Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Ratowali życie-oficerowie wywiadu polskiego w czasie II WŚ (2)

10.10.2010 13:08
Wizy życia
Japoński konsul Chiune Sugihara i oficerowie wywiadu polskie¬go w czasie II wojny światowej
Chiune Sugihara jest jedynym Japończykiem, który otrzymał tytuł Sprawiedliwego Wśród Na¬rodów Świata. Instytucja Yad Vashem w 1985 roku uznała, że narażał życie ratując od niechybnej śmierci kilka tysięcy polskich Żydów w czasie drugiej wojny światowej. Od kilkunastu lat o Sugiharze i wystawionych przez niego „wizach życia” pisze się i mówi dużo w Japonii. Na temat jego humanitarnej działalności w Kownie powstały książki, filmy i sztuki teatralne. Natomiast nadal niewiele wiadomo o nim w Polsce. W dodatku zarówno u nas, jak i w Japonii rzadko wspomina się o tym, że w czasie wojny współpracował z Polakami, z oficerami polskiego wywiadu.
Sugihara (1900-1986) od 1919 r. związany był z japońskim Ministerstwem Spraw Zagranicznych - najpierw jako stypendysta, a następnie praktykant w Harbinie, w Mandżurii, gdzie uczył się m. in. języka rosyjskiego. Szybko zdobył opinię specjalisty do spraw Związku Radzieckiego. Od 1934 r. zatrudniony był m. in. jako dyrektor Wydziału Polityki Zagranicznej, odpowiednika Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Mandżukuo, marionetkowym państwie powstałym w Mandżurii w 1932 r., w wyniku działań zbrojnych Japonii, ale nieuznawanym przez niemal wszystkie państwa zasiadające w Lidze Narodów. W1935 r. Sugihara powrócił do Tokio i rozpoczął pracę w Referacie Informacyjnym MSZ. Dwa lata później objął funkcję drugiego sekretarza i tłumacza w poselstwie Japonii w Helsinkach. Pozostał tam do końca sierpnia 1939 r., kiedy to jako wicekonsul otworzył nową placówkę japońską w Kownie, wybraną ze względu na lokalizację i możność obserwacji zarówno ZSRR, jak i Niemiec. Chodziło głównie o zdobycie informacji na temat planów armii niemieckiej i ewentualnego jej ataku na Związek Radziecki. Ponieważ samemu konsulowi trudno było zdobywać takie informacje, już wkrótce po objęciu placówki nawiązał kontakty z przedstawicielami komendy tamtejszego Podokręgu ZWZ, a także z Ludwikiem Hryncewiczem, dowódcą grupy wywiadowczej „Wierzba” Oddziału II Sztabu Głównego, działającej na Litwie przed i w czasie drugiej wojny światowej, za pośrednictwem którego zatrudnił w konsulacie jako służącego Bolesława Różyckiego. Za informacje na temat Niemiec i ZSRR Sugihara przekazywał pocztę polskiego podziemia na Zachód. Wiosną 1940 r. rozpoczął bliższą współpracę z innymi oficerami polskiego wywiadu, kpt. Alfonsem Jakubiańcem (pseudonim Jerzy Kuncewicz) i por. Leszkiem Daszkiewiczem (Jan Stanisław Perz), oficerami ekspozytury Grodno. Obu wystawił paszporty japońskie. Jakubianiec, absolwent Szkoły Podchorążych w Ostrowie-Komorowie, przydzielony został oficjalnie jako tłumacz do ataszatu wojskowego Japonii w Berlinie, a faktycznie objął tam funkcję komendanta nowej placówki wywiadowczej Oddziału II Sztabu Naczelnego Wodza. W 1941 r. został aresztowany przez niemiecki kontrwywiad i w 1945 r. stracony w obozie w Sachsenhausen. Daszkiewicz natomiast towarzyszył Sugiharze zarówno w Kownie, jak i po zamknięciu konsulatu pod koniec sierpnia 1940 r., w Berli¬nie, Pradze i Królewcu. O tej współpracy wspominał po wojnie, w 1948 r., w nieopublikowanym sprawozdaniu zat. Placówka wywiadowcza ‘G’. Sprawozdania i dokumenta (s. 21-24):
W miesiącu marcu lub kwietniu 1940 r. z polecenia kpt. Jakubiańca udałem się pewnego dnia do konsulatu japońskiego w Kownie, gdzie miałem spotkać się w zastępstwie kpt. Jakubiańca i poinformować go o przygotowaniach sowieckich na granicy (była granica polsko-sowiecka) i o koncentracji wojsk sowieckich w wielu rejonach, co wyglądało na jakieś przygotowania wojskowe. [...] Konsul o nazwisku Sugihara Chiune był uprzedzony telefonicznie przez kpt. Jakubiańca o moim przyjściu do niego. Przyjął mnie natychmiast i rozmowa nasza w języku rosyjskim trwała krótko. [...] Od tego spotkania do konsula japońskiego chodziłem często [...] podawałem jemu informacje odnoszące się tylko do spraw rosyjskich. Wiedział doskonale, że kpt. Jakubianiec i ja prowadzimy wywiad wojskowy.
Polacy pomagali Sugiharze także w jego tak bardzo humanitarnym przedsięwzięciu, czyli wystawianiu wiz tranzytowych przez Japonię dla uciekających przed holocaustem polskich Żydów. Daszkiewicz tak pisał na ten temat (s. 22-23):
Prócz podania konsulowi japońskiemu wiadomości z terenu ZSRR, miałem otrzymać od niego odpowiedź co do decyzji wydawania wiz tranzytowych przez Japonię. Montowana była wówczas akcja, aby uchodźcy polscy mogli jechać tranzytem przez Rosję i Japonię do Ameryki i na jedną z wysp u brzegów Ameryki Południowej. [...] Chętny był konsul w załatwianiu spraw uchodźczych i tutaj zrobił wiele [...] był jednym z tych pierwszych, który wysunął projekt oficjalny wyjazdów uchodźców polskich przez Japonię do jednego z małych państw u brzegów Ameryki Płd. [...] Gdy nastąpił okres wydawania wiz przez Konsulat Japoński, masowo zaczęli zgłaszać się Żydzi, natomiast wśród Polaków niewielu było chętnych. Zgłosiło się tylko kilkunastu, którym ułatwiłem pierwszeństwo w załatwianiu wszelkich spraw. [...]
Sugihara kilkakrotnie pytał o zgodę na wystawianie wiz tranzytowych swoich zwierzchników w MSZ, ale ostatecznie jej nie uzyskał. Postanowił więc zrobić to na własną odpowiedzialność i udzielić humanitarnej pomocy uchodźcom. Od końca lipca do końca sierpnia 1940 r., od rana do wieczora wystawiał wizy tłumnie oczekującym przed konsulatem, głownie polskim Żydom. Żałował, że zabrakło mu czasu, by uratować wszystkich. Należy wspomnieć, że w większości przypadków Sugihara wystawiał wizy tranzytowe przez Japonię w dokumentach, w których wcześniej konsul holenderski w Kownie, Jan Zwartendijk wpisywał adnotację, że wizy wjazdowe do posiadłości holenderskich takich jak Surinam, Cu-raco nie są potrzebne. Holender także narażał życie, gdyż celowo pomijał drugi fragment formuły, w którym wyjaśniano, że tylko gubernator Curaco może wydać zgodę na wjazd, co w praktyce było bardzo rzadkie.
Nieznana jest dokładna liczba ocalonych przez Sugiharę. Na podstawie tzw. „listy Sugihary”, czyli sprawozdania do MSZ, które przechowywane jest obec¬nie w jego Archiwum Dyplomatycznym, uważa się, że oficjalnie uratował 2139 osób. Na pewno ocalonych było znacznie więcej, pięć lub sześć tysięcy, ponieważ na wizy rodziców wyjeżdżały także dzieci. Poza tym pod koniec sierpnia, śpiesząc się nie wpisywał kolejnych nu¬merów. Należy też dodać, że część wiz wystawiono bez wiedzy konsula już po
jego wyjeździe. Było to możliwe dzięki drugiej pieczęci, takiej samej, jaką zamówił Sugihara dla usprawnienia sobie pracy, która prawdopodobnie dzięki Daszkiewiczowi trafiła do polskiego podziemia w Wilnie.
Uchodźcy, którym udało się otrzymać wizy tranzytowe Sugihary, przez Syberię, koleją transsyberyjską docierali przeważnie do Wladywostoku, a stąd statkami do japońskiego portu Tsuruga i dalej w głąb Japonii. Organizacją pracy związaną z ich przyjęciem, rozlokowaniem, itp. zajął się ówczesny ambasador RP w Tokio, Tadeusz Romer, który stworzył w tym celu Polski Komitet Pomocy Ofiarom Wojny. O swych działaniach w tym zakresie meldował w raportach do ministra spraw zagranicznych przy polskim rządzie na emigracji. Pisał tam min. (6 II 1941):
[...] Ambasada RP w Tokio ewidencjonowała ok. 740 obywateli polskich (stwierdzonych lub podających się za takich) przybyłych do Japonii przez Władywostok do dnia 5 lutego 1941r. [...] Ponad 95% uchodźców o stwierdzonym lub przypuszczalnem obywatelstwie polskiem, przybyłych dotychczas do Japonii stanowią Żydzi, jeżeli nie z wyznania, to co najmniej z pochodzenia. Zjawisko to tłumaczy się nie tylko ich większą przedsiębiorczością, ale zwłaszcza zorganizowanem oparciem, jakie znajdują wśród swoich za granicą. [...]
cdn.

Komentarze (1)

10.10.2010 13:17
cd.
Słaby jak dotychczas napływ uchodźców narodowości polskiej tłumaczy się z reguły gorszym położeniem materialnym, większym od Żydów związaniem ze stosunkami i życiem miejscowym i [...] negatywnym zwłaszcza z początku odnoszeniem się do projektów ryzykownej i kosztownej podróży na Wschód w nieznane. [...] W rezultacie przybyło tu dotychczas wśród uchodźców narodowości polskiej: w konspiracyjny sposób 4 oficerów wojska polskiego, kilka rodzin, sprowadzonych przy pomocy krewnych z zagranicy [...] łącznie około 15 osób, które częściowo osiedliły się w Japonii na dłużej, a częściowo już ją opuściły lub opuszczą wkrótce. W drodze, albo na wyjezdnym z Wilna, przy bezpośredniej pomocy ze strony tutejszej Ambasady, znajduje się obecnie 25 osób narodowości polskiej [...].
Zorganizowany przez Romera Komitet współpracował z organizacjami żydowskimi, głównie w Jokohamie i Kobe, gdzie także otworzył swoje biuro, a jego przedstawiciel jechał zawsze do portu Tsuruga, gdy przypływali tam kolejni uchodźcy. Żydzi kierowani byli przede wszystkim do Kobe, gdzie zajmowała się nimi gmina żydowska, natomiast nieliczni Polacy jechali do Tokio. Ambasada RP kierowała i kontrolowała całą akcję, czuwała nad sprawami paszportowymi, interweniowała w razie konieczności u władz japońskich w sprawie przedłużania pobytu, pozyskiwała wizy wjazdowe i tranzytowe, a także dyskretnie rejestrowała ochotników do wojska i kierowała tychże do Kanady i na Bliski Wschód. W związku z likwidacją Ambasady w Tokio (październik 1941 r.) władze japońskie przerzuciły do Szanghaju wszystkich pozostających jeszcze w Japonii uchodźców z Polski w liczbie około 1000, prawie wyłącznie Żydów. Opieką nad nimi zajął się ponownie Romer, który przybył do Szanghaju 1 listopada 1941 r. jako ambasador w misji specjalnej. Wstrzymanie połączeń morskich, a następnie wybuch wojny na Pacyfiku udaremniły dalsze starania o rozmieszczenie wszystkich pozostałych uchodźców w takich krajach jak Australia, Nowa Zelandia, Palestyna i inne. Po likwidacji konsulatu polskiego w Szanghaju w sierpniu 1942 r. w przededniu ewakuacji całego personelu polskiego z Dalekiego Wschodu opiekę nad obywatelami polskimi przejęła, jak twierdził Romer, komisja Zarządu Głównego Związku Polaków w Chinach.
Tymczasem 1 września 1940 r. Sugihara na polecenie władz radzieckich po włączeniu Litwy do ZSRR, opuścił Kowno i przez Berlin na kilka miesięcy udał się do Pragi. W marcu 1941 roku, jako zastępca konsula generalnego objął nową placówkę w Królewcu, gdzie nadal współpracował z polskim wywiadem. Poza Daszkiewiczem pomagał mu współpracujący z ZWZ AK Stanisław Kossko. Obaj zbierali dla Sugihary informacje na temat ZSRR i Niemiec, a głównie przygotowań Niemiec do wojny ze Związkiem Radzieckim. Jed¬nak działalność Sugihary nie uszła uwa¬dze Niemców, więc musiał zamknąć konsulat i w grudniu 1941 r. udał się do poselstwa japońskiego w Bukareszcie, gdzie pracował niemal do końca wojny. W sierpniu 1945 r. został uwięziony w obozie jenieckim pod Bukaresztem, z którego uwolniono go w listopadzie roku następnego. Do kraju wróci! w 1947 r. W czerwcu zwolniono go z pracy w MSZ, co oficjalnie wytłumaczono koniecznością redukcji kadry w związku z okupacją Japonii przez Amerykanów. Imał się różnych zajęć, m. in. tłumaczeń z języka rosyjskiego,a od 1960 r. przez kilkanaście lat pracował jako przedstawiciel japońskich firm handlowych w Moskwie. Dopiero w 1968 r. odnaleźli go uratowani Żydzi i od tego momentu został wielokrotnie odznaczony i uhonorowany zarówno przez władze Izraela, jak i przez organizacje żydowskie w Stanach Zjednoczonych. Japońskie MSZ zrehabilitowało Sugiharę już po jego śmierci, dopiero w 1991 r. i wtedy otrzymał on Nagrodę Pokojową, przyznawaną przez organizację ofiar bomby atomowej w Nagasaki. Powstał też park, pomnik oraz muzeum Sugihary w jego rodzinnym Yaot-su w prefekturze Gifu. Jesienią 2000 r., w 100 rocznicę urodzin Sugihary w Archiwum Dyplomatycznym japońskiego MSZ odsłonięto tablicę pamiątkową.
Dokładnie nie wiadomo, kiedy Królewiec opuścił Daszkiewicz. Prawdopodobnie nastąpiło to już w lipcu 1941 r., wkrótce po aresztowaniu Jakubiańca w Berlinie. Japońskie władze wojskowe nie mogły kontynuować tego rodzaju współpracy z Polakami ze względu na sojusznika, Niemcy, z którymi Japonia od 1940 r. związana była paktem wojskowym, zobowiązującym sygnatariuszy do wzajemnego wspierania swych działań w tworzeniu „nowego ładu” w Europie i na Dalekim Wschodzie. Po rozpoczęciu w 1941 r. wojny przeciw ZSRR i zajęciu terenów całej Polski Niemcy dążyły do wymazania Polski z map świata i niedopuszczalna była dla nich współpraca wywiadów Japonii i Polski. Ponieważ Japonia szykowała się już do wojny ze Stanami Zjednoczonymi, czyli do tworzenia „nowego ładu” na Wschodzie, nie mogła dłużej ignorować żądań sojusznika. Nie miała do niego jednak pełnego zaufania - plan Barbarossa zaczął się bez oficjalnej wiedzy Japończyków. Dlatego nieoficjalną współpracę wojskową aż do końca wojny kontynuowano w ataszacie wojskowym Japonii w neutralnym Sztokholmie. Szczególne zasługi położyli tu gen. Onodera Makoto i zatrudniony tam jako urzędnik kontraktowy mjr Michał Rybikowski, specjalista od wywiadu na Niemcy w Od¬dziale II Sztabu Głównego.
Ewa Pałasz Rutkowska

-
-