Demidów, Dymidów, Demidowicze, wś, pow. kijowski, o 40 w. od Kijowa, nad rz. Irpieniem, który tuż pod tą wsią, rozdzielając się na dwa ramiona, tworzy kępę, na wiorstę szeroką a na trzy długą. Promy ułatwiają komunikacyą pomiędzy przeciwległemi brzegami. Na samej wyspie w przeszłym wieku stał erem (monastyrek czyli skit) należący do mnichów meżyhorskich. Lud miejscowy opowiada, że D. dzisiejszy już na drugiem, czy na trzepiem leży miejscu. Pierwotną jego posadę tradycya wskazuje za rzeczką Kozrą, o wiorstę od dzisiejszego jego siedliska odległą, na ukrytem w cieniu wiekowych sosen uroczysku, nazywającem się Starym Demidowem. Inne jeszcze niemniej stare znajduje się tu uroczysko położone od strony zachodu, pod nazwiskiem Dworzyszcza. Oprócz tego jest tu i starożytne horodyszcze, opasane kwadratowym wałem, którego każda ze ścian zawiera 123 sążni długości i po 3 sążnie wysokości. Nazywa się ono „Horodeć", i według miejscowego podania miało być to horodyszcze zniszczonem przez Batego. Poczem też pustka tu długoletnia nastąpiła i dopiero na poozątku 16 wieku, cała biiższa okolica późniejszego Demidowa stanowiła uposażenie zamku i wojewodów kijowskich; nazywana Ohomińszczyzną, od Ohomy osocznika, który tu zwierza pilnował. Ten atoli Ohom osocznik i drugi tak zwany Baczyło, oprócz osocznictwa trudnili się i osiedlaniem opustoszałej okolicy. Bardzo być może, źe oni też osiedlili i nowy D. Po puszczach niezmiernych okolicznych ludność zasiedlona skąpo miała tu swoje barcie, a z nich też dań miodową do zamku kijowskiego płaciła. Rewizya zamku kijowskiego między 1543 i 1548 r. mówi, że w siole zamkowem Demidowiczaoh, leżącem cztery mile od zamku kijowskiego, było tylko 16 „czło wieków". Oi ludzie płacili na zamek i cerkiew demidowską daninę obowiązkową rozmaicie: i tak jedni z nich dawali na zamek kolasę siana i orali trzy dni, drudzy tylko służyli konno i jeździli na wojnę przy wojewodzie i urzędniku jego, inni znów orali na zamek trzy dni i dawali na cerkiew kadź albo wiadro, albo trzy „wiadercy" miodu, lub pół stoga siana i t. p. (Źródła dziejowe Malinowskiego. T. I, str. 135). Ale i te tak słabe nawiązki zaludnienia pierwotnego tutejszego wkrótce, też zostały przerwane; około 1567 r. wpadł tu zastęp tatarski, i ciche leśne te ustronia nie wybiegały się przed jego zapalczywością, zniszczone były: ludność zabrana w jassyr lub rozpędzona a dwaj sędziwi „osadźcowie" Chom i Baczyło, „którzy byli jakby patryarchami całej tej świeżo budzącej się do życia okolicy", ścięci zostali. Demidów znowu opustoszał na długo. Be wizy a zamku kijowskiego z 1570 r. powiada, iż na poprawienie zamku kijowskiego były przeznaczone jedno dwie bardzo nędzne wioski: D. i Piotrowce, które jedno dań miodową powinny dawać: z Demidowa miodu kadzi 4, a z Piotrowiec półtory; brogów siana kilka wozów, drew 25, przez wszystek rok powinni przywieźć tylko sami Piotrowiczanie. Rewizyi tej dopełnili Michał Myszka Warkowski, sprawca województwa kijowskiego, Jan Bystrzykowski dworzanin JKM, i Szczęsny Oharlęski chorąży kijowski. W rok potem jednemu z nich, Janowi Bystrzykowskiemu, D. wraz z przyległościami był przez króla nadany (dnia 16 czerwca 1571 roku). Była to stanowcza chwila dla D., bo odtąd ta posiadłość wyłączoną została od wszelkiego spólnictwa z zamkiem kijowskim, wyzwoliła się od niego i na oddzielną królewską wyrobiła się tenutę czyli dzierżawę. Po Janie BystrzykoWskim trzymał dzierżawą D. około 1583 roku ks. Konstanty Ostrogski Za jego też dzierżawy na gruntach D. osiedlił się Dymir. Byłto czas kiedy kolonizacya w tych leśnych stronach kijowskich bardzo się krzewiła; zakładano wciąż \fsie w nowych miejscowościach; jednakże to założenie Dymiru było szkodą Demidowa, bo wiele mu gruntów zajęło. Po ks. Konst. Ostrogskim został tenutaryuszem D. Stanisław Żółkiewski, wojewoda kijowski, ale tenże w 1613 r. ustąpił go za konsensem królewskim Samuelowi Hornostajowi, podkomorzemu kijowskiemu. W 1616 r. odbyła się lustraoya wszystkioh królewszczyzn województwa kijowskiego, lecz lustratorowie, będąc w Kijowie, dla niebezpieczeństwa od tatarów nie mogli zjechać do D., a więc nie wdali się w badanie dochodów tejże tenuty. W 1618 r. po zejściu Samuela Hornostaja, żona jego Teofila z G-orajskich otrzymała intromisyą do D. za przywilejem królewskim. Za jej dzierżawy uczyniona lustracya w 1622 r. tak się wyraża: „Jest w D. osiadłych poddanych 28. Prowent z całej tenuty zł. 286; przychodzi do tego kwarty 97 zł. i groszy 6. Przyo*dprawowaniu lustracyi D. uskarżali się przed nami poddani demidowscy, że na ich własnym gruncie osadzone są Dymir i Kotiużyńce, w których to wsiach jest poddanych osiadłych 340, z których niektórzy poddani dawali równo dań miodową kadzi 5 i pół, jako właśni poddani tego gruntu, teraz ją oddawaj ą do Dymira." Przeciwko czemu ci poddani protestowali, prosząc aby im to do ksiąg lustratorskich zapisane było. Po Hornostajowej został dzierżawcą D. Andrzej Drohojowski, ożeniony z córką tejże. Następnie w 1645 r. wziął D. w dzierżawę za przywilejem królewskim Tomasz Tyszkiewicz wojewoda kijowski. Ale wkrótce nastała tak zwana „Ohmielniczyzna". Popłynęły rzeki krwi, zapłonęły pożogami wsie i miasta. Wtedy i D. padł ofiarą srogiej tej wojny, spustoszał i wyludnił się. W 1659 r. atoli, po dojściu układu hadziackiego z kozakami, król Jan Kazimierz, w nagrodę zasług, darował wiecznem prawem Pawłowi Teterze Morzkowskiemu, Demidów z przyległościami t. j. z Abramówką, Rakówką, Woronkówką i Litwinówką, co następnie roku 1661 i konstytucyą na sejmie potwierdzone zostało. Jakoż po wojnie kozackiej gdy każdy do siebie wracał, do swoich granic, i one osiadł, zjechał też od Pawła Tetery do D. niejaki Orłowski, a że nie było tu żadnej rezydencyi, urządziłwięc fol. w m. Abramówce, do D. nale- żącem, i tam zostawał. Ale gdy wkrótce potem znowu niepokoje kozackie się wznowiły, tenże Orłowski, jako też i inni urzędnicy ekonomiczni, ustąpić musieli z D. i do pana swego w Polsce mieszkającego odjechać musieli. Poddani dymidowsoy rozpierzchli się i rozeszli (Arch. JZR, o włościanach str. 212). Paweł Tetera, który później został był hetmanem Ukrainy, umarł bezdzietnie, i D. spadł też był na siostrzeńca jego Bazylego Iskrzyckiego i siostrę tegoż będącą za Atanazym Hlebowiczem Pirockim. Ale sukoesorowie Tetery niebardzo dbali o tę posiadłość, zniszczoną i nic nieprzynoszącą. Palej kozak był ją nawet zagarnął i jakiś czas w niej się rozporządzał i dopiero w 1693 r. wojska polskie wyparowały stąd jego kozaków. Nareszcie Bazyli Iskrzycki, który z przyczyny niektórych niefortunnych przypadków był obciążony długami, zastawił swoją połowę w D. Kazimierzowi Steckiemu, staroście serebryskiemu, potem kasztelanowi kijowskiemu. Następnie i drugą połowę w tychże dobrach Pirooki wprost sprzedał wiecznem prawem temuż Steckiemu. Wkrótce wywiązała się stąd sprawa głośna, która w swoim czasie wiele wrzawy i hałasu narobiła. Czerpiemy jej treść z dokumentów archiwalnych i z tak zwanych Status causae, które, jak niósł zwyozaj ówczesny, po komportacyi przed sądem dokumentów, obie spierające się z sobą strony, ku lepszemu wyjaśnieniu sprawy, z osobna drukiem ogłaszały. Owóż tedy Bazyli Iskrzycki wkrótce przestał żyć, a córka jego Julianna wyszła była zamąż za Daniela Apostoła, wprzódy pułkownika mirhorodzkiego, potem hetmana małorossyjskiego. Ta więc Apostołowa po ojcu zmarłym wszedłszy w posiadanie połowy D., umyśliła zastaw spłacić. Stecki wszakże nie zgadzał się na to, bo rościł już prawa nietylko do połowy D., sprzedanej mu przez Pirockiego, ale i do połowy zastawionej, gdyż tę samą połowę sprzedał mu był też Pirocki, zasadzając się na tem, że Iskrzycki, objąwszy po wuju Teterze klejnoty i kosztowności wszystkie, nic z nich jemu jako spadkobiercy nie chciał udzielić, a więc część z tych kosztowności przypadająca na niego wynosi wartość połowy zastawnej Demidowa. Może byłaby to rzecz słuszna, ale wprzódy temuż Pirockiemu wypadało się z Apostołową co do tych pretensyj ułożyć a potem zastawioną część D., jako już swoją, sprzedawać. Tymczasem sprawa ta tą sprzedażą Pirockiego jeszcze się więcej powikłała, bo już Apostołowa nietylko ze Steckim miała do czynienia ale i zPirockim musiała się prawnie spierać. Wszakże nie wdała się ona z nimi w żaden proces, ale licząc na to, że znajdzie protekcyą u tronu, gdyż jej mąż niedawno został był hetmanem małorossyjskim, raczej doraźnego w tej sprawie domagała się sądu. Jakoż król August, snadź politycznemi powodowany widokami, oświadczył chęć jak najrychlejszego zagodzenia tej sprawy i napisał list własnoręczny do Steckiego (ten już był wtedy kasztelanem kijowskim), aby się wylegitymował z praw do połowy D. Dotąd w niebytności męża działała Apostołowa, lecz po przyjeździe swoim z Petersburga sam Apostoł wystąpił. Z obu stron wynikły wielkie groźby i gniewy. Apostoł napisał list do Steckiego, pełen inwektyw, w którym się odgrażał, że przyśle kozaków, którzy zagarną D., a inne poblizkie dobra Steckiego tak spustoszy, że na wiele lat kur tam śpiewać nie będzie. Stecki nie zmilczał mu tego, owszem z niemniejszą odparł dotkliwością, że i u nas jeszcze na kozaków nie zamarzła szabla, że nareszoie wie o tem że hetman ślepe strachy czyni, że zajęczą skórką straszy. Podrażniony tą odpowiedzią hetman puścił wodze językowi i wołał, iż Stecki dyfamuje honor jego i narodu małorossyjskiego. Szczęścięm, była to tylko burza w szklance wody. Dawna hulaszczość kozacza zmniejszyła się już była, przeszły czasy Palejów i Samusiów, a hetmaństwo było bez znaczenia. Zresztą Stecki, przeświadczony był aż nadto, że Apostoł nie dopuści się najazdu i obrazy granic, bo byłoby to naruszeniem paktów narodowych i ze sprawy prywatnej zaniosłoby się na polityczną. Skończyło się więc wszystko na przechwałkach z obu stron i słowach porywczyoh. Tymczasem hetman Daniel Apostoł, podeszły w lecieoh, w 1734 żyć przestał, i dopiero synowie jogo Piotr i Paweł wytoczyli spór prawny. Naprzód zapozwali Steckiego i Pirockiego do sądów pogranicznych w Motowidłówce, i tu wypadł dekret, mocą którego Stecki obowiązany był oddać Apostołom połowę D., lecz pod kondycyą, jeżeli ci przysięgną na wierność Rzplitej; w przeciwnym razie spłatą tylko kontentować się powinni. Apostołowie odmówili przysięgi, a nie chcąc i jednej litery z praw swoich stracić, apelowali do trybuuału. Trybunał potwierdził dekret motowidłowski. Apostołowie znowu się odwołują do drugiego trybunału, lecz i drugi dekret powyższy potwierdza. Apostołowie przenoszą swoją sprawę na sejm, ale sejm naznacza im termin roczny i sześcioniedzielny do wykonania przysięgi, po upływie którego, jeżeli przysięgi nie wypełnią, nietylko od dóbr ale i od spłaty odpaść muszą. Po upłynionym bez przysięgi terminie sejm zadeklarował ich za odpadłych od dóbr ziemskich i od spłaty, i zabrawszy te dobra na skarb, zesłał komisarzy dla obejrzenia i wyciągnienia z nich intraty. Po dopełnieniu tego, w szacunku okazanej intraty Stecki za te dobra Rzplitej zapłacił. I tak w ten sposób Stecki został dziedzicem całego D. Za jego władania nowe się tu ocuciło życie, i w opustoszałe i opustoszone uroczysko nowa napłynęła ludność. Jeszcze w 1723 r. przeistoczył on D. na osadę miejską i wyjednał dla niego jarmarki. Uporządkował też swoją własność i mądrym zarządem podniósł gospodarstwo. W r. 1749 umarł kasztelan Stecki w Kustynie na Wołyniu. Po jego śmierci został dziedzicem D. syn jego Jan Kazimierz Stecki, starosta dymirski. Ale po zaborze kraju sprawa Apostołów nanowo odżyła. Sąd ziemski żytomierski, korzystając z rozbrojenia sprawiedliwości, jakie chwilowo nastąpiło, przeistoczył się arbitralnie w sąd wyższy asesorski, targnął się na przesądzenie spraw ukończonych i przysądził połowę D. Apostołom. Drugą wszakże połowę D. Stecki odprzedał Jakubowskim, a ci następnie sprzedali ją Popielo wi. I od tego ostatniego dopiero nabył tę część niedawno brygadyer Michał Apostoł, potomek hetmana, ostatni z swego rodu, z którego krewną ożeniony Wasyl Sinielnikow został właścicielem całego już D. Obecnie wieś ta jest w posiadaniu syna tegoż Wasyla Sinielnikowa, który w tych czasach przykupiłwsieLitwinówkę, Rubieżowkę, Naliwajkówkę i Kozińce. W D. znajduje się cerkiew. Włość. 470, żydów 7. Ziemi 4708 dz., dosyć urodzajnej (Edward Rulikowski).
Demidów (z Mołotowem), także Dymidów zwana wieś, pow. Bóbrka, na lewym brzegu Dniestru, oddalona od Bóbrki o 30 kil. na poludnie, o 3,5 kilometr, na zachód od Bortnik, st. k. żel. Iwowsko-czerniowieckiej, o 7 kilom, na południowy-zach. od Chodorowa, również st. tej kolei żelaznej, o 1 kil. na północ od Mołotowa. Przestrzeń: Posiadłości większej: roli ornej 147, łąk i ogrodów 54, pastwisk 462, lasu 917; posiadłości mniej.: roli orn. 472, łąk i ogr. 211, past. 103, lasu 75 morg. austr. Ludność: rzym. kat. 15, gr. kat. 371, izrael. 19, razem 405. Należy do grec. kat. parafii w Mołotowie, rzym. katol. parafii w Chodorowie. Właścicielwięk. posiadłości Kazimierz hr. Łanckoroński-
[SGKP]