Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Wikipedia czy "Idiotopedia" ?

26.01.2009 12:10
Witam!
Na portalu "NIEZALEŻNA PL" znalazłem ciekawy artykuł o Wikipedii. Komentarz zbyteczny. Zachęcam gorąco do zerknięcia na stronę: http://www.niezalezna.pl/article/show/id/15280

Pozdrawiam - Ludwik

Odpowiedzi (95)

Strona z 5 Następna >
27.01.2009 15:34
albo tandetopedia - żadna poważająca osoba woli nie czerpać w Wikipedii, bo są tam same bzdury
28.01.2010 14:14
..
29.01.2010 10:12
Proszę wybaczyć - ale w ten sposób mogą powiedzieć tylko osoby które kompletnie nie dostrzegają prawdziwych problemów

1. Poziom merytoryczny niestety NIE zależy od autorów haseł
2. Polacy nie są gorsi
3. Poziom haseł w polskiej Wikipedii jest czasami nawet wyższy niż w angielskiej

Przede wszystkim "poziom zależy od użytkowników" to kompletna powtarzana bzdura. Hasło reklamowe - tylko mydlenie oczu. Pomimo pozornej "demokratyczności" wpływ na poziom haseł Wikipedii mają głównie dyletanci-ateiści. W ten sposób hasła dotyczące etyki, moralności, religii, filozofii a nawet haseł humanistycznych, politycznych czy historycznych składają się często z istnego steku bzdur. Jedyny obowiązujący jest styl "encyklopedyczny" rozumiany przez społeczność WIKI jako ateizm, ostatecznie "synkretyzm" - obydwa są wręcz anty-chrześcijańskie, więc łatwo się domyślić że hasła punk widzenia oparty na wierze katolickiej, lub np. prawosławnej traktują jako przestarzały zacofany zabobon.
Dyletant i profesor mają te same prawa edycyjne, co efekcie pozwala temu który jest sprawniejszy w żonglowania zasadami do odrzucenia argumentów tego drugiego. A że dyletant często wręcz nie rozumie argumentów "profesora" dyskusja jest sprowadzana "ad absurdum". Dlatego osoby ze świata naukowego raczej unikają publikacji w Wikipedii. Jej zasady są w dodatku tak absurdalne że za "ekspertów" traktuje się np. uczestników sekt - bardziej niż np. pracowników instytucji ds sekt argumentując że "przecież uczestnicy są bliżej sekty a więc wiedzą lepiej" (sic!)

To tylko garść argumentów - ale garść całkowicie wystarczająca aby całkowicie odrzucić Wikipedię.

I to nie jest kwestia "użytkowników" tylko samych podstawowych zasad wikipedii. Nie ma tu nic do rzeczy czy to jest polska, angielska czy surinamska wersja. ZASADY są chore, głupie i bezsensowne.

I jeszcze jedno - genealogiczny system Wikipedii został skopiowany bez pytania z naszego serwisu. Nasz system zapisu powstał 6 lat wcześniej i nigdy nie dawaliśmy praw takim byle-pediom do jego użytkowania.

Acha - i jeszcze jedno. Większości haseł nigdy nie będzie w Wikipedii (tzw "nieencyklopedyczność") - więc "niezliczona" jest zdecydowanie przesadzone. A u nas te hasła są.
29.01.2010 19:57
..
30.01.2010 00:00
To nie jest tylko kwestia ideologii czy moderatorów. Zasada Wikipedii prowadzi do tego że skuteczniejsi są dyletanci. To są różne procesy psychologiczne, ale taki jest efekt.
Zasada obiektywizmu powoduje że punkt widzenia katolika nie dość, że jest traktowany zazwyczaj dyletancko to jeszcze jako "ciemnogród" jest w ogóle wyrzucany. Tak uważa większość więc takie jest efekt
Obecnie na świecie jest przyjęte że obiektywizm = ateizm. Również Racjonalizm = ateizm. Odrzuca się więc wszelkie punkty widzenia oparte na przesłankach pozornie nieracjonalnych. A priori przyjmuje się zasadę że Boga nie ma, lub "pojęcia Boga nie używamy" - do weryfikacji słuszności. Słuszne jest tylko to co jest racjonalne - materialne. Opierając się na tak prowadzonej "obiektywnej" encyklopedii otrzymuje się jedynie wizję świata całkowicie pozbawionego wpływu wiary, religii, przekonań moralnych.
Jeśli Wikipedia nie może się zajmować genealogią bo 99% haseł jest nieencyklopedyczna to po co w ogóle się tym zajmuje. Takie lizanie po łebkach? A zresztą wszelkie hasła np. herbów - to są steki bzdur. Zestawy nazwisk są albo abstrakcyjne, albo poobcinane. Informacje przestarzałe. Gdy się doda im link do naszego opisu herbów to ... zaraz zostaje wyrzucony. Dlaczego? - Bo redaktorami aktywnymi są redaktorzy z konkurencji.
Prowadziłem kiedyś dyskusję dot. hasła "elohim". Jakiś sztubak był nad-aktywny i prowadził hasło tak że w zasadzie ośmieszało religię. Główne informacje pochodził od autorów niemieckich którzy publikowali pseudonaukowe książki na temat "Jak bardzo głupi byli niektórzy Żydzi że w ogóle w coś wierzyli". Próbowałem wprowadzić rzeczy oczywistą do tego hasła. Coś co dla badaczy jest oczywiste. Że "elohim" jest specyficzną formą mnogą, dotyczącą pojedynczej osoby o wielu przymiotach. Facet z uporem maniaka wykreślał te argumenty stosując wszelkie chwyty z "kodeksu wikipedii". Po trzech próbach przekonania człowieka który kompletnie nie jarzył o co chodzi po prostu dałem spokój. Nie będę tracił czasu na głupka. Po jakiego czorta mam tracić czas, na walkę z dyletantami po to by tworzyć encyklopedię która i tak jest ateistyczna ? To już lepiej pójść sobie na zieloną trawkę popatrzyć w chmury.

ps. nie chciał by tutaj analizować haseł z Wikipedii, i nawet ta dyskusja to trochę strata czasu. Po co tracić tyle czasu na dyskusję o czymś takim dziadowskim jak Wikipedia!
30.01.2010 00:47
..
30.01.2010 15:40
tak - już przywykłem że katolicyzm jest wrzucany do jednego worka z fundamentalizmem islamskim i wyznawcami bogini Kali - hehe
13.02.2010 01:21
..
13.02.2010 11:28
nie wiem czy Pan zdążył zauważyć - ale Wikipedia wypowiada się na temat katolicyzmu, laleczek i innych rzeczy.
13.02.2010 11:35
Popieram całkowicie Marcina i Ludwika - dziadostwo! chamstwo! dyletanctwo! zarozumialstwo! nieuctwo! ateizacja! liberalizacja! racjonalizacja! i Orwelizacja!
14.02.2010 01:19
..
15.02.2010 12:55
przykro mi, ale nie odpowiadamy za wrażenia szanownego Pana Roberta
19.02.2010 22:20
tak - już przywykłem że katolicyzm jest wrzucany do jednego worka z fundamentalizmem islamskim i wyznawcami bogini Kali - hehe


...a wszystko, co jest niepoprawne politycznie dostaje nalepkę "kontrowersyjne" i/lub "niezgodne z polityką neutralności ble-ble-bleeeee...". A to najgroźniejsze piętno dla autora. Zahacza o "kłamstwo oświęcimskie" (właściwie powinno być pp "kłamstwo ałszfickie" - czyż nie?) i śmierdzi celą, lochem i stosem. W imię dpd (dobra powszechnego i demokracji)...Aviomarin pomaga.
19.02.2010 22:45
Otóż to! Zasada poprawności politycznej i tzw. neutralności światopoglądowej nie ma nic wspólnego z prawdziwą neutralnością i wolnością wyznaniową. Służy tylko i wyłącznie gnębieniu jednej religii. Dlaczego krzyż wiszący w szkole czy urzędzie ma prawo razić jakieś bliżej nieokreślone uczucia niewierzących, a brak krzyża nie ma prawa razić wierzących. Jeśli ktoś czuje się urażony widokiem krzyża (symbolem miłości), to czemu nie zainteresuje się jakiego wyznania byli młodzieńcy, którzy zadźgali nożem policjanta w biały dzień? A może 15 - latka pod Warszawą również naraziła się regularnie praktykującym katolikom?
19.02.2010 22:54
Otóż to! Zasada poprawności politycznej i tzw. neutralności światopoglądowej nie ma nic wspólnego z prawdziwą neutralnością i wolnością wyznaniową. Służy tylko i wyłącznie gnębieniu jednej religii. Dlaczego krzyż wiszący w szkole czy urzędzie ma prawo razić jakieś bliżej nieokreślone uczucia niewierzących, a brak krzyża nie ma prawa razić wierzących. Jeśli ktoś czuje się urażony widokiem krzyża (symbolem miłości), to czemu nie zainteresuje się jakiego wyznania byli młodzieńcy, którzy zadźgali nożem policjanta w biały dzień? A może 15 - latka pod Warszawą również naraziła się regularnie praktykującym katolikom?


Panie Ludwiku, mój nieżyjący już niestety Ojciec powtarzał zawsze, że człowiek może być naprawdę wolny-tylko wewnętrznie. Tylko - i AŻ.To, co współcześni Hunowie robią teraz z naszą cywilizacją, to już jest proces nieodwracalny. Idę se wydłubać katakumbę...
19.02.2010 23:06
Dokładnie! Mój Ojciec spędził a samym Oświęcimiu prawie cztery lata i właśnie mi mówi, że pański Ojciec z pewnością dobrze czuł te sprawy. A najgorszy rodzaj zniewolenia to taki, w którym zniewolony nic o tym nie wie. Coraz bliżej nam do tego ideału! To jest oczywista dewastacja naszej cywilizacji. Obawiam się, że ma Pan rację - to chyba jest już proces nieodwracalny.

Ludwik
19.02.2010 23:23
Zazdroszczę Panu Ojca (że jest, i w ogóle..).Serdecznie go pozdrawiam i dołączam dla OBU Panów upiorną dykteryjkę; w 1995 r byłam na międzynarodowej konferencji. Podczas zwiedzania okolicy pani profesor z jednego z amerykańskich uniwersytetów przysłuchiwała się mojej wymianie poglądów z kimś na temat okupacji niemieckiej. Kiedy powiedziałam, że w obozie oświęcimskim Niemcy zmordowali moją babcię, wujka i stryjka - pani prfesor wykrzyknęła ze zdumienia: TO TY MUSISZ BYĆ ŻYDÓWKA?!. Kiedy zaprzeczyłam, Pani Profesor z Ameryki (wykształcenie humanistyczne...) orzekła MUSISZ BYĆ ŻYDÓWKA, BO W AŁSZFIC ZABIJANI BYLI TYLKO ZYDZI. To było 15 lat temu...
20.02.2010 00:06
Przede wszystkim najmocniej przepraszam, że jakoś tak z rozpędu ustaliłem Pani płeć. Dziękuję za życzenia dla Ojca - ma 84 lata i jest bardzo schorowany. Przykro mi z powodu strat w Pani Rodzinie, o uczuciach mojego Ojca już nawet nie wspominam - on czuje autentyczną i bardzo silną więź z każdym kto przebywał w tym miejscu. Historia tyleż upiorna co niestety chyba typowa dla Ameryki. Znany jest mi przypadek żołnierza amerykańskiego, który wróciwszy z wojny do domu w Texasie, opowiadał o tym co Niemcy (wtedy nie mówiło się - hitlerowcy), wyczyniali w obozach. Skończyło się na tym, że w miasteczku zaczęto go przezywać "pomylony Charles", twierdząc, że to wszystko wina postrzału w głowę, który cudem przeżył. Faktycznie czasem trudno uwierzyć w coś co Nałkowska określiła krótko: "I to człowiek człowiekowi zgotował taki los". Ale może to trudne w odniesieniu do tak kulturalnego narodu jak Niemcy, bo obozy jak powszechnie wiadomo - były przecież POLSKIE!

Pozdrawiam serdecznie - Ludwik
20.02.2010 00:49
Drodzy Państwo!
Od wielu lat, z racji wykonywanego zawodu bywam bardzo często w Aushwitz - Birkenau.
Mój dziadek przeżył obóz w Oświęcimiu, został wyswobodzony w Mautahusen w maju 1945 r.
Nie tak dawno, moze rok temu, jedna z turystek francuskich - żydówka, kiedy dowiedziała się , ze mój dziadek był więźniem oświęcimskim, z euforią krzyknęła: " Czyli był żydem!" Odpowiedziałam, że wcale nie, że był polskim katolikiem, który został "zgarnięty" podczas łapanki i po kilkutygodniowym pobycie w więzieniu w Krakowie został deportowany do Aushwitz w 1941 r.
Pani turystka skwitowała moją wypowiedź słowami : "Oh! Jeżeli był Polakiem, to jego pobyt w Aushwitz był niczym w porównaniu w koszmarem jakiego doświadczali tam żydzi".
Nie chciałam się wdawać z tą panią w dyskusję, wiedząc że poziom wiedzy tej osoby na temat tego co się działo w Aushwitz jest mniej niż zerowy.
Na własne oczy widziałam jak grupka młodych izraelczyków "wystrojonych" we falgi z gwiazdą Dawida sikała pod krematorium w Birkenau... Pozostawiam bez komentarza...
20.02.2010 01:41
Gdy byłem w Stanach zadawano mi pytania "Czy Wy w Polsce macie trawę?" "A czy macie domy?" ... no cóż ... żenada
Ale znajomość takiej wiedzy niestety jeszcze niczego nie zmienia. Okazuje się bowiem że wiedza też może być demokratyczna. I pół biedy jeśli czarno na białym widać, że ziemia się kręci dokoła słońca - demokratyczna definicja jest wówczas właśnie taka (na ogół). Ale gdyby zrobić demokratycznie definicję medycyny pośród klientów aptek, mogło by się np. okazać że najważniejszym działem farmaceutyki jest ... homeopatia. No pół biedy - zażywając wodę zmieszaną i wstrząśniętą nic się złego nie stanie.

A co się stanie jeśli demokratycznie pokusimy się o definicję Boga ?

Mamy kilka dróg
A. Opisać wg najpopularniejszej - wygrywa ateizm
B. Opisać synkretycznie/uniwersalistycznie - wygrywa chory twór typu New Age
C. Opisać wszystkie na równych prawach - a więc katolicka na równi np. z ruchem Kandoble, albo Woo-Doo
D. mieszanka poprzednich

a jak wygląda to przy definicjach etycznych? Np. eutanazja:
A. "Umożliwienie wyboru chwili zakończenia życia"
B. "j.w."
C. "j.w. (katolicy i eskimosi z plemienia pikupatuk twierdzą że to grzech - w domyśle: "nie ma się czym przejmować, to margines")

Tak wygląda w skrócie dawanie demokracji prawa do budowania wiedzy. Oczywiście sprawa jest dużo bardziej subtelna. Takie definicje jak np. "Elohim" są rozwleczone makabrycznie. Epatują naukowością. Tylko że w zasadzie nie ma tam prawie w ogóle prawdy. "Elohim" jest sztandarowym słowem dla wszystkich oszołomów próbujących podważyć sens wiary. Słowo Elohim - Bóg - jest bowiem w ... liczbie mnogiej !!! Czyli "Bogowie" !!! Jakiż to piękny dowód na to że Objawienie jest jednym wielkim spiskiem ! Nie można więc pozwolić aby w tej definicji znalazła się prawda co tak na prawdę znaczy to słowo. Demokracja nie może do tego dopuścić.
Strona z 5 Następna >