de Dragon,
Sorok Tatary,
Dziękuję Wam bardzo za opinie. Mam wrażenie, ż dzięki takim jak Wy coś się tu ruszyło, bo do niedawna na tego rodzaju pytania nikt tu nawet nie reagował. Oczywiście, że to cud, “że w tym rejonie Europy zachowało się aż tyle dokumentów i jakiekolwiek ślady przeszłości”. Sam czytam i dziwię się. Ja sam czuję się bogato wyposażony w materiały metrykalne. I o dziwo, wszystko co dotyczy ojca strony i wywodzi się z Kościoła Rzymsko-Katolickiego mam przed sobą na ekranie. Na temat tego co dotyczy linii matki miałem dostęp do bogatego archiwum kościelnego i mam też książkę o wiosce mojej matki, którą ktoś już napisał. Książkę zaczynającą się od zezwolenia wydanego przez Króla Zygmunta Augusta, w roku 1566, na założenie tej konkretnej wioski w lasach królewskich.
Wioskę, z której wywodził się mój ojciec opisałem w rozdziale “Odwiedziłeś miejsce rodzinne?” Opisałem w tytule “Suszno koło Radziechowa”. Tak daleko jak sięgają dostępne mi zapisy, czyli od ostatniej dekady wieku siedemnastego, wszyscy tamtejsi Polacy posiadli nazwiska i prawie wszyscy, z nielicznymi wyjątkami, posługugiwali się dobrymi polskimi nazwiskami. Wydaje mi się, że tamtejsi Rusini też posiadali nazwiska. Wertując dostępne księgi metrykalne Suszna od początku, dopiero ok. roku 1730 natrafiłem pierwszy raz na nazwisko Samborski i był to ksiądz, który służył tam przez jakieś trzy lata. Potem długo nie było tam Samborskich i dopiero pod rokiem 1780 znalazłem Tomasza i Franciszka w dokumencie bardzo niestarannie napisanym. Był to:
“opis wszystkich parafian w roku 1780 w miesiącu styczniu przez księdza Adrianowicza proboszcza stanińskiego i witkowskiego, opis czeladzi, inwentarza bydła z roku 1781, rzeczy szklanych ze stycznia 1781”.
W moich poszukiwaniach na czymś muszę się tu opierać, więc jak do tej pory, w tym niestarannie napisanym dokumencie, pod nagłówkiem Suszno (i nigdzie więcej), znalazłem dwie rodziny noszące nazwisko Samborski; rodzinę Tomasza i rodzinę Franciszka. Wierzę, że w tamtym czasie więcej Samborskich ksiądz w Susznie nie miał, bo nigdzie ich w swoim dokumencie nie umieścił.
Co do samego Tomasza to nie sądzę aby było dwóch Tomaszów bo:
W roku 1780 Tomasz mieszkał pod numerem 3, miał żone Helenę oraz córkę Agnieszkę lat 8 i synów Franciszka 4 i Pawła 2,
W roku 1784 mieszkał też pod numerem 3 i urodziła mu się Maria z żony Elżbiety Mazurkowej,
W roku 1787, mieszkał w domu 3 i urodziła mu się Katarzyna z żony Elżbiety Kornackiej,
W roku 1790, mieszkał w domu 3 i urodziła mu się Ewa z matki Heleny (nazwisko nie do odczytania),
W roku 1792, mieszkał w domu 84 i urodziła mu się Tekla z matki Heleny Kornackiej,
W roku 1795 mieszkał w domu 84 i urodziła mu się Anna z żony Heleny Kornackiej.
Helena Samborska występuje tam też w nie swoich zapisach jako chrzestna. Nie natrafiłem tam wcześniej na młodego Tomasza Samborskiego (poza tym opisywanym), który mógł by wystąpić w roli głowy rodziny w opisywanym okresie. Dom numer 3 występuje po raz ostatni, w istniejących zapisach w roku 1799, gdy Wojciech Samborski lat 24 bierze ślub z Józefą Kawecką lat 22. Jak na razie wszystko wskazuje na to, że ten Wojciech był synem wspomnianego wcześniej Franciszka (nie Tomasza) i był ojcem mojego kolejnego dziadka Stefana. Nie potrafię wytłumaczyć skąd Wojciech w domu numer 3. W dalszych zapisach ma inne adresy. O Stefanie miałem przekaz ustny; siostra mojego ojca, urodzona w roku 1912 określała go jako ostatniego bogatego w rodzinie. Na pytanie jaki to rodzaj bogactwa, powiedziała, że miał odpowiednią ilość ziemi, przyzwoite budynki i wszystko co potrzeba. Ona wiedziała to też z przekazu rodzinnego.
Można tu podsumować, że u Tomasza, w zapisach, na początku była Helena i na końcu była Helena. Mamy pięć Helen i dwie Elżbiety z różnymi nazwiskami. Imię Helena nie było zbyt rozpowszechnione w tamtym rejonie i w tamtym czasie. Mój dziadek nie mógł mieć pięć różnych Helen.
Moja teoria robocza na teraz: przeważa tu nazwisko Kornacka i imię Helena. Ta Elżbieta Kornacka to też Helena a z tą Elżbietą Mazurkową to coś się księdzu pomieszało. Dla mnie wszystko wskazuje na to, że jej tam nie było, i że była tam tylko Helena Kornacka i nikt więcej. U Franciszka, były według mnie dwie żony; pierw Janka lub Anka a następne, Czerniańska i Czernycka to chyba te same osoby.
Proboszcz robił zapisy siedząc przy stole na plebanii. Robił to dla księdza biskupa, dla którego wyglądało to ładnie tak jak było.
Przy poszukiwaniach na terenie rzymsko-greko-katolickim, równoległa analiza aktów zgonu (z zasady bardzo ubogich w tresc) może być pomocna jeśli mamy także dostęp do greko-katolickich zapisów, a ja takiego dostępu nie mam. Z tym muszę poczekać. Dopiero teraz, gdy wiem czego mi brakuje, jestem na to gotowy. W księgach rzymsko-katolickich wioski Suszno, uderza mała liczba wpisanych zgonów. Myślę, że przy pochówkach korzystano raczej z duchownego greko-katolickiego, który był na miejscu, niż z duchownego rzymsko-katolickieg z pobliskiego Witkowa Nowego oddalonego o 5 kilometrów. Mogła być to też sprawa wysokości opłaty i jakości tej usługi.