Panie Piotrze!
Na propozycję redakcji, wydawanego przez Muzeum Mazowieckie w Płocku kwartalnika "Nasze korzenie" przekazałem im tekst( który ponoć ma się ukazać w październikowym numerze) pod tyt."Genealogia koi smutek przemijania........" w którym to zawarłem całą moją wiedzę o rodzinie mojej żony. Antoni i Lucyna z Burskich Olszewscy byli jej ( żony) pradziadkami.
Genealogia koi smutek przemijania.
W poszukiwaniu korzeni dawnych mieszkańców dworu w Stupsku
Po wkroczeniu w siedemdziesiąty rok życia, dotychczasowy mój swobodny byt emeryta, który nic nie musi, a wszystko może, został zmącony obowiązkiem jaki nałożony jest na seniorów rodu – opowiedzenia wnuczkom i wnukom, o tym skąd się właściwie wywodzą. Kto w sztafecie pokoleń był przed nimi? Czyje geny mają przekazywać dalej? Jak toczyła się szeroko rozbudowana o poszczególne „miecze” i „kądziele” historia rodziny babci i dziadka Józefa Grodeckiego, który do końca swojego długiego życia nie mógł zapomnieć o Stupsku.
Zabierając się do snucia opowieści, posiłkowałem się tym, co zostało już wcześniej ustalone poprzez ustne przekazy tych, których pośród nas już dawno nie ma, a więc rodziców żony oraz innych nie żyjących już krewnych. Bardzo ważne okazały się też badania przeprowadzone przy pomocy biura genealogicznego zlecone przez szwagra Janusza Grodeckiego. Zbiory, portale heraldyczne, biblioteki cyfrowe dostępne w internecie okazały się również kopalnią wiedzy. Dostarczyły bowiem niejednokrotnie bardzo szczegółowych informacji na ten temat.
Buszując w „sieci” odwiedzałem miejsca i okolice, w których żyli przodkowie i odwiedzałem cmentarze, na których spoczywają. Z otchłani czasu jaki nas dzieli od XVII wieku wynurzać się poczęły postacie prapradziadków i praprababek misternie parantelami powiązanych z zasiedziałymi od dawna na Mazowszu szlacheckimi rodzinami, przedstawicielami stanu, który przez całe stulecia był solą i podmiotem Najjaśniejszej Rzeczpospolitej. To nie była żadna tam wielkopańska arystokracja. To byli posiadacze, dziedzice niewielkich majątków, którzy w pocie czoła i przy wytężeniu wszystkich swoich zdolności utrzymywali swoje rodziny. Nie było to łatwe by gospodarując na mazowieckich, położonych w guberni płockiej bardzo lekkich glebach, osiągnąć większe korzyści. Przysłowiowy już próżniaczy żywot dziedzica i jak to na oficjalnej stronie gminy Stupsk scharakteryzowano tamte czasy „...wyzysk kapitalistyczno-obszarniczy...” należy wrzucić zatem wraz z innymi sloganami do szamba komunistycznej propagandy.
Z największym bowiem niekiedy trudem przychodziło im utrzymywać swój odziedziczony po przodkach status. Szczególnym dla niego zagrożeniem była demografia. Przecież w tamtych czasach nie było tak dokładnie, powszechnie wiadomo skąd się biorą dzieci. To też przeciętnie w rodzinie szlacheckiej rodził się ich co najmniej tuzin. Żeby tam jeszcze chłopaków. Ale jak Pan Bóg obdarzył dziedzica jednym synem i jedenaściorgiem córek? Wtedy cały majątek, wszystkie siły i możliwości w nim skupione pracowały na posagi dla nich. Bowiem najważniejszym zadaniem dla szlachcica było zgromadzić odpowiednią wyprawę dla córek, a więc zabezpieczyć odpowiednie środki finansowe lub też części majątków, które miały zapewnić im w miarę dostatnie życie przynajmniej przez następne 30 lat. Jeśli w domu było na wydaniu wiele panien, to nie trudno sobie wyobrazić skalę problemów z jakimi borykali się rodzice szlachcianek. Głownie więc właściwie szlachta pracowała na rzecz przedłużenia gatunku, żywej substancji klasowej, i co bardzo ważne, narodowej. Swoim wysiłkiem sterowała procesami pronatalistycznymi, tworząc dla nich podstawy i warunki ekonomiczne. Mieszkała w dworach, które pełniły wielorakie funkcje kulturotwórcze, edukacyjne oraz były ogniskami postępu cywilizacyjnego i technicznego. Dwór pełnił też bardzo ważną funkcje socjalną, przygarniając i wychowując, a także kształcąc osierocone dzieci włościan. W dworach rezydowali też ubodzy krewni. Stare panny które nie wyszły za mąż bo zabrakło dla nich wiana, sędziwi utracjusze i wdowy po nich, pozbawione środków do życia przez ich hulaszcze prowadzenie się. Dwór był też pracodawcą, bardzo często największym w okolicy. W większości przypadków z dworów wywodzili się artyści, inteligenci, nauczyciele, profesorowie, księża, oficerowie, a więc najwybitniejsi przedstawiciele pokolenia, które później odbudowywało Polskę po odzyskaniu przez nią w 1918 roku niepodległości.
Dwór w Stupsku koło Mławy, gniazdo rodowe Grodeckich, nie został zniszczony przez działania wojenne. Zdewastowali i zburzyli go aż do piwnic komuniści, systemowo niszcząc go oraz patronując wszelkim działaniom miejscowego lumpenproletariatu, który ochoczo dewastował i rozkradał to, co z niego mogło się do ich domostw przydać. Miał bowiem dwór i jego otoczenie wraz z zaprzepaszczoną pamięcią o dawnych jego mieszkańcach zniknąć z powierzchni ziemi. Teraz niestety budynek dworu już nie istnieje i nie da się go przywrócimy do dawnej świetności. Ale pamięć o tych, którzy w nim się rodzili i umierali możemy ożywić. Wszak „los nie zmieni pochodzenia”.
Nad poszukiwaniami genealogicznymi pradziadków zaciążyła niedokładność, dokonana dwadzieścia lat temu przez niestarannego, wynajętego przez rodzinę heraldycznego badacza. Rozpoczął on bowiem dzieje rodu od wzmianki odnalezionej w Archiwum Diecezjalnym w Płocku, wynikającej z wpisu w sumariuszu, a informującej o tym, iż dnia 15 lipca 1748 roku Antoniemu i Katarzynie z Czerwińskich Grodeckim, mieszczanom z Raciąża, urodził się syn Jakub. Niedawno jednak odnaleziony akt ślubu, w którym jako ojciec Jakuba występuje nie Antoni a Grzegorz wraz z Katarzyną z domu Cywińską, pozwolił wyjaśnić genealogiczną niejasność tego pochodzenia. Śledząc zatem szczegółowo łańcuch pokoleń Grodeckich można śmiało wywieść, iż to od urodzonego w 1784 roku Jakuba i jego rodziców pochodzą nasze i dzieci i wnuki. Jakub Grodecki żonaty z Moniką Sulińską, córką Kazimierza i Bożeny z Pogorzelskich Sulińskich, był ojcem urodzonego w Niedarzynie około 1813 roku, syna Józefa. Miejscowość Niedarzyn położona była w powiecie płońskim, w gminie Dziektarzewo. Józef Grodecki ożenił się z Wiktorią Wilewską, córką Pawła i Józefy z Brzozowskich Wilewskich, urodzoną w 1810 roku w Nagórkach. Jej rodzice wzięli ślub 18 lutego 1798 roku w Rogotwórsku. Paweł Wilewski urodził się na terenie tej samej parafii dnia 13 stycznia 1768 roku, jako syn Antoniego i Marianny. Antoni Wilewski zmarł 6 listopada 1795 roku, a jego żona Marianna 19 września 1779 roku. Wilewscy byli właścicielami szlacheckiej części Nagórek.
Ślub Józefa i Wiktorii odbył się 22 lutego 1835 roku w parafii Dziektarzewo. Świadkami tego ślubu byli: Longin Woźnicki i Szymon Gadkowski. Jako miejsce zamieszkania państwa młodych podano Ogonowo. Położona nad Wkrą, w dawnym powiecie płońskim, w gminie Dziektarzewo miejscowość Ogonowo, leżała nieopodal Witkowa Miłaków, majątku będącego w posiadaniu Grodeckich. Józef i Wiktoria z Wilewskich Grodeccy byli rodzicami dziadka mojej żony Franciszka, urodzonego w Ogonowie w roku 1838. W wieku 27 lat Franciszek, występujący wtedy jeszcze jako dzierżawca majątku Trzpioły, którego zresztą później zostanie właścicielem, dnia 13 czerwca 1866 roku żeni się z siedemnastoletnią wówczas Teklą Heleną Olszewską. Ślub odbywa się w Stupsku. Świadkami tego wydarzenia byli August Kijewski, właściciel dóbr Wola Szydłowska oraz Teofil Olszewski, właściciel dóbr Kozły.
Tekla, która używała później tylko swojego drugiego imienia Helena, była jedną z sześciorga dzieci Antoniego i Lucyny z domu Burskiej Olszewskich. Rodzina Olszewskich nabyła majątek Stupsk od poprzedniego właściciela w pierwszej połowie XIX wieku. Przedtem Olszewscy mieszkali w nieodległym Olszewie. Dwóch braci Heleny, jak głosi rodzinny przekaz, zostało aresztowanych za udział w Powstaniu Styczniowym 1863 roku. Zesłano ich na Syberię i słuch po nich zaginął. Natomiast trzeci jej brat Antoni został zamordowany, o czym informuje jego metryka zgonu. Siostry Tekli, Heleny powychodziły za mąż za artystów: urodzona w 1850 roku Aleksandra została żoną znanego malarza Wojciecha Piechowskiego ( 1849–1911), natomiast Maria, prawdopodobnie bliźniaczka Aleksandry, wyszła za mąż za rzeźbiarza Hipolita Kasjana Marczewskiego (1853–1905), którego niestety szybko uczyniła wdowcem, gdyż zmarła kilka lat po ślubie w roku w 1881. Z postacią Wojciecha Piechowskiego, bliskiego przyjaciela Józefa Chełmońskiego, wiąże się anegdota. Otóż podobno roztrwonił posag żony kupując w Warszawie zakład fotograficzny, który po dwóch latach działalności zbankrutował. Malarz, którego liczne obrazy zdobiły dwór w Stupsku, zginął tragicznie w jednym z pierwszych wypadków samochodowych gdy na bryczkę, którą podróżował najechał automobil.
Olszewscy h. Pobóg pochodzą z osiadłego koło Mławy znanego rodu, którego protoplastami byli: Michał i nieznana z panieńskiego nazwiska Ewa. Byli oni rodzicami urodzonego w 1751 roku Tomasza, żonatego z Rozalią, której też nazwiska nie udało się ustalić. Ci z kolei byli rodzicami urodzonego w 1775 roku Ignacego Olszewskiego, prapradziadka mojej żony. Ignacy ożenił się dnia 22 stycznia 1799 roku w Żmijewie, z córką Wojciecha i Rozalii z Miłobędzkich Bobrów, Marianną urodzoną w 1776 roku. Pradziadek żony po kądzieli, owoc tego związku, Antoni Olszewski urodził się w 1803 roku. Występując po latach w akcie małżeńskim już jako dziedzic dóbr Kulany, ożenił się z urodzoną w roku 1821, z pochodząca z Woli Szydłowskiej Lucyną Burską. Ślub odbył się w Szydłowie.
Przez długi czas niczego więcej nie udało mi dowiedzieć o jej rodzicach, ani też o innych jej krewnych, oprócz tego, że rodzicami chrzestnymi, urodzonej dnia 22 października 1848 roku babki mojej żony Tekli Heleny, byli Ignacy i Weronika Burscy, a sam chrzest odbył się dnia 17 grudnia 1848 roku. Zupełnie niedawno uniosła się jednak kurtyna zasłaniająca jej pochodzenie, a to za sprawą aktu zgonu jej matki, z którego wynikało, że była córką Ignacego i Anny z Kijewskich Burskich, zaś jej dziadkami ze strony jej matki byli Jan i Krystyna z Rościszewskich Kijewscy. To odkrycie pozwoliło na głęboki, sięgający do wczesnego Średniowiecza wywód pokrewieństwa naszych dzieci i wnuków ze znanymi na Mazowszu rodzinami. Zaglądając bowiem w głąb rodzinnych dziejów, za sprawą odkrytego pokrewieństwa z Rościszewskimi dotarłem do 15 pokolenia przodków naszych dzieci, którzy przed nimi na Ziemi Mazowieckiej żyli. Począwszy od ADAMA z Życka i nieznanej z imienia jego żony ROŚCISZEWSKIEGO, następnie ich syna, wzmiankowanego w 1439 roku jako łowczego połockiego, który ponoć był żonaty z BARBARĄ, córką księcia mazowieckiego Siemowita IV i jego żony Aleksandry Olgierdówny, ZIEMAKA ROŚCISZEWSKIEGO.
Łańcuch pokoleń z nimi łączy nas, poprzez jego syna: STANISŁAWA ROŚCISZEWSKIEGo, następnie jego syna JAKUBA i Dorotę ROŚCISZEWSKICH, rodziców FLORIANA żonatego z JADWIGĄ z Zielińskich. Potem wywód wymienia ich prawnuka Jana, żonatego z Ewą Wempilską, ich syna Felikasa i jego żonę Mariannę Dębską, rodziców Wojciecha, żonatego z Teresą Tłubicką, ich syna Antoniego żonatego z Marianną Młocką, rodziców Krystyny, która wyszła za mąż za Jana Kijewskiego, których córka Anna, żona Ignacego Burskiego, przedwcześnie osierociła prababkę mojej żony Lucynę Antoniową Olszewską. Antoni Olszewski zmarł w 1877 roku. Jego żona Lucyna znacznie później. Jak wspominał po latach ojciec żony, pamiętał z wczesnego dzieciństwa postać babki, która krzątała się po dworze w Stupsku, w którym w roku 1888 się urodził.
Tekla Helena wychodząc za mąż za Franciszka Grodeckiego wniosła mu znaczny posag w postaci udziałów w majątkach sąsiadujących ze Stupskiem. Po ślubie młodzi państwo Grodeccy zamieszkali w Trzpiołach, gdzie przyszły na świat ich starsze dzieci: Helena, Maria i Kleofasa Szawłowska (15.04.1867 – 1941); Modest (13.03.1870 - 07.03.1932), żonaty z Marią; Karol (04.02 1871 – 20.10.1929 Majdan Skierbieszowski), żonaty z Czechowską; Franciszek (05.05.1873 - 13.12.1922), żonaty z Konstancją Niewiarowską; Mieczysław (08.08.1875 - 21.02....), żonaty z Kamińską.
Po śmierci ojca, Helena odziedziczyła majątek w Stupsku i odtąd zamieszkała wraz z mężem w nieistniejącym już dziś stupskim dworze. Tam przyszło na świat kolejnych sześcioro dzieci: Zygmunt (20.01.1877 - 11.02.1945), żonaty z Pretwitz–Blotowską; Lucjan (14.02.1879 - 1904); Roman (28.10.1882 – 05.1975, Horyszów Polski), żonaty z Zofią Baranowską; Jadwiga Siennicka (01.02.1884 - 02.02.1954); Maria Stempkowska (1886 - ); mój teść Józef, (16.07.1888 – 19.08.1986, Ciechocinek), żonaty z Ireną Jakubską i Marią Leonią Strycharzewską, matką mojej żony Barbary; oraz Zofia Kleniewska (27.07.1890-26.01.1977, Elbląg).
Od nich tak wyraźnie oznaczonych na drzewie wyrastają liczne gałęzie kuzynek i kuzynów, ich z kolei potomstwa, potomków potomstwa etc.… Wystarczy tylko wszystkie te nici wiążące, z urodzonym w 1743 roku Jakubem Grodeckim połączyć, a dzięki tym genealogicznym wypominkom nostalgiczny smutek przemijania będzie mniejszy. Opisując historię tych, którzy w łańcuchu pokoleń przed nimi żyli, przekazuję pamięć o nich wnuczkom i wnukom. Z tego wywodu dziedzictwa niech czerpią wiedzę o swoim pochodzeniu, niech mają przeświadczenie, iż liczne cienie przodków wspierają ich w wyprawie w przyszłość. " Liczę na wzajemność w wymianie informacji dotyczących rodziny żony.Serdecznie pozdrawiam .Stanisław Wodyński