Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Tragedia na urwisku Kamiennej Laworty - Ustrzycki

28.11.2008 22:53
Tam, gdzie Kamienna Laworta schodzi urwiskiem w dół ku nurtowi Strwiąża, na wieczną ego wydarzenia postawiono krzyż. Nie zachowały się dokumenty, by można z nich było wyczytać, kiedy lokowano osadę u zbiegu dwóch rzek, Jasieńki i Strwiąża, której bojkowie przyjęli miano Ustrzyckich.
Było to zapewne gdzieś około połowy XV stulecia. Akcja legendy rozgrywa, się w sto lat później. Krajnik Mikołaj Ustrzycki - będący pochodzenia bojkowskiego miał trzech synów. Dwaj starsi na rycerzy prawych wyrośli, ku chwale Rzeczypospolitej i rodu. Ale najmłodszy Iwanko, ten zmartwień ojcu przysparzał co niemiara. Kiedy lat młodzieńczych dorósł, ani do rycerstwa ani do gospodarstwa zapału nie okazywał, tylko w trunkach i kartach się rozsmakował, i za białogłowami nieustannie uganiał. Trwonił swoją młodość na zbytkach niepomny przestróg ojcowskich. Matka na intencję jego opamiętania kilka mszy nawet w miejscowej cerkwi zamówiła. Upatrzył był sobie Iwaszko pannę jedną w Hoszowie, córkę tamtejszego zamożnego Bojka. Ale nijak nie mógł jej zdobyć, bo cnotliwa była nad podziw ta dzieweczka i wianek swój mężowi ślubowała. Nic tylko odmienić się i żenić wypadało, jeśli pannę chciał posiąść. Ale Iwaszko jej nie miłował prawdziwie, tylko ku płoche] a grzesznej zabawie chciał skłonić. Kiedy wszystkie jego zabiegi spełzły na niczym, umyślił sobie pannę porwać i siłą ją zniewolić Dobrał sobie kilku takich jak on i z wieczora na dwór Bojka w Hoszowie najechał, i pannę uprowadził. Ojciec porwanej przytomny zdarzeniu, czeladź zebrawszy, w pogoń natychmiast ruszył.
Dopadł Iwaszkę już w Ustrzykach nad Strwiążem u stóp Kamiennej Laworty. Iwaszko chcąc ujść pogoni, konia przymusił, by ten na skałę się wspiął, co już nieraz był czynił z powodzeniem. Ale tym razem koń podwójnie obciążony, bo Iwaszka z panną dźwigał, już pod samym wierzchem potknął się i w do runął. Upadek był tak nieszczęśliwy, że zginął Iwaszko razem z panną, a i koń nogi połamał. Rozpacz hoszowskiego pana byłą ogromna po stracie córki. Zabrał spod skały swojej nieżywe dzieciątko i życząc duszy Iwaszki piekła, odjechał.
W rocznicę śmierci swojej córki postawił na skale krzyż, którzy Ustrzyccy obalili i swój postawili. Potem wszakże i krzyż Ustrzyckich, skutkiem starości upadł. Dobrzy ludzie na pamiątkę tamtego zdarzenia, nowe krzyże stawiali. I przetrwał ten obyczaj aż do naszych czasów i w jeden dzień w roku okoliczna ludność - najczęściej bojkowska stawia tak krzyż