Bolesław Dłuski był synem Franciszka i Katarzyny Hołownia. Urodził się 19 sierpnia 1826 roku zapewne w Wilnie, tu bowiem mieszkał stale Franciszek Dłuski, oddawszy niewielki mająteczek ziemski po ojcu - Zamosz w pow. wiłkomirskim - bratu swemu Michałowi. Początek nauki pobierał w domu wraz ze starszym bratem Przemysławem i od wczesnego dzieciństwa odznaczał się nadzwyczajna pamięcią Do wyższych klas uczęszczał do gimnazjum św. Jana w Wilnie. Posądzony o należenie do kółek Szymona Konarskiego, wraz z bratem Przemysławem wzięty do wojska jako 14-letni chłopiec, przebywał wraz z armia w różnych miejscowościach byłego Królestwa Polskiego, następnie zesłany na Kaukaz brał udział w toczonych tam walkach. Brata Przemysława zesłano do Orenburga. gdzie zmarł. Uwolniony wreszcie po kilkunastu latach w stopniu kapitany wstąpił do Akademii Sztuk Pięknych w Petersburgu, a równocześnie, jako wolny słuchacz, studiował w uniwersytecie główne języki wschodnie. W 1856 r. przeniósł się do Moskwy, gdzie po zdaniu egzaminu wstępnego, został zwyczajnym studentem medycyny. Brał tu żywy udział w życiu koleżeńskim, a starszy nieco wiekiem i doświadczeniem wywierał silny wpływ na kolegów., Należał do związku młodzieży, zwanego „Ogółem", którego głównym celem była wzajemna pomoc materialna i moralna, a na zebraniach rozstrzygano sprawy narodowe, polityczne i społeczne. Dłuski zdawał co roku przepisane egzaminy a w wolnych chwilach, obok swoich przedmiotów fachowych, chodził na wykłady historii Rosji profesora Sołowjewa, a później adiunkta Iłowajskiego, ekonomii politycznej Babsta i innych. Nie zarzucał też ulubionego malarstwa i gdy młodzież polska wydała litograficznie poezje Mickiewicza, które zawoziła w czasie wakacji na Litwę, na wezwanie kolegów wyrysował na kamieniu litograficznym portret Mickiewicza, a następnie innych znakomitych Polaków. — „Były to — pisze Dłuski w swym rękopiśmiennym pamiętniku — kopie ze stalorytowanych portretów wydanych w Paryżu przez A. Chodźkę w dziele „Życie sławnych Polaków" — był tam portret J. Lelewela, H. Dembińskiego (w namiocie siedzący). Wołowicza. Konarskiego, Zaliwskiego i Zawiszy — cały nakład rozsprzedano w ciągu paru tygodni. Dochód z rozsprzedaży złożono do „kasy pożyczkowej potrzebujących kolegów". Artysta za swoją pracę otrzymał razem około 50 rubli, co mu umożliwiło prawie całoroczny pobyt w uniwersytecie. Moskwa bowiem należała wówczas do miast bardzo tanich, a studenci przeżywali, wprawdzie głodując nie raz już za 7 do 10 rubli miesięcznie.
Po ukończeniu medycyny i zdaniu egzaminów w 1861 roku Dłuski powrócił na Litwę i osiadł jako wolno-praktykujący lekarz w Poswolu, gdzie wielkiemi zdolnościami, ogromną szlachetnością charakteru i swoją bez interesownością zyskał wielkie uznanie i przywiązanie miejscowej ludności. Jako członek powstańczego ,,Komitetu ruchu" opuścił Poswol, brał udział w naradach i zjazdach w Warszawie i Wilnie, mianowany „komisarzem województwa Kowieńskiego", a następnie „naczelnikiem” utworzył własny oddział i zasłynął pod nazwiskiem Jabłonowskiego. Obzjamiony doskonale z walką partyznacką na Kaukazie, stoczył szereg zwycięskich potyczek pod Karopolem, Sztemplami, Leńczami, Migianami, Datnowem i największą, 22 czerwca 1863 r.. pod Popielanami, gdzie mając 300 ludzi rozbił pułk strzelców finlandzkich, którymi dowodził kniaź Bariatyńskij. Polaków zginęło 15, w tej liczbie czterech oficerów: Władysław Janczewski, Lipski, Łapiński i Borkowski. Moskali zabitych było przeszło 200, nie licząc mnóstwa ciężko rannych. Bitwa trwała niemal cały dzień, do późnego wieczora.
..Jako energiczny i zdolny dowódca pozyskał on cześć i ślepe zaufanie podwładnych i może w całej Polsce najlepszym był dowódcą oddziałów... był w roku 1863 ideałem żołnierza-partyzanta" pisze o nim Jakub Gieysztor w swych „Pamiętnikach" (tom II, str. 18). „Wydział zarządzający prowincję Litwy”, oceniając w Dłuskim „bohaterskiego dowódcę spod Popielan z reskryptem uznania przesłał mu nominację na pułkownika" (Gieysztor,, j. w.).
Powstańcom, jak wiadomo, brakowało broni, oczekiwano z niecierpliwością wieści zza granicy, skąd miał nadejść transport karabinów, to tez Dłuski-Jabłonowski dążył ku granicy pruskiej. Tutaj pod Pojurzem, stoczył nową potyczkę z dużemi siłami rosyjskiemi, niepomyślnie zakończoną — wtedy, zebrawszy resztki swego od działu — rozwiązał go, a sam z kilku towarzyszami przedarł się lasami za granicę w nadziei, że potrafi dostarczyć rodakom broni. W porozumieniu z Rządem Narodowym czynił ,w tym kierunku starania, był w Paryżu, w Rzymie. w Genewie; toczyły się pertraktacje o nabycie okrętu w Anglii — ale wszystko zawiodło. Zamieszkał stałe w Paryżu, gdzie pogłębiał w uniwersytecie swe wiadomości lekarskie. Ożenił się z Francuzką, która wkrótce umarła, zostawiwszy córeczkę Eleonorę (dziś Rudnicką, żonę profesora uniwersytetu poznańskiego).
Przed samym wybuchem wojny francusko-pruskiej musiał opuścić Paryż, wyjechał więc do Londynu. Tu ożenił się powtórnie z panną Antoniną Lewoniewską, którą znał na Żmudzi; zarabiał na życie rysunkiem i malarstwem, rysując portrety na kamieniu litograficznym dla sławnego wydawcy londyńskiego Virtuc. W Londynie uzyskał obywatelstwo angielskie. Tu przyszła na świat córka Maria.
Stęskniony za krajem postanowił wrócić do ojczyzny. Wstęp na Litwę miał zamknięty, przyjechał więc do Galicji. Tu najpierw próbował gospodarzyć, kupił folwark w pobliżu Krakowa, lecz trudne warunki pracy zmusiły do sprzedaży wsi i przeniesienia się na stały pobyt do Krakowa. Wyjeżdżał ze wsi żegnany z wielkim żalem przez wieśniaków, których leczył bezpłatnie. W Krakowie utrzymywał siebie i rodzinę z pracy malarskiej, potem otrzymał przez dr. Adriana Baranieckiego posadę bibliotekarza w Muzeum Techniczno-Przemysłowem i urząd ten sprawował do śmierci.
Z prac Dłuskiego należy wymienić rysunki czaszek na kamieniu litograficznym dla dzieła antropologicznego profesora dr. Izydora Kopernickiego, wydanego przez Akademię Umiejętności w Krakowie, ryby i zwierzęta krajowe, kilkanaście portretów na ka mieniu litograficznym, między innemi dr. Józefa Meyera, pierwszego prezesa Akademii Umiejętności, wiele portretów olejnych i kilkanaście obrazów treści religijnej, czternaście stacji Męki Pańskiej dla jednego z kościołów koło Bochni, dużych rozmiarów obraz św. Anny. wykończony niemal w ostatnich latach przed śmiercią dla kościoła w Nowem-Mieście w województwie wileńskiem.
Na prośbę Jana Matejki pozował mu do postaci Komtura Elbląskiego na obrazie „Bitwa pod Grunwaldem”.
Śmierć dwojga dzieci, rokujących wielkie nadzieje, złamała Dłuskiego. Nie poddawał się jednak rozpaczy, lecz, jak przez całe życie, w wytężonej pracy szukał dla siebie ulgi. Poza urzędowemi godzinami w bibliotece pracował w domu. Wstawał bardzo wcześnie, latem już o czwartej godzinie rano, wieczorami zaś przygotowywał gramatykę arabską, do której napisał przedmowę i kilka pierwszych rozdziałów. Interesował się bardzo żywo ruchem umysłowym, czytał dużo. kierując niezwykle mądrze lekturą i nauka swych dzieci, wszystkie arcydzieła literatury polskiej czytano głośno wieczorami, ostatnią, wspólnie przeczytaną książko były „Popioły” Żeromskiego. Do ulubionych autorów Dłuskiego należał Dante i Manzoni. wracał często do tych książek, które czytał w oryginale. Znał dobrze języki: francuski, niemiecki, angielski, włoski i rosyjski oraz litewski, ze wschodnich — arabski.
Przy pracy zaskoczyła go śmierć 10 kwietnia 1906 r.
Nieskazitelnego charakteru, niezmordowanej pracy, gorący patriota. umiłował nade wszystko prawdę i sprawiedliwość. Był z przekonania demokratą, obchodził go żywo lud wiejski i był gorącym rzecznikiem usamowolnienia włościan, leszcze od ławy uniwersyteckiej.
Nienawidził tyranii, niesprawiedliwości i samolubstwa. Na kilka lat przed śmiercią notował w swoich pamiętnikach: „Z natury mojej jestem gorącym czcicielem Wolności jak każdy człowiek. Formę rządu uznaję za najlepszą Republikę ludową, bo ta forma jest najlogiczniejsza, najsprawiedliwsza i najtańsza. Społeczeństwo, w którem hasła: Wolność, Miłość, Równość i Braterstwo stałyby się ciałem jest mojem najmilszem marzeniem i ideałem...
...Uznaje przede wszystkiem zasadę, że narody należą do samych siebie i że orzekanie o pokoju i wojnie nie należy do cesarzy i królów, lecz wyłącznie i jedynie do narodów. Prawo narodów jest najcenniejszem dobrem ludzkości".