Adam Pauli wspomnienia
Mgr inż. Adam Pauli w ostatnich latach mieszkał w Sobieszowie. Był wielkim miłośnikiem przyrody, a w szczególności lasów. Studiował na Wydziale Rolniczo-Lasowym Politechniki Lwowskiej.Po studiach pracował w Dyrekcji Lasów Państwowych i mieszkał w Łucku na Wołyniu.W ostatnich dniach sierpnia 1939 r. parokrotnie ogłaszano i odwoływano mobilizację. Ostatecznie 30 sierpnia na murach miasta zawisły na stałe afisze mobilizacyjne. Adam Pauli ubrał mundur i najbliższym pociągiem pojechał do Lwowa.Pociąg spóźnił się kilka godzin. Na każdej stacji były tłumy odprowadzających, największy lament robiły kobiety Rusinki. We Lwowie zgłosił się do swojej jednostki, którą był 6 Pułk Artylerii Ciężkiej stacjonujący na Wzgórzu Wuleckim. Jako porucznik rezerwy otrzymał przydział do II Dywizjonu z funkcją oficera zwiadowczego. Dywizjon formował się we wsi Glinna Nawaria pod Lwowem.Mobilizacja ludzi, koni z poboru, sprzętu trwała dość długo, tak, że dopiero 7 września załadowali się do pociągu i wyruszyli późną nocą. Transport był kilkakrotnie bombardowany, rozkazy się zmieniały, wyładunek nastąpił już pod Jarosławiem. Ze względów bezpieczeństwa, w obawie przed nalotami, poruszali się przeważnie nocą. Po kilku dniach zaczął się odwrót, podczas którego w czasie poszukiwania dróg Adam Pauli ze swoimi żołnierzami stracił kontakt z resztą oddziału. Oddział nie poszedł drogą wytyczoną.Kiedy Adam Pauli 12 września dotarł do Lwowa, oddziału jeszcze nie było. Oficer mobilizacyjny pułku ostrzegł, że „za opuszczenie” oddziału grozi sąd polowy. Pojechali zatem na poszukiwanie oddziału w kierunku na Złoczów, tu trafili na jego ślad, który kierował ich do Lwowa.Spali w polu z głową opartą na siodle, żywiąc się różnie, najczęściej z rozbitych kuchni polowych cofających się oddziałów, a za furaż dla koni Adam Pauli płacił chłopom z własnej kieszeni. W jednej wsi rusińsko-ukraińskiej udało się odebrać od wieśniaków schwytane konie, tzw. remonty – młode konie dla wojska z rozproszonego oddziału i wymienić konie bardzo zmęczone po ciągłym marszu.Słychać było strzały pod Lwowem. Na wzniesieniu nad Ogrodem Jezuickim ustawione były działa pal, tzw. popularnie siedemdziesiątki piątki. Lwów był już otoczony przez Niemców. W lasach podlwowskich Adam Pauli w czasie studiów odrabiał ćwiczenia z tzw. urządzeń lasów, z pomiarów, obecnie przydała się znajomość tych terenów, dzięki czemu przedarli się przez wojska niemieckie do Lwowa i połączyli się z swoim oddziałem, mogło to być 16 lub 17 września.Niemcy byli pod Lwowem już 12 września, wojska sowieckie pokazały się za rogatką łyczakowską 19 września i zajęły koszary 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich.W dniach 18-20 września Adam Pauli, uzbrojony w lunetę nożycową, liczny sprzęt pomiarowy i połączenie kablowe z dowództwem, które mieściło się na kolonii oficerskiej przy ulicach Oficerskiej i Czereśniowej, zajął punkt obserwacyjny na Wysokim Zamku, skąd miał kierować ogniem polskich dział. Niestety pożary i dymy utrudniały to zadanie. Na tym stanowisku spotkał się z gen. Marianem Januszajtisem, który usiłował przeciwstawiać się kapitulacji i organizował zaciąg ochotniczy do dalszej obrony. Dowodzący obroną Lwowa gen. Władysław Langner zadecydował o poddaniu Lwowa dowództwu Czerwonej Armii. Ostatni rozkaz nakazywał wszystkim oficerom zgłoszenie się 22 września w piątek o godz. 15.00 pod Komendą Okręgu Korpusu Nr 6. Mówiło się, aby zaopatrywać się w cywilne ubrania.Adam Pauli był świadkiem jak jakiś człowiek z opaską czerwoną na ramieniu podszedł do żołnierza sowieckiego, wskazał na oficera policji i ów żołnierz zastrzelił tego oficera. W innym miejscu stary, garbaty Żyd całował po rękach sowieckiego żołnierza, który z obrzydzeniem go odtrącał. Po dłuższym czasie uformowano kolumnę oficerów i poprowadzono w górę na Łyczaków. Po drodze słychać było strzały rewolwerowe, niektórzy oficerowie i podchorążowie nie wytrzymali nerwowo i popełnili samobójstwo. Za rogatką zrobiono rewizję, podczas której zabrano Adamowi Pauliemu latarkę. Pierwszy nocleg wypadł w Zakładach Tytoniowych w Winnikach, pozwolono komitetowi kobiet na ugotowanie zupy. Na czwarty dzień załadowano kolumnę około 1200 osób do pociągu, który ruszył w kierunku na Tarnopol. Transportowi temu towarzyszyła grupa około pięćdziesięciu kobiet, żon oficerów, których dalszy los nie jest znany. Prawdopodobnie zostały zamordowane w lasach koło Kijowa.Z nieznanych powodów transport został skierowany do Stanisławowa. W Stanisławowie mieszkali rodzice Adama Pauliego, któremu udało się zawiadomić znajomego kolejarza, Bazylego Kuzio. Dla uśpienia czujności żołnierzy sowieckich pilnujących jeńców i nie podejrzewających podstępu „ludzi pracy”, kolejarze, pod pozorem usuwania usterek hamulców odczepiali wagony i do znudzenia przetaczali je po terenie całego dworca, aż udało im się wyczepić jeden z nich, z którego wypuszczono wszystkich jeńców; i wkrótce w roboczym ubraniu z bańką w ręce, jakby ze służby, Adam Pauli opuścił transport.W transporcie był również Żyd w stopniu majora, nazywał się [Ignacy?] Schrage, był już na emeryturze (miał ok. 72 lata), nie podlegał mobilizacji, przyszedł spełnić swój żoł-nierski obowiązek. Został zamordowany w Starobielsku.
Adam Pauli zamierzał przejść na Węgry, ale zanim wyleczył ropień na nodze, powstały z długich marszów bez zdejmowania butów, granica została już odpowiednio obsadzona i przejście stało się niemożliwe.Zaczęła się okupacja. Najmniejsze próby organizowania ruchu oporu były natychmiast likwidowane przy pomocy miejscowych Żydów i Ukraińców. Codziennie wyłapywano wielu uciekinierów usiłujących przejść przez zieloną granicę. Aby uniknąć aresztowania Adam Pauli nie przyznał się do zawodu i podjął pracę robotnika leśnego, ale gdy któregoś dnia „zniknął” naczalnik lesopunkta, otrzymał propozycję nie do odrzucenia – „ty budiesz naczalnikom”. Pomogło mu to, na całe szczęście na krótko, zapoznać się z sowieckim więzieniem.Podczas okupacji niemieckiej podejmował różne prace, był robotnikiem fizycznym, bileterem w kinie, kreślarzem na kolei i znowu robotnikiem transportowym przy wyładunku i załadunku wagonów zaopatrzenia wojskowego, siano, owies, żywność. Oprócz nędznego wynagrodzenia można było coś ukraść i jakoś się przeżywało najtrudniejszy okres głodu.27 lipca 1944 r. do Stanisławowa wkroczyli sowieci, znowu zmieniły się warunki i zagrożenia. A potem zaczęło się wysiedlanie nazywane „repatriacją”. Mieszkanie pań-stwa Paulich (rodziców Adama) upatrzył sobie sowiecki lekarz i jak mógł „pomagał”, aby przyśpieszyć ich wyjazd. 7 listopada 1945 r. opuścili Stanisławów i „już” po 22 dniach podróży przemarzli i wygłodniali dotarli do Oleśnicy.W tym czasie praca w leśnictwie nie była bezpieczna, w lasach ukrywały się niedobitki wojsk hitlerowskich i wielu leśniczych ginęło bez śladu. Adam Pauli rozpoczął pracę w Bierutowie koło Oleśnicy na stanowisku adiunkta, ale już w sierpniu 1946 r. objął nadleśnictwo Pokrzywno koło Polanicy Zdroju.Warunki były fatalne, nadleśnictwo rozszabrowane, brak narzędzi, brak ludzi do pracy, dużo złodziei. Niemcy pozostawili około pięćdziesięciu tysięcy metrów kubicznych ścię-tego drewna iglastego w korze – idealna, wielka wylęgarnia groźnego szkodnika kornika--drukarza. Liczono na pomoc wojska, ale MON nie wyraził zgody. Zgłaszali się pracownicy najemni, pobierali narzędzia, ubrania i zaliczki na wyżywienie, zostawiali na zastaw legitymacje, najczęściej partyjne, i znikali. Uzyskanie mniej więcej poprawnego stanu higieny lasu zajęło trzy lata.1 kwietnia 1951 r. Adam Pauli, sprzeciwiając się rabunkowej gospodarce lasów, musiał oddać swoje nadleśnictwo nowemu szefowi z awansu społecznego według reguł znanych mu już z sowieckiej okupacji w Stanisławowie, i został przeniesiony do Sobieszowa. Jak przystało na inżyniera na stanowisko technika budowlanego. Budował mostki, przepusty, drogi w lesie. Potem awansował na kierownika budowy, referendarza, starszego inspektora i zastępcę kierownika zespołu składnic, aż do emerytury w 1975 r. Las jest jego wielką pasją, bowiem las to powietrze, las to woda, i las decyduje o zmianach klimatu. Człowiek może wpływać na życie lasu dbając o jego higienę, może chronić las przed klęską wiatrołomów, przed pożarami oraz przed szkodnikami. Człowiek może też las niszczyć przez bezmyślną gospodarkę.Swoją troską o las Adam Pauli dzielił się w Lidze Ochrony Przyrody wygłaszając pogadanki dla młodzieży. Obecnie Liga Ochrony Przyrody zamiera, widocznie nie dostrzegana jest potrzeba podnoszenia kultury, świadomości i zrozumienia korzyści płynących z wartości lasów, nie tylko z ich eksploatacji.
http://jbc.jelenia-gora.pl/dlibra/docme ... m=pubstats