Dojeżdżamy od strony Jezior drogą, która służy jednocześnie za tamę dla zbiornika wodnego o przeznaczeniu raczej rekracyjnym. Po prawej stronie stara dzielnica wioski, jej rozbudowa zakończyła się pod koniec lat 80. minionego stulecia. Po lewej miejskie domy piętrowe, ze wszystkimi „przysługującymi” im wygodami. Rozbudowywał się "posiołok" według planu generalnego z 1967 r., z korektą w 1980 r. Zgodnie z tym projektem, powstały dwie ulice: Mołodiożnaja (wzdłuż szosy Grodno-Ostryna), na której mieszczą się budynki administracyjne kołchozu i Jubilejnaja, która miała połączyć współczesną część wioski z prywatnymi zabudowaniami. Środkiem całej kompozycji architektonicznej jest prostokątny plac, dobrze widoczny z szosy prowadzącej do Grodna. Pomieszczenia gospodarcze wyniesione zostały na kraj wioski, a obory i chlewnie daleko poza jej granice.
Za czasów sowieckich był to jeden z najlepiej prosperujących kołchozów w Związku Sowieckim, dziś jest nim także w niezależnej Białorusi. Przez długie lata na czele "Progresu", bo tak do dziś nazywa się ten kołchoz, stał późniejszy członek rządu białoruskiego, Fiodor Sieńko, po nim późniejszy wojewoda grodzieński, pan Aleksander Dubko, człowiek zaradny, dobrze orientujący się w gospodarce sowieckiej. To wszystko, trzeba powiedzieć sprawiedliwie, umiał połączyć z miłością do ziemi. Tutaj wychował się także na dobrego zarządcę gospodarki kołchozowej Wiktor Kremko, kolekcjoner wszystkich nagród, z dwoma tytułami bohatera, przedstawiciel kołchozu "Oktiabr" w Kwasówce.
Przejeżdżając przez osiedle zauważa się dużą liczbę domów typu miejskiego, to znaczy, że pieniędzy w kołchozie na ten cele nie brak. Na pewno dobre zbiory są tego przyczyną - urodzajność pól do pozazdroszczenia. Zbiory buraków zazwyczaj wynoszą ponad 400 q z hektara, kartofli ponad 200 q, ziarna 75-80 q. To gospodarstwo znane jest nie tylko z dobrych wyników pracy, ale i z produkcji najwstrętniejszego wina, popularnie nazywanego pod koniec lat sowieckich "Predsiedatiel" („Przewodniczący”). Cena niewysoka, rozliczona na francuską tradycję codziennego picia, z białoruskim zwyczajem dochodzenia do stanu kompletnego alkoholika, z możliwą co jakiś czas kuracją w szpitalu specjalnej troski.
O tej osadzie wspomina się w czasach starosty grodzieńskiego Dawida. Tutaj rzekomo znajdował się pałac letni rodziny dzielnego rycerza, spalony przez krzyżaków. Mszcząc się za poniesione porażki, rycerze krzyżowi wycięli rodzinę starosty. Po rozbiorach dobra królewskie Ekonomii Grodzieńskiej caryca Katarzyna II rozdaje zaufanym urzędnikom na służbie carskiej. Wiercieliszki stają się nagrodą przydzieloną tajnemu radcy dworu, Samojłowowi.
W okresie polskim gminę Wiercieliszki reprezentowali na sejmiku powiatowym Jan Andrukiewicz i Konstanty Doroszkiewicz. Tutaj zbudowano dom osadnika, w którym świetlica, biblioteka i pokój dla zabaw pozwalają spotykać się starszym i młodym ludziom z okolic i z samych Wiercieliszek. Dom stoi do dzisiaj i znajduje się po prawej stronie przy wjeździe do wioski od strony Jezior. Beztroskie zabawy po ciężkiej sezonowej pracy odeszły, tak jak marszałek Piłsudski, wraz z przedwojennym pokoleniem.