KASZUBIŃCE - Rejon grodzieński (32 km na wschód od Grodna)
Zespół dworski w dawnym majątku ziemskim. Położony około 5 km na północny zachód od Skidla.
W XVIII w. dobra należały do zakonu Jezuitów. Po kasacie zakonu przeszły w posiadanie Chreptowiczów, a potem Dankiewiczów. W okresie powstania styczniowego 1863 roku majątek należał do Boczejków. Za ich udział w powstaniu majątek został skonfiskowany przez władze carskie. Według historyka Grzegorza Rąkowskiego w końcu XIX w. właścicielami dóbr byli z kolei Bogatkowie, a później Myślińscy. W okresie międzywojennym córka powstańca Boczejki, Maria Bławdziewicz odzyskała majątek na własność. Jej mąż, Marian Bławdziewicz był senatorem II Rzeczypospolitej. Aktywnie angażował się w działalność społeczną. Był prezesem Społecznego Komitetu Obywatelskiego, wspierającego szereg inicjatyw kulturalno – oświatowych. Wspomagał działalność teatru miejskiego w Grodnie, organizował wycieczki krajoznawcze do miejsc historycznych.
Według informacji zawartej w spisie ziemian Rzeczypospolitej Polskiej w roku 1930, majątek Kaszubińce wraz z folwarkiem Kotra liczył 562 hektary ziemi
Zachował się obszerny drewniany dwór, wybudowany w drugiej połowie XIX wieku. Budynek został wzniesiony na planie prostokąta, parterowy, kryty wysokim dachem. W podwyższonej części środkowej usytuowany jest czterokolumnowy portyk zwieńczony trójkątnym szczytem. Kolumny portyku wykonane są z drewna. Wewnątrz dworu od wejścia głównego prowadzą drewniane schody na poddasze. Prawdopodobnie z tego samego okresu pochodzi dobudowana do lewego skrzydła dworu w takim samym stylu i kryta osobnym dachem przybudówka, zwana alkierzem. Niestety brakuje źródeł dotyczących wyposażenia wnętrz dworu.
Dawny zespół dworski przypominają zniszczone zabudowania gospodarcze, a także resztki zdziczałego parku krajobrazowego z prowadzącą do dworu malowniczą aleją lipową. W posiadaniu Bławdziewiczów majątek znajdował się do września 1939 r. Następujące wspomnienia o majątku i jego właścicielach zostały spisane przez Wojciecha Szewczaka od mieszkańca Kaszubińców, Mikołaja Korczakowskiego, ojciec którego pracował u Bławdziewiczów: „W majątku Pana Bławdziewicza można powiedzieć, że raj był. Wszystko było zadbane i bardzo dobrze zagospodarowane…wszyscy go szanowali, parobkom jak i wszystkim, którzy żyli w tym majątku było bardzo dobrze…Tutaj w majątku były czworaki, domy dla parobków, była stajnia, duża stodoła, była swoja mleczarnia, w której robili sery i wozili je do Grodna. Był magazyn, gdzie składano zboże… Była jego też cegielnia…Był młyn swój, wszystko było pięknie ogrodzone, a drogi były brukiem wyłożone. Były tez swoje stawy i wielki sad. Pan interesował się drzewami z zagranicy i nawet szkółka tych drzew była. Kiedy latem zakończył się na polach zbiór zbóż…Pan robił dożynki. Na dożynki zbierali się wszyscy parobki i Pan robił przyjęcie. Wszystko było pięknie przygotowane i ładnie wszystko wyglądało i muzykanci byli. U pana Bławdziewicza była stara gospodyni i kiedy my, małe dzieci przychodziliśmy na dożynki, ona nam dawała podarunki. Było bardzo wesoło, a Pan pozdrawiał wszystkich swoich parobków…U Pana Bławdziewicza była córka i syn. Córka w Warszawie pracowała i była zamężna, a syn jeszcze był chłopakiem. Oni też przyjeżdżali tutaj latem odpocząć, bo tutaj ładnie było, kwiaty na klombach, park i sadzawki, wszystko było pięknie zadbane. Syn uczył się w Warszawie na lotnika, kiedy przyjeżdżał tutaj chodził na polowanie i mnie brał ze sobą, a ja wtedy mały chłopak był. Nosiłem za nim zające i kuropatwy.
Kiedy żenili się chłopcy i dziewczyny za mąż wychodziły, Pan sam przychodził na wesele… zawsze przynosił podarunki i pozdrawiał młodych. Kiedy było Boże Narodzenie wszyscy przychodzili pozdrawiać Pana Bławdziewicza i my dzieci też przychodziliśmy, a gospodyni która była u Pana, nam też dawała podarunki. Wszystkie dzieci dostawały prezenty. Była tam choinka i przy niej dostawaliśmy te prezenty, było bardzo przyjemnie i miło. Kiedy chłopaki i dziewczyny pozdrawiali Pana Bławdziewicza, on dawał im podarunki i pieniądze. Kiedy w 1939 r. przyszli Ruskie, Pana zabrali. Potem jego przywieźli tutaj i zebrali wszystkich na dziedzińcu i pytali, czy on dobry Pan był. Wszystkie robotniki powiedzieli, że pieniądze zawsze dobrze płacił i że dobry Pan był… i wszyscy podpisali listę, że Pan Bławdziewicz był dobry i jego ruskie puścili i pojechali, a Pan płakał i wszyscy ludzie płakali…” Ze wspomnień M. Korszakowskiego wynika, że jakiś czas Marian Bławdziewicz przebywał u księdza na plebanii, potem pojechał do Białegostoku i jego dalszy los nie jest znany. Natomiast jego żona, Maria zmarła przed wojną, została pochowana na cmentarzu w Kaszubińcach. Po drugiej wojnie światowej zespół dworski został własnością powstałego tam kołchozu. Budynek dworu jest jedną z nielicznych budowli drewnianych tego typu na Grodzieńszczyźnie, która zachowała się do tego czasu. Obecnie kilka pomieszczeń budynku zajmują osiedli tutaj lokatorzy, a większa część dawnego dworu nie jest użytkowana. Zewnątrz i wewnątrz budynek jest w stanie zaniedbanym i niszczejącym.
Za - http://pamiecdlapokolen.pl/index.php/re ... /kaszubice
Stronę http://www.pamiecdlapokolen.pl tworzą:
- Katarzyna Smolska
- Rafał Cierniak
© tekst i zdjęcia Józef Porzecki
©Fundacja na rzecz Pomocy Dzieciom z Grodzieńszczyzny, 15-277 Białystok, ul. Świętojańska 24/2, tel. +48 85 73-23-770, http://www.fundacja.sos.pl , http://www.facebook.pl/Grodzienszczyzna
Projekt strony na licencji GNU - Katarzyna Smolska
Autorem wszystkich tekstów oraz zamieszczonych zdjęć współczesnych (z 2012 roku) na stronie http://www.pamiecdlapokolen.pl jest Józef Porzecki – polski historyk i działacz społeczny z Białorusi, wieloletni wiceprezes Związku Polaków na Białorusi. Pod koniec lat 80. przystąpił do organizującego się polskiego ruchu narodowego na Białorusi. W latach 1990–1995 odbył studia z dziedziny historii na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Uczy historii w szkole społecznej ZPB w Grodnie. Pasjonat śladów polskości Grodzieńszczyzny, pomysłodawca niniejszego katalogu. Prywatnie żonaty, ojciec dwóch córek, mieszka w Grodnie.