Cieciszowski Kacper Kazimierz, h. Kolumna (1745-1831),
arcybiskup mohylowski i metropolita wszystkich kościołów rz.-kat. w cesarstwie rosyjskim, syn Dominika, podczaszego litewskiego, i długoletni opiekun Joachima Lelewela, swego ciotecznego wnuka. Urodził się w Ozorowie r. 1745. Czując od dzieciństwa powołanie do stanu duchownego, w r. 1760 wyjechał do Rzymu i wstąpił do seminarium Propagandy z zamiarem poświęcenia się pracy misyjnej na Wschodzie. Głęboką i szczerą swoją pobożnością oraz pilnością zwrócił wkrótce C. na siebie uwagę zwierzchników. W r. 1764 celującego kleryka wyświęcił sam papież Klemens XIII na kapłana, udzielając mu dyspensy od brakujących lat. "Mam przeczucie - rzekł wówczas Klemens XIII - że będzie ten młodzieniec jednym z filarów św. Kościoła naszego w tych dalekich stronach...". Szybko posuwał się C. po szczeblach hierarchii kościelnej. Mianowany kanonikiem warszawskim, gdy studiował jeszcze w Rzymie, w parę lat po powrocie do kraju, w r. 1775, otrzymał koadiutorie „cum jure successionis” przy biskupie kijowskim Franciszku Ossolińskim i jednocześnie godność biskupa Tebasty in part. inf. W r. 1780 został oficjałem warszawskim i księstwa mazowieckiego (vicarius in spiritualibus et officialis Varsaviensis ac per Ducatum Masoviae generalis); w r. 1781 - opatem miechowskim i proboszczem zbuczyńskim, ale niebawem zrzekł się tego beneficium, "bo na chleb duchowny nie był łakomy". W licznym a ciemnym areopagu biskupów stanisławowskich należał C. do nikłej garstki pasterzy, którzy życiem świętobliwym budowali wiernych. Mąż wiary spiżowej i apostolskiej gorliwości, dla siebie surowy asceta, lecz wyrozumiały dla innych, czarem swojej pokory, prostoty i ewangelicznej słodyczy podbijał rzesze ludzkie. Nazywano go mężem bożym, ojcem ludu, błagano go o modlitwy, przypisywano im nawet moc czynienia cudów.
Po śmierci bpa Ossolińskiego złożył C. jako jego następca przysięgę senatorską w ręce Stanisława Augusta i 16 VII 1785 odbył uroczysty ingres do katedry żytomierskiej. Miał w tym czasie przykry zatarg z Kołłątajem, który wyjednał u sejmu przeznaczenie dochodów opactwa miechowskiego na rzecz Uniwersytetu Krakowskiego. Broniąc swoich praw, uzyskał C. tytułem odszkodowania 25000 zł. Nie chodziło mu o własną korzyść, ale o kościoły ubogiej diecezji kijowskiej, potrzebującej gwałtownie pieniężnego wsparcia, i na ten cel otrzymaną sumę obrócił. Na nowej placówce rozwinął C. energiczną pasterską działalność. Docierał do najodleglejszych jej zakątków; godzinami przemawiał do ludu i wchodził w najdrobniejsze szczegóły jego potrzeb duchownych; lustrował kościoły i plebanie, czuwał nad życiem duchowieństwa, przypominając mu w okólnikach i listach pasterskich
[s. 39]
przestrzeganie przepisów kościelnych i karcąc, ale zawsze po ojcowsku, opieszałych i rozwiązłych kapłanów. Do wsi dotkniętych .klęską głodu wysyłał zakupione własnym kosztem zapasy żywności; do szpitali lekarstwa. Corocznie też przeznaczał znaczną kwotę ze swoich dochodów na odzież dla biednych dzieci i na utrzymanie kalek. Jednocześnie pilną zwracał C. uwagę na oświatę ludu i wykształcenie kleru. Szczególną otoczył opieką seminarium żytomierskie, otwarte w r. 1785. Często obcował z alumnami, kierował ich studiami i ułożył dla nich „regulamin seminaryjny”. Jako senator Rzpltej musiał C. niejednokrotnie na dłuższy czas wyjeżdżać do Warszawy. Ponieważ, jak się sam przyznawał, "nie był statystą ani politykiem", przybrał sobie wówczas na sekretarza głośnego później księdza Woronicza, który według jego wskazówek redagował mu mowy sejmowe i listy pasterskie. W r. 1786 wyznaczony przez sejm do departamentu wojskowego i obrany prezesem delegacji, złożonej z 15 członków, brał C. żywy udział w jej pracach i 24 X t. r. w długiej mowie zdał sprawę sejmowi z dokonanych przez nią czynności. Stanisław August ozdobił go wtedy orderem orła białego. W czasie wielkiego sejmu bronił gorliwie praw Kościoła, zabierając głos w sprawie funduszów duchownych, unii, tolerancji, „ubezpieczenia wiary” itd. W r. 1792 wyjednał uchwałę Izb, przeznaczającą odpowiednie fundusze na wzniesienie 24 kościołów w Kijowskiem i Bracławskiem. Późniejsze jednak wypadki przeszkodziły wykonaniu tej uchwały. Szczerze popierał C. konstytucję majową, w której upatrywał najpewniejszą rękojmię odrodzenia ojczyzny. Po jej ogłoszeniu wydał list pasterski 10 V 1791, nakazujący modły w swojej diecezji na intencję nowej ustawy. Gdy w r. 1795 na ziemiach diecezji łuckiej, kijowskiej i .kamienieckiej utworzyła Katarzyna dwa nowe biskupstwa, pińskie i latyczowskie, mianowano C-go biskupem pińskim z rezydencją w Żytomierzu. Ale istnienie tych dwóch diecezji było efemeryczne. W trzy lata później nuncjusz apostolski Wawrzyniec Litta erygował biskupstwo łucko-żytomierskie, powstałe z połączenia dwóch dawnych diecezji, łuckiej i kijowskiej, którego pierwszym pasterzem został C. (26 IX 1798 ingres). Rządy C-go w Łucku należą do najpiękniejszych kart jego życia. Niezmordowany w pracy, umiał gorliwy pasterz obudzić ducha religijnego wśród wiernych, podnieść poziom moralny i umysłowy kleru i wpłynąć działalnością swoją na rozwój szkolnictwa polskiego na Wołyniu. Mówił o nim T. Czacki, że był "filarem oświaty narodowej w swojej owczarni". Gdy w r. 1825 obchodzono złote gody jego biskupstwa, wszystkie stany wzięły z zapałem udział w uroczystości. Z Berdyczowa zjechał na nią wielki rabin z delegacją, aby w imieniu ludności żydowskiej złożyć życzenia jubilatowi i wyrazić wdzięczność za pomoc, jakiej od niego doznała w czasie zarazy 1787 r. Po śmierci Siestrzeńcewicza car Mikołaj ukazem z 27 III 1827 mianował C-go arcybiskupem mohylowskim i metropolitą wszystkich kościołów rz.-kat. w cesarstwie rosyjskim, zezwalając mu jednocześnie, zgodnie z jego życzeniem, nadal pozostawać w Łucku i mieć zastępcę na stanowisku prezesa rz.-kat. Kolegium w Petersburgu. W ostatnich latach swego życia C. ociemniał, utracił siły i władzę w nogach. Na parę miesięcy przed śmiercią, już po wybuchu powstania listopadowego, do cierpień fizycznych przyłączyły się jeszcze cierpienia moralne skutkiem miotanych nań oszczerstw, jakoby ongiś przystąpił do Targowicy i jakoby na rozkaz Mikołaja ogłosił list pasterski, potępiający powstanie. Oszczerstwa te miały tylko pozory prawdy: oto C, ociemniały na starość, podpisał akt potępiający powstanie, podsunięty mu przez nikczemnego kanonika Skierniewskiego, który mu przeczytał inny skrypt. Czując zbliżający się koniec, odbył "głośną" spowiedź z całego życia i po spowiedzi w przemowie do obecnych usprawiedliwił się w zupełności z czynionych mu zarzutów, po czym wyzionął ducha (28 IV 1831). Zostawił po sobie wiele listów pasterskich i mów sejmowych. Tuż po jego śmierci kanonik Skierniewski (którego cesarz Mikołaj zdążył udekorować za wyłudzenie podpisu metropolity orderem św. Anny II klasy z koroną) zmarł nagle śmiercią (prawdopodobnie) samobójczą.
Papiery C-go w aktach kapituły łucko-żytomierskiej. Kiciński B., Poezje, W. 1840, I 50; Szantyr, Wiadomości do dziejów Kościoła i religii katolickiej w krajach panowaniu rosyjskiemu podległych P. 1843, cz. I; Pamiętnik religijnomoralny, W. 1853, XXV; Enc. Org.; Suffczyński K., Biblioteka Ossolińskich, 1865, VI 91-108; Estr. t. XIV, cz. III 275^-7; Chrzanowski J., W obronie sponiewieranej czci metropolity Kaspra Cieciszowskiego, Gregoriana, Lw. 1936, z. 3-4.Bp Michał Godlewski/Kresy.pl