Przed osadą śliczny stary las, który gęsto usiał stromy pagórek przechodzący w łagodny dojazd. Wieś znana z pradawnych czasów – w tym może konkurować z samą Hożą. Chyba była sławniejsza nawet, bo w wieku XIV stał tutaj drewniany zameczek, który miał bronić prawego brzegu Niemna od rycerzy krzyżowych.
Znamy niektóre daty wielkich wydarzeń na tych terenach. Otóż w 1378 r. odbyła się niedaleko wioski krwawa potyczka, kiedy to sławny Teodoryk Eltner zapędził się na te tereny litewskie za łupem i jeńcami. Jak to bywało w tamtych czasach, zdecydowanych zwycięzców nie było, pozostały zgliszcza i mogiły, które czas zrównał i zaleczył, a z pamięci wywietrzały szczegóły i tragizm tego wydarzenia, pozostawiając wszystko w kilku słowach faktu z historii.
Małej osadzie, jaką był Przełom, wróżono w średniowieczu, że odegra dużą rolę w historii. Wszystko wskazywało, że tak będzie. Z czasem wioska stała się centrum starostwa w powiecie Grodzieńskim. Na równi z Hożą była najbogatszym dworem tego starostwa. Do tego wspaniałe tereny łowieckie zachęcały do rycerskich zabaw całe województwo Trockie. A jakie imiona zapisały się w historii namiestnictwa Ożskiego i Przełomskiego? W Wielkim Księstwie Litewskim któżby nie zazdrościł potęgi Iwanowi Glińskiemu, bogactwa Janowi Zabrzezińskiemu, a fotela wojewody podlaskiego Januszowi Kościewiczowi? Od roku 1569, po Unii Lubelskiej, Przełom stał się majątkiem monarszym.
Potem jednak los nie sprzyja osadzie, fortuna odwraca się w inną stronę, kupiec i podróżny omijają Przełom, prostując drogę na Grodno i Warszawę w krótszy i wygodniejszy dla siebie sposób. Osada popada w letarg, kurczy się, usycha. W drugiej połowie XIX w. stanowi własność K. Sylwestrowicza. W tym czasie mieszka tu w 10 domach i na 50 folwarkach 131 osób. W latach dwudziestych XX wieku Przełom jest zaludniony ponad miarę, bo klepie tutaj biedę na gruntach niewysokiej kategorii (tak własnych, jak i należących do dziedzica) około 170 osób. Mimo, że dość biedne, te nasze polskie czasy zapisały się w pamięci świadków i następnych pokoleń raczej szczęśliwie. Sama natura, otoczenie napełniały człowieka nadzieją i wiarą w lepsze jutro. Ta nadzieja miała swoje podłoże w pokoleniach państwa polskiego wychowanych w szkole i kościele, przepełnionych patriotyzmem.
Podczas wojny i po wojnie przełomianie padli ofiarą wielkiej przemocy okupantów i NKWD. Franciszek Cebator został aresztowany w 1945 r. Do stawianych mu zarzutów, że jest członkiem AK, nie przyznał się. Bez sądu przesiedział w grodzieńskim więzieniu 5 lat. Nie udowodniono mu winy. Powietrza wolności zaczerpnął w 1950 r. Jednak w niewyjaśnionych okolicznościach został zamordowany. Józef Cebator, ps. "Ryś", ujęty w 1946 r., dostał wyrok 25 lat. Był twardy i odporny, wytrzymał wszystko i powrócił do Polski. Zuzanna Cebator wstąpiła do AK w 1943 r. Dostała po wojnie 10 lat łagrów, ale wytrzymała. Została zwolniona w 1956 r. Jak Ruskie mówią - "od dzwonka do dzwonka". Takich patriotów było wielu, jednak system nowych okupantów działał tak, żeby imiona walczących w obronie polskości na tych ziemiach zatarły się w pamięci.
W Przełomie, od czasów Wielkiego Księstwa Litewskiego cały czas istniał drewniany kościół – stał na niewielkim wzniesieniu, które dzisiaj pokryte jest lasem. Na początku XX wieku był to budynek chwiejący się od wiatru, często remontowany, podczas I wojny światowej został znacznie zniszczony. Jedna z relikwii świątyni, obraz Matki Bożej Przełomskiej (dzisiaj w Hoży) cieszyła się szczególną czcią wśród parafian. W 1935 r. odbudowano kościół i klasztor wzniesiony niegdyś przez kapucynów. Proboszczem w tamtym czasie był ks. Zygmunt Miłkowski.