Stara Dębowa Wieś w gminie odelskiej. Dwa krzyże na skraju wioski mówią nam, że to wieś katolicka. Jeden z krzyży mógł być ustawiony za czasów Polski przedrozbiorowej, drugi - podczas darowania katolikom wolności wyznania przez cara Mikołaja II.
Prosta ulica z podziurawionym asfaltem (może już poprawiony?), dookoła drewniane domy, niektóre zbudowane wedle starej wiejskiej tradycji, jednak w większości powstałe w latach sowieckich. Osada niegdyś królewska, potem „kazionna”, czyli należąca do państwowego mienia Imperium Rosyjskiego. Wielkie straty poniosła podczas ostatniej wojny, kiedy to Niemcy zebrali ludzi zdolnych do pracy w kopaniu okopów i wywieźli pod Likówkę. Była pełnia lata 1944 r. Huraganowy ogien artylerii sowieckiej zmiótł z drogi kilka ciężarówek, siejąc śmierć wśród niewinnych ludzi. Stara Dębowa pogrążyła się w żałobie, którą starsze pokolenie odczuwa do dziś. Zginęło wtedy ponad 50 osób, w większości mieszkańcy tej wsi. Wśród nich 19 kobiet i dziewcząt, m.in. Jadwiga Lechowicz, Monika Lechowicz (miały po 16 lat), Romualda Salkiewicz (15), Romualda Uś (13) i Jadwiga Grygiencza (niecałe 10 lat). Wszyscy zostali pochowani na cmentarzu parafialnym w Odelsku. Jak mogła przeżyć to wieś, kiedy w każdym domu w tym samym momencie ktoś odszedł na zawsze? Kolumna wozów jadących na cmentarz ciągnęła się na kilometr, na niektórych leżały po dwie trumny.
Po przejściu frontu i kilku latach rządów „drugich Sowietów” w wiosce zaczyna swoją działalność polskie podziemie. Starsze osoby wspominają wyczyn "Żuka" i "Słomy", którzy zlikwidowali kilku funkcjonariuszy sowieckich i wydostali się na wolność. Umknęli obławie, przedostając się do Polski.
Informacja aktualna W 2004 r. w Starej Dębowej były 103 zagrody i 385 mieszkańców. Przyszłość to 122 dzieci, które dojeżdżają stąd do szkoły w Odelsku. Rzecz raczej rzadko spotykana, aby tyle dzieci było w białoruskiej wiosce. Sprawdziliśmy, pomyłki nie ma.