Urzędy dawne. W najstarszych dokumentach polskich
z wieku XII i XIII znajdują się wzmianki o Cześniku
Mieczysława Starego, o Stolniku i Kanclerzu Bolesława
Wysokiego ks. szląskiego, o Sędzi nadwornym Henryka
Brodatego, o Podkomorzym krakowskim i sandomierskim
Bolesława Wstydliwego. W r. 1249 wymieniony jest Janko
włodarz (vhdańusj poznański. W przywileju z r. 1276
wymieniony jest jako świadek łowczy kaliski, a w przywileju
z r. 1290 podstoli kaliski, w r. 1291 — skarbnik, a w roku
1318 podczaszy. Pierwsi urzędnicy nie byli to ludzie
utytułowani tylko, ale rzeczywiści urzędnicy do usługi na
dworach książąt polskich. Kiedy Polska zlała się w jedno
państwo i książąt udzielnych zabrakło, wtedy województwa
i ziemie z dawnych księstw i dzielnic powstałe, zatrzymały
te urzędy u siebie jako wspomnienia i pamiątki
historyczne. Urzędnicy zaś nadworni królewscy, regales, regii, lub
jak król ich nazywał curiae nostrae, stali się wtedy
koronnymi i wobec tamtych, t. j. wojewódzkich i ziemskich,
przybierali tytuł wielkich: supremi, magni. Są zatem dygnitarze
koronni czyli wielcy na całą Koronę, jak litewscy na całe
"Wielkie Księstwo Litewskie, tak jak wojewódzcy na
województwo, ziemscy na ziemię, powiatowi na powiat. Na Ruś
Czerwoną przechodziły te urzędy jeszcze w czasach udziel-
ności tej ziemi za panowania książąt waregskich, którzy
naśladując obyczaj polski mieli np. po kilku wojewodów.
Potem dopiero zjawiają się kasztelanowie i sędziowie. Jakiś
czas jest osobny kanclerz ruski i namiestnik, czyli
generalny starosta, capitaneus Bussiae. Za Władysława Jagiełły
spotykamy pierwszych we Lwowie, w Haliczu i Przemyślu,
chorążych, stolników, podczaszych i t. d. Potem zjawiają
się podolscy i bełzcy. Pierwszy chorąży wołyński jest pod
r. 1537. Na Litwie urzędy ziemskie są jeszcze późniejsze,
bo choć tytułów polskich już za Jagiełłów tam nie brak,
ale nie zawsze przywiązane były do ziemi. Korona miała
tylko marszałków wielkich i nadwornych, sejmowych i
trybunalskich. Na Litwie zjawiają się marszałkowie ziemscy
i zajmufą pierwsze miejsce po powiatach. Do ziemstwa
weszły tam, obok przyjętych z Polski, stare miejscowe urzędy
z czasów dawnej udzielności. Zostali więc na Żmudzi ciwu-
nowie, na Wołyniu klucznicy, po innych województwach
horodniczowie, mostowniczowie, budowniczowie, trukcza-
szowie, koniuszowie, oboźni i krajczowie. Województwa
pograniczne od Moskwy, Turcyi, Multan i Wołoch, miały
oddzielnych sędziów pogranicznych. W Polsce piastowskiej
urzędy powstawały, rozwijały się i zostawały uświęcone
powagą obyczaju. Po unii lubelskiej już te objawy życia
publicznego reguluje prawo. Wołynianie, bracławianie i kijo-
wianie otrzymali ziemstwa w r. 1578, ostatnie województwo
czerniechowskie, ustanowione na sejmie r. 1635, otrzymało
wszystkie urzędy ziemskie. Do niektórych urzędów
przywiązane były pewne obowiązki i zajęcia. Miewali czynności:
marszałek, podkomorzy, sędziowie ziemscy i grodowi; pod-
wojewodzy żydów sądził, komornicy wsie mierzyli, regen-
towie i wiceregentowie akta utrzymywali, łowczy
krakowski dozorował puszczy królewskiej w Niepołomicach, wojski
podczas pospolitego ruszenia był opiekunem rodzin i
niewiast pozostałych w domu. Zato obowiązki wielu innych
urzędów redukowały się prawie do niczego, bo np.
chorążowie, miecznicy, cześnicy, stolnicy, mogli być potrzebni
na dworach książąt piastowskich, ale po ziemiach i
powiatach już tylko nosili tytuły jako pamiątkę tradycyi
historycznej i narodowego obyczaju. Szlachta litewska i ruska
zlewając się z polską i pragnąo coprędzej zrównać się
w przywilejach, godnościach, swobodach i cywilizacyi ze
szlachtą koronną, zachowując dawne swoje urzędy,
przyjęła całkowitą hierarchię ziemstwa polskiego na dowód
równouprawnienia. A czyniono to z wielkim pośpiechem,
a jakby dla wynagrodzenia czasu, że dłużej czekano na
urzędy koronne, utworzono liczniejsze niż były dawniej
w Polsce. Z województw godności przelewały się na
powiaty, a nie upłynęło jednego wieku, gdy w Litwie i na
Eusi wszystkie tytuły były już podwójne, t. j. wojewódzkie
i powiatowe. "W Koronie były one trojakie, t. j.
wojewódzkie, ziemskie i powiatowe, tu bowiem wyrobiły się trzy
kategorye podziału administracyjnego, województw na
ziemie a ziem na powiaty, gdy w Litwie i na Eusi ziem nie
znano, tylko województwa i powiaty. Już na dworach
książąt piastowskich urzędy zaczęły się rozdwajać. Widzimy
oześników i podczaszych, stolników i podstolich i t. d. Że
jednak nazywano ich rozmaicie po łacinie i same urzędy
nie były jasno oznaczone w praktyce, ani żadnem prawem
ściśle określone, bo o takich rzeczach stanowił obyczaj,
więc dat powstania i rozdwojenia się urzędów mieć nie
możemy. Ze wszystkiego można tylko sądzić, że gdy
urzędnik dworski jako dożywotni podstarzał się i spoważniał,
musiał potrzebować zastępcy do spełniania swoich
obowiązków: chorąży — podchorążego, stolnik — podstolego,
skarbnik — podskarbiego, cześnik — podczaszego. Taki zastępca
był z początku niższym urzędnikiem od swego
zwierzchnika, ale gdy urzędował faktycznie a zwierzchnik jego stał
się już tylko tytularnym, więc rzecz prosta, że niższy
więcej miał znaczenia od wyższego. Tym sposobem podskarbi
zaczął więcej znaczyć niż skarbnik, podkomorzy niż
komornik i t. d. Z urzędów wyższych powstawały coraz nowe
urzędy niższe. Gdy nadworni zostali koronnymi, a potem
wielkimi, pojawiają się nowi nadworni, tamci dla Korony,
ci niby dla dworu królewskiego. Za czasów Saskich
zaczęły wychodzić kalendarzyki polityczne, w których mamy
nieprzeliczone szeregi urzędników ziemskich, obejmują
bowiem nie tylko dygnitarzy wojewódzkich ale całe ziemstwa
w ziemiach i powiatach, które choć były nieraz maleńkie,
ubiegały się o posiadanie całej hierarchii urzędników
ziemskich, tak że czasem przychodzi podziwiać, skąd
wystarczyło szlachty na tylu tytułowanych. Jeszcze Augustowie
sascy i Stanisław August tworzą nowe ziemstwa. Tak na
sejmie w r. 1726 powiaty: bydgoski, radomski, stężycki,
piotrkowski, kruświcki, kowalski, urzędowski i zawskrzeński
dostały nowe ziemstwa, opoczyński w r. 1736. Czasem nie całe od
razu, bo powiat nie ma tylu obywateli, żeby na wszystkie
urzędy ich starczyło, więc prosi o kilka tylko ziemskich
urzędów, a wyjednawszy to, w lat kilkanaście lub
kilkadziesiąt prosi o uzupełnienie ziemstwa. Rzeczpospolita nie
pozwalała tylko mnożyć urzędów elekcyjnych, bo te nie
były godnościami bez znaczenia, ale miały juryzdykcyę.
Urzędy rozdawał król, a obrachowano, że miał do rozdania
w całej Polsce do 40,000 urzędów. Był to też przeważny
jego środek do jednania sobie umysłów i wywierania wpływu
w narodzie, przynoszący jednak nieraz bardzo wiele
przykrości od ludzi ambitnych, którzy nie otrzymali
upragnionych dostojeństw. Na wybór urzędników z juryzdykcyą,
prawo obyczajowe pozwalało wpływać obywatelstwu w ten
sposób, że zwykle na sejmikach na ten cel umyślnie
zwoływanych, wybierano po 4-ech kandydatów na zawakowany
urząd, z których jednego król mianował według swej woli,
lubo zwykle tego, kogo na pierwszem miejscu postawiono.
W podobny sposób wybierano podkomorzych i sąd
ziemski złożony z trzech urzędników, t. j. sędziego, podsędka
i pisarza. Kiedy zaś tych rzeczywistych urzędów zabrakło,
ustanowiono nowe podkomorstwa i sądy ziemskie wyłącznie
tytularne, bo i w województwach: smoleńskiem i ezernichow-
skiem, które już przestały należeć do Polski. Stanisław
Poniatowski tworzył nowe ziemstwa; hetmanów i
podskarbich nadwornych, którzy pierwej nie zasiadali z urzędu
w senacie, wprowadził do senatu, ustanowił kasztelanię
mazowiecką, buską, owrucką, żytomierską i łukowską. Liczbę
senatorów powiększył za tego panowania arcybiskup
metropolita kijowski unii. Ustanowiono sekretarzów wielkich
świeckich i trzech pisarzów wielkich w Koronie, na wzór
Litwy i t. d. Stanisław August bowiem z rozdawnictwa
urzędów zrobił środek polityczny, a żeby miał więcej do
rozdania, tworzył nowe urzędy. Aż dopiero postanowiona
w r. 1775 Rada Nieustająca wiele tych praw rozdawniczych
odebrała królowi. Teraz już nie mógł on naminować kogo
chciał, ale kogo mu Rada przedstawiła, jednego z trzech
kandydatów. Odebrano królowi nawet szafunek starostw,
które rozdano w wieczyste dzierżawy. Najwięcej
fikcyjnych czyli tytularnych urzędów było w trzech
województwach inflanckich: parnawskiem, dorpackiem i wendeńskiem,
które w r. 1620 stracone zostały, ale do r. 1660 należały
jeszcze prawnie do Polski, a później już tylko w małej
cząstce pozostawały jednem z jej województw. Jedni dla
pamiątki historycznej, inni z próżności, gdy w swoich
ziemiach nie mogli się do żadnej godności docisnąć, starali
się i otrzymywali od króla urzędy: parnawskie, dorpackie
lub wendeńskie, tak że powstało nawet przysłowie o „wen-
deńskich urzędnikach". "Wskutek bogactwa form języka
polskiego, żony i potomkowie urzędników mogli korzystać
do woli z tytułów ojcowskich i dziadowskich. Żona
wojewody była wojewodziną, syn wojewodzicem, wnuk woje-
wodzicowiczem, żona wnuka wojewodzicowieżową. Pani
Krasicka, żona posła czernichowskiego, choć już to
województwo nie należało do Polski, kazała się drukować na
biletach wizytowych „posłowa czerniechowska". He razy
cudzoziemcy przychodzili do znaczenia i rządów w Polsce,
tylekroć rozpoczynała się ich frymarka i sprzedawanie
urzędów. Tak gdy Zygmunt I zestarzał się, królowa Bona
poczęła obyczajem włoskim sprzedawać urzędy. W wieku
następnym tego samego dopuszczały się Marya Ludwika
i Marya Kazimiera. Za Sasów minister Bryl zbogacił się
sprzedając krzesła senatorskie, ordery, biskupstwa i urzędy
ziemskie. Książę Karol Radziwiłł „panie kochanku" dał
mu dwa miliony złotych za godność wojewody wileńskiego.
Pod koniec bytu Rzeczypospolitej, na sejmie czteroletnim,
podniesiono konieczność reformy w sprawie urzędów, a
zwłaszcza potrzebę zmniejszenia liczby 16-tu urzędów mniste-
ryalnych do połowy lub więcej.
http://www.dbc.wroc.pl/dlibra/docmetada ... C9339C77-1