Wizy życia
Japoński konsul Chiune Sugihara i oficerowie wywiadu polskie¬go w czasie II wojny światowej
Chiune Sugihara jest jedynym Japończykiem, który otrzymał tytuł Sprawiedliwego Wśród Na¬rodów Świata. Instytucja Yad Vashem w 1985 roku uznała, że narażał życie ratując od niechybnej śmierci kilka tysięcy polskich Żydów w czasie drugiej wojny światowej. Od kilkunastu lat o Sugiharze i wystawionych przez niego „wizach życia” pisze się i mówi dużo w Japonii. Na temat jego humanitarnej działalności w Kownie powstały książki, filmy i sztuki teatralne. Natomiast nadal niewiele wiadomo o nim w Polsce. W dodatku zarówno u nas, jak i w Japonii rzadko wspomina się o tym, że w czasie wojny współpracował z Polakami, z oficerami polskiego wywiadu.
Sugihara (1900-1986) od 1919 r. związany był z japońskim Ministerstwem Spraw Zagranicznych - najpierw jako stypendysta, a następnie praktykant w Harbinie, w Mandżurii, gdzie uczył się m. in. języka rosyjskiego. Szybko zdobył opinię specjalisty do spraw Związku Radzieckiego. Od 1934 r. zatrudniony był m. in. jako dyrektor Wydziału Polityki Zagranicznej, odpowiednika Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Mandżukuo, marionetkowym państwie powstałym w Mandżurii w 1932 r., w wyniku działań zbrojnych Japonii, ale nieuznawanym przez niemal wszystkie państwa zasiadające w Lidze Narodów. W1935 r. Sugihara powrócił do Tokio i rozpoczął pracę w Referacie Informacyjnym MSZ. Dwa lata później objął funkcję drugiego sekretarza i tłumacza w poselstwie Japonii w Helsinkach. Pozostał tam do końca sierpnia 1939 r., kiedy to jako wicekonsul otworzył nową placówkę japońską w Kownie, wybraną ze względu na lokalizację i możność obserwacji zarówno ZSRR, jak i Niemiec. Chodziło głównie o zdobycie informacji na temat planów armii niemieckiej i ewentualnego jej ataku na Związek Radziecki. Ponieważ samemu konsulowi trudno było zdobywać takie informacje, już wkrótce po objęciu placówki nawiązał kontakty z przedstawicielami komendy tamtejszego Podokręgu ZWZ, a także z Ludwikiem Hryncewiczem, dowódcą grupy wywiadowczej „Wierzba” Oddziału II Sztabu Głównego, działającej na Litwie przed i w czasie drugiej wojny światowej, za pośrednictwem którego zatrudnił w konsulacie jako służącego Bolesława Różyckiego. Za informacje na temat Niemiec i ZSRR Sugihara przekazywał pocztę polskiego podziemia na Zachód. Wiosną 1940 r. rozpoczął bliższą współpracę z innymi oficerami polskiego wywiadu, kpt. Alfonsem Jakubiańcem (pseudonim Jerzy Kuncewicz) i por. Leszkiem Daszkiewiczem (Jan Stanisław Perz), oficerami ekspozytury Grodno. Obu wystawił paszporty japońskie. Jakubianiec, absolwent Szkoły Podchorążych w Ostrowie-Komorowie, przydzielony został oficjalnie jako tłumacz do ataszatu wojskowego Japonii w Berlinie, a faktycznie objął tam funkcję komendanta nowej placówki wywiadowczej Oddziału II Sztabu Naczelnego Wodza. W 1941 r. został aresztowany przez niemiecki kontrwywiad i w 1945 r. stracony w obozie w Sachsenhausen. Daszkiewicz natomiast towarzyszył Sugiharze zarówno w Kownie, jak i po zamknięciu konsulatu pod koniec sierpnia 1940 r., w Berli¬nie, Pradze i Królewcu. O tej współpracy wspominał po wojnie, w 1948 r., w nieopublikowanym sprawozdaniu zat. Placówka wywiadowcza ‘G’. Sprawozdania i dokumenta (s. 21-24):
W miesiącu marcu lub kwietniu 1940 r. z polecenia kpt. Jakubiańca udałem się pewnego dnia do konsulatu japońskiego w Kownie, gdzie miałem spotkać się w zastępstwie kpt. Jakubiańca i poinformować go o przygotowaniach sowieckich na granicy (była granica polsko-sowiecka) i o koncentracji wojsk sowieckich w wielu rejonach, co wyglądało na jakieś przygotowania wojskowe. [...] Konsul o nazwisku Sugihara Chiune był uprzedzony telefonicznie przez kpt. Jakubiańca o moim przyjściu do niego. Przyjął mnie natychmiast i rozmowa nasza w języku rosyjskim trwała krótko. [...] Od tego spotkania do konsula japońskiego chodziłem często [...] podawałem jemu informacje odnoszące się tylko do spraw rosyjskich. Wiedział doskonale, że kpt. Jakubianiec i ja prowadzimy wywiad wojskowy.
Polacy pomagali Sugiharze także w jego tak bardzo humanitarnym przedsięwzięciu, czyli wystawianiu wiz tranzytowych przez Japonię dla uciekających przed holocaustem polskich Żydów. Daszkiewicz tak pisał na ten temat (s. 22-23):
Prócz podania konsulowi japońskiemu wiadomości z terenu ZSRR, miałem otrzymać od niego odpowiedź co do decyzji wydawania wiz tranzytowych przez Japonię. Montowana była wówczas akcja, aby uchodźcy polscy mogli jechać tranzytem przez Rosję i Japonię do Ameryki i na jedną z wysp u brzegów Ameryki Południowej. [...] Chętny był konsul w załatwianiu spraw uchodźczych i tutaj zrobił wiele [...] był jednym z tych pierwszych, który wysunął projekt oficjalny wyjazdów uchodźców polskich przez Japonię do jednego z małych państw u brzegów Ameryki Płd. [...] Gdy nastąpił okres wydawania wiz przez Konsulat Japoński, masowo zaczęli zgłaszać się Żydzi, natomiast wśród Polaków niewielu było chętnych. Zgłosiło się tylko kilkunastu, którym ułatwiłem pierwszeństwo w załatwianiu wszelkich spraw. [...]
Sugihara kilkakrotnie pytał o zgodę na wystawianie wiz tranzytowych swoich zwierzchników w MSZ, ale ostatecznie jej nie uzyskał. Postanowił więc zrobić to na własną odpowiedzialność i udzielić humanitarnej pomocy uchodźcom. Od końca lipca do końca sierpnia 1940 r., od rana do wieczora wystawiał wizy tłumnie oczekującym przed konsulatem, głownie polskim Żydom. Żałował, że zabrakło mu czasu, by uratować wszystkich. Należy wspomnieć, że w większości przypadków Sugihara wystawiał wizy tranzytowe przez Japonię w dokumentach, w których wcześniej konsul holenderski w Kownie, Jan Zwartendijk wpisywał adnotację, że wizy wjazdowe do posiadłości holenderskich takich jak Surinam, Cu-raco nie są potrzebne. Holender także narażał życie, gdyż celowo pomijał drugi fragment formuły, w którym wyjaśniano, że tylko gubernator Curaco może wydać zgodę na wjazd, co w praktyce było bardzo rzadkie.
Nieznana jest dokładna liczba ocalonych przez Sugiharę. Na podstawie tzw. „listy Sugihary”, czyli sprawozdania do MSZ, które przechowywane jest obec¬nie w jego Archiwum Dyplomatycznym, uważa się, że oficjalnie uratował 2139 osób. Na pewno ocalonych było znacznie więcej, pięć lub sześć tysięcy, ponieważ na wizy rodziców wyjeżdżały także dzieci. Poza tym pod koniec sierpnia, śpiesząc się nie wpisywał kolejnych nu¬merów. Należy też dodać, że część wiz wystawiono bez wiedzy konsula już po
jego wyjeździe. Było to możliwe dzięki drugiej pieczęci, takiej samej, jaką zamówił Sugihara dla usprawnienia sobie pracy, która prawdopodobnie dzięki Daszkiewiczowi trafiła do polskiego podziemia w Wilnie.
Uchodźcy, którym udało się otrzymać wizy tranzytowe Sugihary, przez Syberię, koleją transsyberyjską docierali przeważnie do Wladywostoku, a stąd statkami do japońskiego portu Tsuruga i dalej w głąb Japonii. Organizacją pracy związaną z ich przyjęciem, rozlokowaniem, itp. zajął się ówczesny ambasador RP w Tokio, Tadeusz Romer, który stworzył w tym celu Polski Komitet Pomocy Ofiarom Wojny. O swych działaniach w tym zakresie meldował w raportach do ministra spraw zagranicznych przy polskim rządzie na emigracji. Pisał tam min. (6 II 1941):
[...] Ambasada RP w Tokio ewidencjonowała ok. 740 obywateli polskich (stwierdzonych lub podających się za takich) przybyłych do Japonii przez Władywostok do dnia 5 lutego 1941r. [...] Ponad 95% uchodźców o stwierdzonym lub przypuszczalnem obywatelstwie polskiem, przybyłych dotychczas do Japonii stanowią Żydzi, jeżeli nie z wyznania, to co najmniej z pochodzenia. Zjawisko to tłumaczy się nie tylko ich większą przedsiębiorczością, ale zwłaszcza zorganizowanem oparciem, jakie znajdują wśród swoich za granicą. [...]
cdn.