Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Przeszłość Śląska

3.02.2009 16:52
Konstanty Wolny - życie i praca dla Śląska
spis treści

Reminiscencje lat minionych

Wojny napoleońskie są właściwie ostatnim etapem historii militarnej Śląska. Poruszenia podczas powstań narodowych na terenie reszty państwa polskiego mają charakter polityczny, nie wojskowy. Dopiero na początku XX wieku ujawnia się strategiczne znaczenie tej dzielnicy. Uwydatnia się to w działaniach armii śląskiej gen. Woyrscha na początku 1915r., kiedy to Niemcy, wyzyskując klinowe położenie Śląska wobec tzw. Kongresówki, podjęli uderzenie od południa, współdziałając w tym wypadku z armią austriacką. Jest to oczywiście tylko krótki epizod, pewien moment w wielkich działaniach wojennych, który wobec ustąpienia Rosjan pod Warszawą przeszedł bez większego echa. Uderza w nim jednak pewna reminiscencja ubiegłych lat, kiedy to za Łokietka planował Jan Luksemburczyk uderzenie na ziemie polskie; od północy przez Krzyżaków, a od południa przez Czechów. W tym wypadku spełniały te zadania armie niemieckie Hindenburga i Woyrscha. Z chwila przeniesienia frontu na wschodnie rubieże ziem Rzeczpospolitej, Śląsk wrócił do roli dzielnicy zafrontowej. Dopiero końcowe wypadki wojny światowej i rozpadanie się włości habsburskich wywołały na Śląsku poruszenie. Kraje składające państwo austriackie w początku listopada zaczęły tworzyć własne odrębne jednostki państwowe, kiedy monarchia habsburska rozsypała się. Wtedy to na Śląsku Cieszyńskim oddziały polskie opanowały sytuację i przejęły te ziemię dla państwa polskiego. O te ziemie jednak pretendowali także Czesi. Wiedzieli oni jednak, że w otwartej walce nie podołają żołnierzowi polskiemu, czekali, przeto na odpowiedni moment. W chwili, kiedy zagrożone były kresy wschodnie, kiedy o posiadanie Lwowa rozgorzała zacięta walka, a z całego kraju szły na pomoc zdolne do boju oddziały, ziemia cieszyńska, wysłała cały swój bojowy kontyngent, a w garnizonie pozostali jedynie słabo poduczeni rekruci, rekonwalescenci i kadra. Wtedy to w dniu 23 stycznia 1919 roku niespodziewanie zupełnie bez wypowiedzenia działań wojennych nastąpiło uderzenie Czechów. W pierwszej chwili udało im się zając spory szmat ziemi polskiej, ale rychło nastąpiła kontrofensywa polska, która przywróciła w znacznej mierze stan pierwotny. Jednakże znaczna cześć ziemi cieszyńskiej pozostała we władaniu czeskim.

Sądy o Polsce i Polakach

Zestawienie najgłówniejszych sądów, jakie wypowiedzieli o Polsce i Polakach wybitni przedstawiciele pruskiej myśli politycznej, raz jeszcze potwierdza fakt, że przeciwieństwo obu narodów nie ograniczało się do kolidujących ze sobą interesów państwowych. Dzieliło je również głębokie niezrozumienie natury ideologicznej. Trudno znaleźć w historii dwa równie krańcowo odmienne twory, jakimi była monarchia pruska i Rzplta polska. Różnice te podkreślali niejednokrotnie wybitni Prusacy, jak Fryderyk Wilhelm I, Gruner i Bismarck. Mimo to wzajemne zrozumienie było możliwe przy obustronnej dobrej woli. Po stronie pruskiej brakowało jednakże uczciwej chęci bezstronnego zagłębiania się w dzieje i charakter narodowy przeciwnika. Pierwsze ujemne sądy o Polsce i Polakach poczęły się formować w dobie najgłębszego rozkładu Rzplitej, zarówno pod względem państwowo – politycznym, jak obyczajowo – moralnym. Skrystalizowane wówczas uogólnienia wryły się w świadomość pruska niezatartymi głoskami. Z lekkim sercem puszczono w niepamięć, że Polska, była w stanie słabości i rozprzężenia, posiadała za sobą siedem wieków egzystencji państwowej, że dzieje jej obfitowały w świetne karty, potęga zaś, dobrobyt i kultura wywierały wpływ przyciągający na sąsiednie Niemcy. Wielki proces odrodzenia wewnętrznego, jaki przeżyła, Rzplita u schyłku swoich dni państwowych, pozostał dla olbrzymiej większości pruskich obserwatorów i sędziów czymś równie nieuchwytnemu, jak decydujący udział mocarstw postronnych w dziele zagłady państwowości polskiej. Z kolei przyszedł okres walk o niepodległość. Polityka pruska, spragniona najrychlejszego ugaszenia ogniska niepokojów, zagrażających całości jej dzierżaw na wschodzie, odnosiła się do polskich dążeń wyzwoleńczych 06 z nienawiścią i pragnąc unicestwić je tylko materialnie, lecz również duchowo, skonstruowała sobie sztuczny obraz społeczeństwa, w którym myśl państwową reprezentuje nieliczna tylko garstka duchowieństwa i szlachty, masy zaś ludu z zadowoleniem dźwigają okowy pruskiej niewoli. Tak elementarne zjawiska, jak wybitnie demokratyczne nastawienie większości polskich bojowników o niepodległość, jak tłumny udział polskiego włościaństwa w powstaniach 1806 i 1848r. Nie przeszkadzały w przedstawieniu prób wyzwoleńczych jako pospolitej intrygi klerykalno - szlacheckiej o zabarwieniu i celach wybitnie klasowych. Dla tym dobitniejszego uzasadnienia praw, jakie przysługują Prusom do zagarniętych przez nie ziem polskich, wysunięto wreszcie teorię niższości cywilizacyjnej i moralnej żywiołu polskiego. Nie tylko dawna Rzplita była dla obserwatorów pruskich krajem ciemnoty, anarchii, nietolerancji religijnej i srogiego ucisku socjalnego, ale społeczeństwo polskie przedstawiało analogiczny zespól cech ujemnych, charakter zaś narodowy stał na bardzo niskim poziomie. Ład, sprawiedliwość i kulturę wniosły dopiero rządy pruskie, których utrzymanie leży, przeto w interesach nie tylko ich państwa, ale cywilizacji europejskiej, przede wszystkim zaś olbrzymiej większości ujarzmionego narodu.
Dopiero w zaraniu XX wieku, wobec objawów spotęgowanej aktywności i świetnej organizacji społeczeństwa polskiego, począł sobie torować drogę odmienny pogląd, który negując wartości dziejowe Polski w przeszłości, uznawał natomiast dokonane współcześnie przeobrażenia dodatnie. Światlejszym umysłom poczynały się otwierać oczy na doniosłość zjawiska, że naród rozdarty i skazany na zagładę, dzięki wytężonej pracy i niezłomnym aspiracjom do odzyskania niepodległości nie przestał być ważkim czynnikiem w polityce międzynarodowej. W pisanych nazajutrz po wojnie pamiętnikach stwierdził kanclerz Bethmann, – Hollweg, że „nie spekulacja polityczna, lecz sam fakt wojny podniósł sprawę polską. Zmartwychwstanie Polski było naturalnym następstwem dziejowej przeszłości”. Mimo to siła wiekowej tradycji, wspartej pierwszorzędnym autorytetami, okazała się tak znaczna, że gdy traktaty pokojowe usankcjonowały ostatecznie fakt dokonany odrodzenia państwowości polskiej, w Niemczech rozlała się szeroko cała powódź sądów najbardziej ujemnych i opacznych. W zmartwychwstałej Polsce widziano „państwo sezonowe”, sztuczny twór intryg dyplomatycznych, w Polakach naród niezdolny do samodzielnego kierowania swymi losami, ani do nowoczesnej, intensywnej gospodarki. Nawet w wydanym przy współudziale pierwszorzędnych historyków dziele „Deutschland und Polen” góruje w dalszym ciągu punkt widzenia, równie krzywdzący, jak niezgodny z prawdą dziejową, podług którego cała przeszłość dziejowa Polski rozegrała się w cieniu przeważającej politycznie i kulturalnie potęgi niemieckiej, stanowiąc w dużej mierze jej wytwór i odbicie. W ostatnich dopiero czasach zarysował się w opinii niemieckiej zwrot w kierunku traktowania polski jako czynnika równorzędnego, na podstawie rzeczowej oceny jej zasług i wartości.
Nie jest oczywistą rzeczą zastanawiać się nad genezą tego przeobrażenia, mierzyć jego głębie i szczerość, tym bardziej zaś wysnuwać zeń wnioski na przyszłość. W świetle doświadczeń przeszłości można tylko stwierdzić, że jednostronny, błędny, w najwyższym stopniu niesprawiedliwy pogląd na Polskę i Polaków, jakie wyznawały całe pokolenia naszych sąsiadów zachodnich, stanowił jeden z walnych czynników niemożności uzgodnienia obustronnych interesów, zarazem źródło wielu najbardziej szkodliwych dla polskości posunięć rządu pruskiego.

Wolny1