WSIEWOŁOD BAŻAŁUK jest praprawnukiem Franciszki Ksawery
Strzetelskiej, siostry mojej prababki Wincentyny :Urodził się w 1967 r. oku w Stanisławowie , jako syn Mirosława i Walentyny Bażałuków .
Jest autorem ciekawej biżuterii , nawiązującej do tradycyjnych karpackich wzorów.
Przed Siewołodem, młodym jeszcze przecież człowiekiem rozciąga się wspaniała perspektywa artystyczna, ale pisząc o nim muszę się raczej skupić na niezwykłych zdarzeniach losu i zbiegach okoliczności, które nas połączyły. Jak w sensacyjnej opowieści :
“ czepiając się rzuconego kiedyś okruchu wspomnienia mamy, iż miała kuzynów Strzetelskich, dotarłem do wytrawnego historyka tej rodziny doktora Piotra Strzetelskiego z Krakowa. Początkowo Piotrowi, który miał wszystko bardzo starannie wywiedzione w postaci rozbudowanego drzewa do ósmego, a nawet dziewiątego pokolenia wstecz, trudno było zgłoszoną przeze mnie parantelę zaakceptować. . Brakowało najważniejszego ogniwa, cały czas NN była tą ze Strzetelskich, która wyszła za mojego nieznanego z imienia pradziadka Czajkowskiego. Dopiero nasza, wspólna wyprawa na Ukrainę pozwoliła wszystkie wątpliwości wyjaśnić i połączyć nas ze wschodnią gałęzią potomków naszego praprapradziadka starosty trembowelskiego Ignacego .Ukraiński kuzyn Bogdan Marytchak, ,syn siostry, dziadka Wsiewołoda wywiódł, iż mieliśmy wspólnego prapradziadka Ignacego juniora, a nasze prababki były siostrami! Franciszka Ksawera Strzetelska, prababka Bogdana, wyszła za mąż za kierownika szkoły w której również nauczała, Rusina o nazwisku Deputat. Z tego związku przyszła na świat babka Bogdana - Stanisława, która wyszła za mąż za profesora gimnazjalnego c.k. Mikołaja Bażałuka.”
[attachment]z Mikołajem Bażałukiem.jpg
Państwo c.k. profesorostwo miało troje dzieci, jednym z nich była mama Bogdana – Joanna Helena. Jak i inne kobiety w rodzinie, a raczej już można mówić w rodzie, była nauczycielką. Zaszczepiła jednak Bogdanowi znajomość mowy i tradycji przodków, bo jak sam ze wzruszeniem mówił „…w moim rodzinnym domu czwartek był dniem polskim, w którym wszyscy domownicy mówili wyłącznie po polsku…”. Zmarła w 1988 roku mama Bogdana pozostawiła mu również zarys drzewa genealogicznego :
„Spotkaniem ze mną Bogdan, wuj Wsiewołoda szczególnie był podekscytowany, bo przecież według posiadanych przez jego mamę informacji zostaliśmy w 1944 roku w Ponikwi koło Brodów wszyscy zamordowani przez ukraińskich nacjonalistów.
Cała więc rodzina Marii, córki Ireny z Czajkowskich Szczęsnowiczowej, a wnuczki Wincentyny Strzetelskiej , była przez te wszystkie lata przez nich opłakiwana. Nie było nas wśród żywych, nasza gałąź drzewa genealogicznego dla nich uschła!
Korzenie tego drzewa mocno były osadzone w Uściu Zielonym, nad Dniestrem gdzie przez długie lata żył i sprawowal opiekę duszpasterska ksiądz Rafał Strzetelski. Brat, mojego prapradziadka Ignacego Strzetelskiego.
Nie znam osobiście Wsiewołoda, ani jego ojca, mojego kuzyna Jaropolka Bażałuka, łączy nas jednak niezwykła technologia komunikacyjna, jaką jest Internet.Na Facebooku podglądamy siebie, opowiadamy o sobie, przeważnie zamieszczanymi tam fotografiami. Wsiewołod, ani jego ojciec, nie mówią dobrze po polsku, ale wiele rozumieją . Będąc ukraińskimi patriotami , nie wypierają się swojej polskości , oswajają się z nią ...