OCALENI Z HOLOCAUSTU
Nad gettem warszawskim zawisła chmura czarnego dymu. Zagłada mieszkańców tej części miasta dobiegała końca. W tym samym czasie grupa kilkunastu Żydów została zamurowana w pewnej piwnicy przy ul.Złotej. Dzisiaj w tym miejscu stoi Pałac Kultury. Nie była to zwyczajna piwnica, lecz obszerny, dobrze zaopatrzony w żywność magazyn sklepowy. Zamurowani mieli nadzieję doczekać tutaj końca wojny. W lokalu były urządzenia wentylacyjne, prąd elektryczny, bieżąca woda i łazienka, a więc wszystko, co było potrzebne do przetrwania w nim przez kilka, a nawet przez kilkanaście miesięcy. Ludzie ci ocaleli. Po przeszło rocznym pobycie w zamknięciu, odmurowano ich w styczniu1945 roku. A oto niektóre szczegóły. Pierwsze wiadomości o tym niezwykłym wydarzeniu przekazał doc. Jerzy Teter redaktorowi Maciejowi Kledzikowi w 1991 roku. Teter, światowej sławy endokrynolog, oficer AK,naczelny lekarz zgrupowania „Gurt" Powstania Warszawskiego, założyciel i wieloletni kierownik Kliniki Endokrynologii IGP Akademii Medycznej w Warszawie, ekspert Światowej Organizacji Zdrowia. Podczas powstania dr Teter, ps. ,,Pigoń", zakwaterował swoje biuro przy ul. Złotej 35. Podległy mu szpital polowy mieścił się przy tej samej ulicy pod numerem 22, w gmachu przedwojennego Państwowego Urzędu Probierczego. Dyrektorem szpitala został mianowany dr mjr Józef Konarski. W drugim tygodniu powstania Żydzi z piwnicy odmurowali się i zgłosili do ochotniczej pracy w szpitalu. Grupie przewodził dr Beer, który przedstawił się dr Teterowi jako ,,Wojciech". Towarzyszył mu doc. dr Henryk Beck, ginekolog, przedwojenny ordynator oddziału ginekologicznego Szpitala Dzieciątka Jezus w Warszawie. Cała grupa została zatrudniona w szpitalu polowym. Najbardziej wydajnym w pracy
okazał się doc. Beck, był bowiem świetnym chirurgiem, a takich lekarzy powstańcy potrzebowali najbardziej. Po kilku tygodniach, kiedy losy powstania były już przesądzone, cała grupa ,,Wojciecha" zniknęła. Jak się potem okazało, zostali oni ponownie
zamurowani w swojej piwnicy. Zamurowała ich Ewa Hausman, moja wieloletnia znajoma. Liczba zamurowanych powiększyła się o jedną osobę, o Janusza Żubra, narzeczonego Ewy (a dawnego męża aktorki Ireny Eichlerówny). Po odejściu Niemców i zajęciu stolicy przez wojska radzieckie, Ewa, zgodnie z obietnicą, pośpieszyła na ul. Złotą. Dom, w którym mieściła się piwnica, nie został zburzony, ale miał już nowych lokatorów, żołnierzy NKWD. Nie było innego wyjścia, komendant enkawudzistów musiał o wszystkim się dowiedzieć. Kiedy otworzyli piwnicę, zobaczyli ludzi w stanie skrajnego wyczerpania. Chudzi i głodni, słaniający się na
nogach, z obłędem w oczach. Dwie osoby postradały zmysły i stawiały opór przy wyprowadzaniu ich z piwnicy. Tych wszystkich ludzi umieszczono w willi przy ul. Fortecznej. Powoli zaczęli przychodzić do siebie. Przesłuchiwano ich bardzo dokładnie. Janusz uciekł stamtąd po kilku dniach. 17 marca 1945 roku Ewa Hausman i Janusz Hakenberg - Żubr zawarli ślub w siedleckim kościele. Na ślubie było zaledwie kilka osób, między innymi córeczka Ewy z pierwszego małżeństwa - Małgosia i dr Stanisław Kussy z żoną. Po ślubie młodzi małżonkowie wyjechali do Gdyni, gdzie Ewa podjęła pracę w kawiarni! ,,Pluton" jako barmanka. Do tej kawiarni przychodzili
często marynarze szwedzcy, między innymi i tacy, którzy zajmowali się zawodowo przemycaniem ludzi. Kucharz statku ,,Iwan" zaopiekował się Żubrami i przemycił ich do swojego kraju. Żubrów poznałem w Szwecji. Pracowaliśmy razem w fabryce papie-ru koło Goteborga. Wyrobiłem im wizy imigracyjne do Wenezueli. Popłynęliśmy tam w różnym czasie i na innych statkach. Spotkaliśmy się ponownie w Caracas. Wielokrotnie opowiadali mi o swoich przeżyciach podczas powstania. Po wojnie doc. dr Henryk Beck został ordynatorem Kliniki Ginekologicznej Akademii Medycznej we Wrocławiu, a dr Beer podjął pracę w Głównej Bibliotece Lekarskiej w Warszawie. Obaj już nie żyją, Zmarł także Janusz Żubr, w Caracas, w wieku 54 lat. Ewa przeżyła męża o prawie 30 lat. Zmarła w Warszawie. Pozostałe nazwiska zamurowanych ani ich dalsze losy nie zostały nigdy ujawnione. Historia świata nie zna przypadku, aby grupa ludzi pozostawała w całkowietej izolacji, bez kontaktu z kimkolwiek, w murach pozbawionych okien i drzwi, przez ponad jeden rok.
Byłbym wdzięczny za wszelkie dodatkowe informacje na ten temat. Jest wątpliwe, ażeby któraś z zamurowanych osób żył jeszcze dzisiaj, ale może ktoś z ich rodzin jest zorientowany w szczegółach tego niezwykłego wydarzenia. Zamurowani musieli przeżywać najbardziej dramatyczne chwile po powstaniu, kiedy podczas zimy pozbawieni byli prądu i bieżącej wody.
Magazyn historyczny ,, Mówią Wieki' I.94r.
z zapisow Władysława Stefanoffa