Relacja p. Edwarda Ruszczyca o tym jak znalazł się w domu Anny z Maciejewskich i Jana Macieja Brzozowskich w Kurklach – Janańcach.We wrześniu 1939 r. znalazłem się z bratem Oskarem w Wilnie, w kilka dni po zajęciu miasta przez armię sowiecką (w poniedziałek 18 września). Postanowiliśmy wówczas możliwie jak najszybciej przedostać się na Zachód, celem wstąpienia do tworzącej się tam armii polskiej. Jedyna droga jaka w ówczesnych warunkach gwarantowała osiągnięcie tych zamierzeń wiodła przez Litwę Kowieńską.
W pierwszej dekadzie października, razem z naszym wujem i jego przyjacielem p. B. Połońskim, właścicielem Lunas dwaras w gminie Szyrwinty, przekroczyliśmy w nocy pieszo granicę polsko-litweską w okolicach Mejszagoły. Nad ranem dotarliśmy szczęśliwie do majątku Luna, gdzie spędziliśmy pierwsze dni naszego pobytu na Litwie. Niestety dwór ten opuszczony i zaniedbany, bowiem od wielu lat był w dzierżawie, nie nadawał się do zamieszkania.
O naszym zjawieniu się na Litwie i o naszych kłopotach w Luna dowiedział się nasz przyjaciel Jan Ilczuk, który już 17 września przekroczył granicę i zatrzymał się u swego dobrego znajomego pana Mikołaja Odyńca w Wielkiej Wsi koło Kurkli. Przedstawił on naszą sytuację państwu Ani i Janowi Brzozowskim, którzy zaprosili nas do Jonańców. W ten sposób w drugiej połowie października znaleźliśmy się z Oskarem w ich gościnnym domu.
Niestety, odnowił mi się wówczas i to w sposób bardzo ostry, stan zapalny skóry. Nadzwyczaj serdecznie zajęli się mną wówczas dr Brzozowski i pani Ania, którym będę wdzięczny do końca mego życia. Z planów wyjazdu na zachód musiałem zrezygnować.
Brat mój natomiast, z Janem Ilczukiem starali się w tym czasie w Kownie, o paszporty i wizy, których należało uzyskać sporo: łotewską, estońską, szwedzką, norweską i angielską. Po kilku tygodniach starań udało im się je zdobyć, jedynie Szwedzi robili stale trudności, przez co wyjazd ich się znacznie opóźnił. Dopiero na początku grudnia mogli wyruszyć pociągiem z Kowna do Talina.
Niestety statek „Estonia”, na którym mieli dopłynąć do Sztokholmu, został na morzu zatrzymany przez niemiecki okręt wojenny, a wszyscy mężczyźni aresztowani, przewiezieni do Świnoujścia i tam internowani w obozie dla jeńców wojennych. Dopiero latem 1940 roku zostali zwolnieni i odesłani do Generalniej Gubernii.
Ja natomiast, w początkach grudnia 1939 roku powróciłem do Wilna, które zostało przekazane przez władze sowieckie Litwinom (do czerwca 1940 roku). Tak zakończył się nasz epizod „litewski” w pierwszym okresie II wojny światowej.
Jestem pełen uznania i wdzięczności dla p. Ani i Jana Brzozowskich, którzy nie tylko nam, ale też również wielu innym uchodźcom z Polski okazali w tym okresie wielką pomoc i serce.
Warszawa, 14.XII.1990
Edward RuszczycOdpis z oryginału dokonała Krystyna z Brzozowskich Doweykowa, u której znajduje się ten oryginał.Genealogia Brzozowskich