"Niedźwiedź o gołębim sercu", mówili o nim przyjaciele. Częstował w domu ciastem drożdżowym i wyglądał raczej na domatora niż na człowieka, który rozbijał się w samochodzie, boksował, skakał konno. Wspólnie z kolegami z AWF tworzył w latach 60. wrocławską grupę kaskaderską, pierwszą w Polsce. Polański wziął go do "Piratów", fechtował w "Panu Wołodyjowskim", bił się w "Jak rozpętałem drugą wojnę światową". Postawny, przystojny brodacz szczególnie dobrze wypadał w rolach kostiumowych. Zagrał w 200 filmach. Na planie filmowym niezwykle zdyscyplinowany. "Na dziewczyny nie chodził, zakląć nie potrafił, alkoholu nie tykał i jeszcze prowadził nas uchlanych do pokoi hotelowych", wspominają koledzy. Mieli do niego absolutne zaufanie, gdy montował im zabezpieczenia: wiadomo było, że jak "Rico" asekuruje, to można spokojnie skakać. Zginął we Wrocławiu, na miesiąc przed 67. urodzinami. gazeta.pl wroclaw.