Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Łasośna

16.12.2008 14:42
Łasośna
Wieś w północno-zachodnim obrębie miasta Grodna. Niewielka rzeka, biorąca początek ruczajem zza granicy, z polskiej strony, w historii jest znana nie tylko z pstrągów dostarczanych na stół królewski Francji, ale i z tego, że książę Witold, zamiłowany w Tatarach, obsadził nimi brzegi i okolice Łasosianki. Działo się to, jak widzimy, niedaleko Grodna, ojcowizny księcia. Przy nagłej potrzebie stepowe wilki zawsze były pod ręką. Według historyków, były wykorzystywane do pełnienia warty i uprzedzenia najazdu rycerzy krzyżowych. Za służbę Wielkiemu Księciu otrzymywali ziemie, stanem własnym dorównywali szlachcie w swoich przywilejach, są nazywani "gospodarskimi Tatarami". Od 1569 r. wszystkie dobra bojarskie i tatarskie uznano za wieczne i dziedziczne.

Wolni jak stepowy wiatr, zjawili się pod koniec XIV w. w tych miejscach, zakładając osady Kulbaczewszczyzna, Bogdaszewszczyzna, Kaczanowszczyzna, Łasośna i zasiedlając isniejące już osady, jak Kadysz, Świack, Tarusicze, Grzebienie, Podlipki, Sapoćkinie. Niektóre wioski na dzisiejszym naszym szlaku odwiedzimy, ale śladu po wyznawcach Mahometa już nie odnajdziemy.

Wzdłuż Łasośny osiedliły się rody wpływowe, krwi chanskiej, kniaziów i murzów. Wszyscy nosili imiona swojego wyznania, imiona ojców i dziadów, ale od wieku XVII mają imiona, a szczególnie nazwiska, układane według miejscowego porządku, które nie są jednak w stanie skryć tatarskiego pochodzenia. Na czele tatarów łososiańskich stał chorąży grodzieński wyznaczany przez króla. Miejscowi Tatarzy, jak każdy szlachcic powiatu, podlegali sądowi ziemskiemu w Grodnie. Swawoli nie czynili, a jednak byli postrachem dla panienek na wydaniu. Żyli z sąsiadami w zgodzie, nawet mieli poddanych chrześcijan. Dziewczęta muzułmaśkie, aby odnowić krew, przywozili z Kazania, Krymu, nawet z Kaukazu. Głód panieński nie był tutaj znany. Część Łasośnej pod koniec XVI w. prawnie przechodzi w ręce Andrzeja Gniewiskiego, chrześcijanina.

Wydaje się, że Tatarzy żyli tu bez większej troski, narodowościowo przez lud nie byli wytykani, chociaż samo słowo Tatar od wieków dla miejscowych było strachem na dzieci. Kolejni monarchowie chronią ich i hojnie wynagradzają za wierność tronowi i nowo przybranej ojczyźnie. Mówią, że po Witoldzie największym miłośnikem sztuki rycerskiej Tatarów był Zygmunt August. Będąc w Grodnie 20 czerwca 1568 r. przypomina o równości Tatarów w środowisku szlacheckim państwa.

W tym okresie nad Łasośną mieszka kilkuset rycerzy ze wschodu. Wystawili sobie meczet w Łasośnej i założyli cmentarz. Zdawało się, że wszystko układa się dobrze, ale po pewnym czasie zjawia się osoba, która burzy cały porządek. Największego wroga potomkowie Tatarów mają w osobie starosty grodzieńskiego, Antoniego Tyzenhauza. Według jego polityki ekonomicznej, dla Tatarów miejsca w ekonomii królewskiej powinno było zabraknąć. Ale król Staś, współczująca dusza, sprzeciwił się takiej polityce. Oprócz tego pan Antoni, jak dobrze wiemy, miał wrogów w osobach Branickiego i hetmana Ogińskiego, którzy nie dali ukrócić wolności Tatarom. A i swoi wyrośli obrońcy, chociażby generał Józef Bielak, dowódca pułku straży przedniej, buławy litewskiej.

Jednak liczba Tatarów prędko maleje. Podczas spisu za ostatniego króla, nad Łasośną doliczono się tylko 58 domów. Przenoszą się na Wołyń, gdzie w tamtych czasach toczą się wojny, a jakiż to Tatar bez zdobyczy wojennej? Nie ziemia go karmiła przez wieki, a łup. Jeszcze w XVIII w. byli w Łasośnie ci, co jako jeńcy zostali przywiezieni i ci, co rzemiosła chwycili się, albo z ogrodów, czyli warzywnictwa byli znani, bo nie należeli do rodów krwi błękitnej. Z czasem częściowo się zasymilowali, spolszczyli. I pozostali w Łasośnej, a i w Grodnie odnaleźli sobie los i kąt do życia. Tylko nazwiska: Buzonów, Barancewiczów, Achmatowiczów, Ułanów, Kaczanów, Łosińskich, Sobolów, Sokołów, Smolskich, Korbutów i wielu innych o narodowości polskiej lub białoruskiej przypomina nam o ciekawym zjawisku współżycia muzułmanów z chrześcijanami nad brzegiem Łososianki, o które dzisiaj na świecie tak trudno. Na tym, dzięki Bogu, historia Tatarów–lipków („litewskich”) nie skończyła się na Białorusi.

Na pewno w wędrówkach po Grodzieńszczyźnie spotkamy na swoim szlaku potomków tego ciekawego narodu, którego, już można mówić, historyczną ojczyzną stała się dzisiejsza Białoruś. Przez jakiś czas w Łasośnej swój majątek mieli panowie Jawnutowie, Sapoćki, a w roku 1878 w posiadaniu tutejszych gruntów jest Aleksander Iljaszenko. Tatarzy mają dzisiaj w Grodnie swoje stowarzyszenie o nazwie "Kitab", utrzymują kontakty z całym tatarskim światem. Marzą o zbudowaniu meczetu, a raczej o jego odnowieniu na swoich darowiznach królewskich.

[]