Boży dar dla Wileńszczyzny Oficerów AK spowiadał i po Mszy Świętej na śniadanie do plebanii zapraszał, Niemcom kazał jeńców sowieckich dokarmiać, partyzantów leczył i ukrywał, gestapowiec za jego wolność poręczył oficerskim słowem honoru, a wdzięczni Żydzi ostrzegali go przed NKWD - to nie scenariusz filmu sensacyjnego, ale zaledwie kilka faktów z życia kapłana zwanego Patriarchą kapłanów Wileńszczyzny. Wysoki, przystojny, najstarszy z pięciorga dzieci Justyny i Wincenta Obrembskich -Józef urodził się w 1906 roku w Skarzynie Nowym koło Łomży. Do Wilna przybył w roku 1925, wstępując do seminarium duchownego. Zaraz po otrzymaniu święceń kapłańskich z rąk arcybiskupa Romualda Jałbrzykowskiegow 1932 roku młody ksiądz Józef trafił do swojej pierwszej parafii w Turgielach. l do tańca, i do różańca Pełen zapału rozpoczął nie tylko swoją kapłańską posługę, ale także bardzo aktywną działalność społeczną. Młody wikary zakładał kółka kroju i szycia, gotowania, przysposobienia rolniczego, nakłaniał do nauki czytania i pisania. Wkrótce w Turgielach za jego przyczyną powstał chór oraz pierwszy w historii tego miasteczka teatrzyk. Od początku swojej kapłańskiej posługi ksiądz Józef przyciągał wiernych niezwykłą umiejętnością obcowania z ludźmi, dużym poczuciem humoru i dobrym sercem. Swoje słowa wypowiedziane na ambonie potwierdzał osobistym przykładem. Jak uważają parafianie, Patriarcha kapłanów Wileńszczyzny szczególnie ukochał Jezusa Miłosiernego i zawsze był wierny ludziom i życiu w wielkiej skromności. Od początku swojej pracy duszpasterskiej z siłą i wielką ufnością powtarzał, że wiara nasza zwycięży świat. Te same słowa ksiądz prałat Józef Obrembski powtórzył nam wszystkim 19 marca, w dniu swoich imienin oraz setnych urodzin. O tym stuletnim kapłanie, którego życie upływało w niebezpiecznych, zagmatwanych i historycznie ważnych czasach, krąży wiele opowieści. Ale jeśli czyjeś życie miało wpływ na przebieg historii, a tak było z księdzem prałatem Obrembskim, to trudno się dziwić, że wokół niego zrodziły się legendy.