Władysław Turowicz, syn inżyniera budownictwa, urodził się 23 kwietnia 1908 roku na Syberii, gdzie linie kolejową budował wówczas jego ojciec. Po wybuchu I wojny światowej i rewolucji bolszewickiej, ojciec Władysława wraca dzięki pomocy Polonii wraz z rodziną do Polski. Zafascynowany nowymi technologiami, głównie technika lotniczą, Władysław zaczyna studia na wydziale Mechaniki w Sekcji Lotniczej Politechniki Warszawskiej. II wojna światowa i wrzesień 1939 roku zastają go w Polsce. Słaby wzrok uniemożliwia latać na samolotach w Polskich Siłach Powietrznych i walkę o Polskie niebo. Zostaje zmobilizowany jako inżynier lotniczy. Ewakuowany do Rumunii tam zostaje internowany. Tutaj zastaje go narzeczona. Po ślubie ucieka z żoną do Wielkiej Brytanii, ponieważ byli oni czynnie zaangażowani w pomoc dla lotników Polskich uciekających do Francji i Anglii a Rumuńskie służby miały już nakaz ich aresztowania. W Wielkiej Brytanii Władysław Turowicz nadzorował stan techniczny samolotów, na których walczyli Polscy piloci. II wojna dobiegła końca i nic takiego bohaterskiego w życiu młodego inżyniera lotnictwa się nie zdarzyło. Nie walczył on w powietrzu z Niemcami, nie bił się na frontach Europy, jego służba polegała na tym, by sprzęt lotniczy był wciąż sprawny i nadawał się do walki. Z pasją to zadanie realizował, zaskarbiając tym wdzięczność pilotów.
Koniec II wojny światowej zastaje w Wielkiej Brytanii około 14 tys. Polskich lotników oraz lotniczego zabezpieczenia technicznego. Nie wszyscy piloci jak i personel techniczny pragną wracać do Polski, rządzącej wówczas przez komunistyczne władze, bojąc się represji. Wielu z tych ludzi zaczyna szukać dla siebie miejsca do życia w innych krajach. Władysław Turowicz, jak wielu wówczas, stara się o uzyskanie wizy Argentyńskiej.
W 1948 roku, do Wielkiej Brytanii, przybywa delegacja Pakistanu, pragnąca w swoim kraju stworzyć Królewskie Pakistańskie Siły Powietrzne (RPAF). Za namową Brytyjczyków trafiają na Polskich pilotów i inżynierów lotnictwa, proponując im pracę w Pakistanie. 30 Polaków zgadza się i wylatuje do Pakistanu, w tym inżynier Władyslaw Turowicz. Turowicz zajmował się tam głównie remontami i modernizacją wysłużonego w walkach i wyeksploatowanego sprzętu lotniczego, jaki Pakistan otrzymał od Wielkiej Brytanii a później z USA.
Dzięki ogromnej wiedzy i zaangażowaniu Turowicza i jego podwładnych ten sprzęt w rękach Polaka stawał się bardzo groźnym na polu walki. Te samoloty wywalczyły zwycięstwo w drugiej bitwie o Kaszmir gdzie Polaka nazwano "obrońcą Lahaur". Po ustaniu walk, prezydent Pakistanu Ayub Khan osobiście nagrodził go Gwiazdą Pakistanu. Dwa lata później awansowany został na generała brygady i okrzyknięty bohaterem narodowym Pakistanu.
Ceniony przez przełożonych i kolegów w 1960r. zostaje mianowany zastępcą dowódcy Sztabu Sił Powietrznych Pakistanu do spraw szkolenia. Niezależnie od miejsca służby, Turowicz zawsze cieszył się sympatią podwładnych. Spędziwszy dużą część dzieciństwa w pobliżu rosyjsko-chińskiej granicy, Polak przyzwyczaił się i polubił obcowanie z przedstawicielami innych kultur.
W 1968 roku przyjął od władz Pakistanu lukratywną posadę naczelnego dyrektora lokalnej agencji kosmicznej o nazwie „SUPARCO”, gdzie rozpoczął pracę nad pociskami balistycznymi oraz nowymi typami rakiet. Jego badania stały się częścią przygotowań do wystrzelenia pierwszego pakistańskiego satelity, a także elementem rozpoczętego w latach 70 i programu nuklearnego. Oba projekty, jak wiemy, zakończyły się sukcesem, choć jemu nie było już dane tego ujrzeć.
Władysław Turowicz zginął 8 stycznia 1980 roku w wypadku samochodowym w Karaczi. Pochowano go z wojskowymi honorami na miejscowym cmentarzu dla chrześcijan. Na skromnym nagrobku wyryto fragment "Rozumu i wiary" Adama Mickiewicza:
A promień światła, który słońce rzuci,
na szumnej morza igrając topieli,
nie tonie, tylko w tęczę się rozdzieli,
i znowu w niebo, skąd wyszedł, powróci...