[attachment]teściowa.JPGW naszych,poturbowanych perypetiami wojennymi rodzinach tylko matka żony była skłonna do genealogicznych wynurzeń.Mój ojciec umarł młodo,a Mama, pogrążona w trwającej cztery dziesięciolecia żałobie, niechętnie wracała do wspomnień.Teść,zaś - przekonany o świetności swojej rodziny,skupiony był na poszukiwaniu paranteli z książętami Sanguszko. Babka żony,matka teściowej żyła długo,opowiadała chętnie o tym czego była świadkiem i właściwie to ona rzucała mimochodem nazwiskami kuzynek i kuzynów, którzy genealogicznie dopiero teraz się wychynęli z posagiem metryk, informacji w starych gazetach,pożółkłymi fotografiami. Wcześniej bowiem ich powiązania były tylko z góry akceptowane,że to dalsza rodzina i już.To teściowa zachowała owych Peretjatkowiczów i Papich w swoich wspomnieniach. Z nabożną systematycznością,prowadząc córkę za rękę - odwiedzała cmentarz na Powązkach, zapalając świeczki na ich grobach. Część nazwisk dotyczyła także jej koleżanek z Pensji Pani Rudzkiej , do której ona i jej siostry uczęszczały. Wychowanką tej pensji była też jej matka, babka żony. W tym galimatiasie wspomnień kryły się tropy genealogiczne, którymi teraz podążam.