Panesz, Zbigniew Franciszek urodzony 29 listopada 1914 r. w Jaworowie (Lwowskie) ciężko ranny 19 sierpnia 1939 pod Sierakowem, zmarł 5 października w szpitalu w Warszawie. Jego rodzicami byli Zofia Dyaków, córka kierownika szkoły w Jaworowie i Franciszek Panesz, (ur. 29.01.1881 zm. po 1941 r.) nauczyciel, a po śmierci teścia także kierownik tej szkoły, który w armii austriackiej dosłużył się w czasie I Wojny Światowej nawet stopnia kapitana, w 1922 r. mjr piechoty WP. Miał on zwyczaj mawiać, że najwięcej ginie tych, którzy zostają w tyle, a ci, co odważnie idą naprzód, rzadziej giną. Nie pozostało to bez wpływu na syna, który obrał karierę zawodowego wojskowego. Był absolwentem Korpusu Kadetów we Lwowie. Przyjęty został do Szkoły Podchorążych Piechoty w 1932 r. Później, już po pierwszym roku nauki zdołał się przenieść do wymarzonej kawalerii, choć było to kosztowne marzenie, jak na nauczycielską kieszeń jego ojca. Po ukończeniu Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu, w 1937 został mianowany podporucznikiem i trafił do 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich. w 1937 r. W 1939 r. był już p.o. dowódcą I szwadronu sztandarowego. Wyróżniał się w sportach jeździeckich. Razem z pułkiem we wrześniu 1939 r. walczył w obronie przed napaścią hitlerowskich Niemiec w składzie Armii Poznań. 10 września 1939 r. dowodził w wygranej potyczce pod Wartkowicami. 19 września 1939 pod Sierakowem, „w walce wyróżnił się czołowy I szwadron. Podporucznik Panesz, spieszywszy szwadron, śmiałym wypadem zaatakował nad ranem 19 września niemiecką piechotę zmotoryzowaną, która pozostawiając samochody wycofała się z Sierakowa." Ppor. Jerzy Lambl wspominał: „padł rozkaz nacierać! Skoczył ppor. Panesz ...tuż za nim ruszył szwadron...Tyraliera padła, przyciśnięta do ziemi. Wtem usłyszałem ostry, gniewny głos dowódcy: Naprzód! Nie zostawać! W sekcjach skokami, pojedynczo, naprzód! Sam wykonał długi skok i padł. I znowu: Pierwszy pluton do przodu! Ten ostry, donośny głos otrząsnął nas z pierwszego oszołomienia, dał pewność, że wszystko w porządku, że nic nadzwyczajnego się nie dzieje...Natarcie posuwało się sprawnie i płynnie jak na ćwiczeniach, jeden wykonywał skok, drugi otwierał ogień...Nie słyszałem już głosu Panesza.” Padł w boju pieszym prowadząc szwadron do zdobycia wału w Sierakowie (śmiertelnie rannego w głowę dowódcę szwadronu wyniósł dowódca 3 plutonu, wachmistrz Gracjan Swiątkiewicz, zmarł w szpitalu warszawskim). Został odznaczony krzyżem Virtuti Militari V klasy i Krzyżem Walecznych. Pochowany jest na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie, kwatera B-10, rząd 10, grób 11. Jego nazwisko (wśród nazwisk innych poległych) wyryto na Pomniku Armii Poznań w Poznaniu.