Walki II dywizjonu w Małopolsce wschodniej, w których wielkim bohaterstwem okryła się 4-a baterja pod dowództwem kapitana Adama Zająca, należą do najładniejszych kart historji pułkowej. Bój pod Dytiatynem jest obrazem prawdziwej walki do ostatniej kropli krwi w obronie zagrożonej Ojczyzny.
Dnia 15 września 1920 roku 8-a dywizja piechoty (przesunięta z frontu północnego) zajmowała przedmoście Halicza nad rzeką Dniestr, które ciągnie się od Bołsowiec, Meduchy, Słobód- ki do Wodnik. Z tego przedmością S-a dywizja piechoty rozpoczęła chiia 16 września 1920 roku dalsze natarcie na wschód dwiema kolumnami. Prawa kolumna w składzie XYI brygady piechoty miała maszerować wzdłuż linji Meducha, Zawałów Podhajce, lewa kolumna w składzie XV brygady piechoty (bez 13-go pułku piechoty) obrała kierunek marszu na Martynówkę. Szumlany, Mużyłów. Łączność między XVI a XV brygadami piechoty miał utrzymać 13-y pułk piechoty, posuwając się w rozczłonkowaniu bataljonami na znacznej przestrzeni. Do 13-ga pułku piechoty była przydzielona również grupa artylerji pod dowództwem kapitana Domańskiego z 8-go pułku artylerji polowej w składzie 4-ej baterji 1-go pułku artylerji górskiej i 7-ej baterji 8-go pułku artylerji polowej. III batałjon 13-go pułku piechoty maszerow'ał z obiema baterjami wzdłuż drogi Słobódka, Jabłonów, Chochoniów, Dytiatyn, Boków. Dnia 16 września 1920 roku grupa artylerji kapitana Domańskiego zatrzymała się o godzinie 11 dla odpoczynku w szyku zwartym na Wysokiem wzgórzu (385) tuż przy miejscowości Dytiatyn. Podczas postoju zauważono nagle w okolicy Szumlan tabory, artylerję i kawa- lerję, które maszerowały na wschód. Oddziały te wzięto za kolumny XV brygady piechoty, mającej tamtędy maszerować Dopiero wysłany zwiad rozpoznał oddziały rosyjskie i stwierdził znaczne siły nieprzyjaciela.
Natychmiast po otrzymaniu meldunku 4-a baterja 1-go pułku artylerji górskiej i 7-a 8-go pułku artyłerji polowej zajęły stanowiska bojowe na wymienionem wzgórzu z kierunkiem strzału na Szumlany. III batpljon 13-go pułku piechoty rozwinął się do 100 kroków przed baterją, wykorzystując dawne okopy austrjackie. Po zajęciu stanowiska przez baterję przeciwnik ze wsi Szumlan otworzył silny ogień, artyleryjski na baterję. Baterja nieprzyjacielska została natychmiast wzięta pod silny ogień 4-ej baterji nawprost i zmuszona do milczenia. ¡W dalszym ogniu nawprost ostrzeliwuje ona oddziały przeciwnika, maszerujące w odległości 1500 kroków na Szumlany. W oddziałach maszerujących powstał popłoch i zamieszanie. W tymże momencie zaczęły padać w baterję celne pociski dwóch rosyjskich bateryj, ukrytych na północny wschód od Bokowa. Pomimo ciężkich strat, poniesionych w tym celnym ogniu nieprzyjacielskiej artyłerji, dzielna obsługa trwała dalej przy działach, obsługując je z zimną krwią i spokojem. Jednocześnie na północ od Bokowa wysunęła się z lasu sowiecka piechota, zdążając ku pozycjom polskim. III batałjon 13-go pułku piechoty obsadził silnie stare rowy przy baterji, w których również znajdowała się część obsługi uzbrojona w karabinki.
Tak trzymała się baterja dzielnie pod ciągłym ogniem nieprzyjacielskim aż do godziny 16, kiedy to nastąpiły trzy silue ataki kawaler ji nieprzyjacielskiej. Przy pierwszej szarży kawa- lerja rosyjska, która nacierała przy celnem natarciu swej artyłerji zprzodu i z lewej flanki, została odparta wstecz na odległość 50 kroków od baterji i zmuszona przeciwnatarciem porucznika Świebockiego z częścią obsługi baterji i piechoty — do odwrotu. Położenie było groźne, gdyż piechota nasza była już zdziesiątkowana i walką bardzo osłabiona; karabiny maszynowe odmówiły posłuszeństwa.
Po odparciu pierwszego ataku nieprzyjaciel wzmocnił ogień artyłerji do największego napięcia. W tymże czasie dwa granaty nieprzyjacielskie ugodziły w samo działo 7-ej baterji 8-go pułku artylerji polowej. Padły trupy i ranni. Reszta obsługi baterji musiała wycofać się ze stanowiska. Z III batałjonu pozostał dowódca batałjonu i szeregowi w sile najwyżej jednego plutonu. Tabory i jezdni z końmi baterji, którzy stali u podnóża wzgórza — po otrzymaniu rozkazu od dowódcy 7-ej baterji zpowodu silnego ognia artyleryjskiego ukryli się opodal baterji w wąwozie. Po 15 minutach nastąpi! ponowny atak rosyjskiej kaAvalerji, znacznie gwałtowniejszy od pierwszego. Atak pro- v>. adzono półkolem zprzodu i z obu flank baterji. Strzelając z licznych karabinów maszynowych kawaler ja rosyjska dotarła na kilkanaście kroków do obsługi,, wzywając walczących do poddania się. W ciężkiem tem położeniu garstka bohaterskich obrońców broniła się z zaciekłością, pobudzając się wzajemnie tío nieustannego strzelania i wytrwania. Natarcie to dzięki bohaterskim wysiłkom zostało również odparte.
Kawalerja nieprzyjacielska 10 krotnie większa od ilości broniących się Polaków, cofnęła się ponownie. W odległości 300 kroków od baterji atakująca kawalerja, wsparta posiłkami, zaczęła okrążać coraz bliżej broniących się, aż nagłe na dany sygnał ruszyła w szyrku zwartym wprost na baterję. Ludzie pizemęczeni kilkugodzinną walką, pozbawieni amunicji, bronili się zaciekle, wręcz z całym wysiłkiem. Dowódca baterji, kapitan Zając i porucznik Franciszek Wątroba walczydi, strzelając z pistoletów, obsługa broniła się kolbami, zginęli jednak wszyscyr pod ciosami szabel nieprzyjacielskiej kawalerji. Dzięki dzielnej postawie, w której zginęło 3 oficerów 4-ej baterji i-go pułku artyderji górskiej — dowódca baterji, kapitan Adam Zając i młodsi oficerowie: porucznicy Władysław Świebocki i Franciszek Wątroba, kilku wzorowych podoficerów jak: starszy ogniomistrz Józef Lewkiewicz, ogniomistrz Stanisław Biedroński, plutonowy Antoni Wrzesień, podchorąży Wacław Kałiciński i inn:. prócz tego około 50 szeregowych, związała 4-a baterja w tej 6 godzinnej walce tak znaczne siły nieprzyjacielskie (8-a dywjzja Kozaków), że nasza południowa grupa spokojnie osiągnęła Podhajce, docierając bardzo szybko do Tarnopola. Bohaterski czyn baterji 4-ej podkreśliły liczne pochwały przełożonych.
[cen]Rozkaz 8-ej Dywizji Piechoty Nr 121/20.
Wspomnienie pośmiertne.
Dnia 16 września 1920 roku w czasie marszu 8-ej Dywizji Piechoty na Podhajce, została 4-a baterja l-go pułku artylerji górskiej napadnięta znienacka przez nieprzyjaciela poci Dytiatynem. W bitwie tam stoczonej zginęła prawie cała baterja, otoczona przez bolszewicką piechotę i kozaków. W myśl rozkazu swego dowódcy, kapitana Zająca, „bronić się do ostatniej kropli krwi" — wytrwali wszyscy tak żołnierze jak i oficerowie mężnie na swoich stanowiskach, poświęcając raczej swe życie niż działa i honor Żołnierza Polskiego.
Bohaterom Tym Cześć!
Męstwo ich i nieustraszona odwaga niech zapalą i w nas ten wielki ogień Miłości Ojczyzny, który oby prowadził wszystkich śladami takich bohaterów. Na dowód też uznania tego męstwa i poświęcenia przedstawiono baterję 4-ą 1-go pułku artylerji górskiej, jako „baterję śmierci" do Krzyża Virtuti Militari1'.
Burhardt-Bukacki
pułkownik dowódca dywizji.
W grudniu 1925 roku, w uroczystym pochodzie przeniesiono ekshumowane szczątki żołnierzy pochowanych na cmentarzu w Bokowie na powstały cmentarz wojenny w Dytiatynie. 9 czerwca 1926 roku podpisano list a 13 czerwca o godzinie 17 wmurowano kamień węgielny pod budowę kaplicy pw. Św. Teresy od Dzieciątka Jezus ku czci poległych żołnierzy.