Zaangażowanie państwowo-polityczne szlachty polskiej Łatgalii (byłych Inflant Polskich)
w pierwszej ćwierci XX wieku
Na terytorium dzisiejszej Łotwy w XVII wieku wytworzyła się sytuacja, w wyniku której ziemie łotewskie zostały na przyszłe wieki podzielone między Szwecję a Polskę. Dzisiejsza Łatgalia (byłe Inflanty Polskie) pozostała w składzie państwa polsko-litewskiego. Warunki rozwoju społecznego w Łatgalii znacznie się różniły od panujących w innych częściach Łotwy. Tutaj tworzyła się różniąca się również pod kilkoma względami szlachta. W roku 1677 zamieszkiwało w Łatgalii 55 rodów szlacheckich z czasów zakonu niemieckiego, do których dołączyło 19 rodów polskich i litewskich[1]. W sumie proporcje te zachowały się również w wiekach późniejszych, ale potomkowie szlachty niemieckiej – Platerowie, Borchowie, Manteufflowie i inni – stopniowo całkowicie się spolonizowali. W wiekach XIX i XX wielu z nich znanych było jako wybitni Polacy, a nawet bohaterowie narodowi – jak na przykład bohaterka powstania z lat 1830–1831 Emilia Plater czy też rozstrzelany przez Rosjan w roku 1863 w Dyneburgu Leon Plater.
Po 1863 roku szlachta polska z trzech powiatów Łatgalii wchodzących w skład guberni witebskiej musiała wytrzymać olbrzymią presję rządu rosyjskiego, którego celem po powstaniu była rusyfikacja tak zwanych powiatów polskich i litewskich. Jednak całkowicie nie udało się jej przeprowadzić, czego przyczyną był wywołany represjami wzrost patriotyzmu polskiego wśród ziemian, oraz wzrost ich popularności wśród mało wykształconej ludności katolickiej – Łotyszy z Łatgalii. To z kolei doprowadziło do kontynuacji polonizacji części chłopów łotewskich, nawet w warunkach – jak się wydaje – niesprzyjających krzewieniu polskości. Ogólny stosunek do chłopów, jaki mieli ziemianie polscy z Łatgalii, którzy w dużej mierze zachowali swoją pozycję ekonomiczną w życiu prowincji, wbrew twierdzeniom niektórych historyków polskich, niewiele się różnił od pogardliwego stosunku arystokracji niemieckiej w innych rejonach Łotwy – większa część z nich widziała w chłopstwie jedynie ludność nieoświeconą, ale nie dostrzegała prawdziwych przyczyn niskiego poziomu wykształcenia. Wyjątki potwierdzały jedynie ogólną tendencję – szczególnie w Łatgalii, gdzie poziom wykształcenia ludności był nieporównywalnie niższy niż w innych częściach Łotwy.
Po zniesieniu w 1904 roku zakazu druku łacińskiego sytuacja Polaków w Łatgalii polepszyła się, ale nieznacznie. W tym czasie centrum społeczne ziemian polskich już od kilkudziesięciu lat znajdowało się w Rydze. Dopiero po rewolucji rosyjskiej w lutym 1917 roku oraz podczas okupacji niemieckiej w roku 1918 także w Łatgalii stała się możliwa narodowa działalność w szerszym znaczeniu tego słowa. Był to również jedyny okres, kiedy interesy nowo powstałej inteligencji łotewskiej Łatgalii i miejscowej arystokracji polskiej prawie całkowicie się pokrywały. Już w lutym 1918 roku przedstawiciele powstałej w roku 1917 Rady Polaków Inflant – A. Zalewski, Dymsza i inni – przybyli do Tymczasowej Rady Narodowej Łotwy z propozycją dalszej współpracy. W rozmowie z działaczami wydziału spraw zagranicznych tej Rady Polacy obiecali wsparcie moralne dla idei niepodległości państwa łotewskiego jako jednoznaczny wyraz poparcia Polaków z Łatgalii[2]. Podczas okupacji niemieckiej w Łatgalii Łotysze i Polacy dosyć skutecznie współpracowali w instytucjach administracji cywilnej, deklarując wobec szlachty polskiej zamiar przyłączenia Łatgalii do innych części Łotwy. Wytłumaczyć to można głównie tym, że nie istniało jeszcze państwo polskie, na które w późniejszym okresie powoływali się miejscowi szowiniści polscy. Oprócz tego dużą rolę odegrało też zagrożenie ze strony Rosji oraz tradycyjna nienawiść do niej całego polskiego narodu, która była szczególnie aktualna w obliczu zagrażającej dużym właścicielom ziemskim władzy radzieckiej[3].
Ich obawy miały realne podstawy, ponieważ w roku 1919 represje radzieckie w Łatgalii były w dużej mierze skierowane przeciwko Polakom ziemianom, księżom i całej inteligencji. Po szczególnym zbadaniu problemu należy jednak przyznać, że nie kierowano ich według przynależności narodowej, ale – klasowej. Właśnie w tym okresie zaczęły się otwarcie pojawiać różnice w poglądach polityków łotewskich Łatgalii, którzy chcieli włączenia tej części kraju w skład proklamowanej w listopadzie 1918 roku Republiki Łotewskiej, i przedstawicielstwa ziemian polskich – Rady Polaków Inflant.
W październiku 1917 roku Rada ta wniosła propozycję do Rady Regentów w Warszawie, żądając połączenia prowincji z Litwą, która z kolei będzie w unii z Polską[4]. Niestety, z punktu widzenia narodu łotewskiego działalność tej organizacji można ocenić jako przyjazną dla Łotyszy – jak już wspomniano –jedynie w roku 1918. Członkowie Rady – Bolesław Szachno, Władysław Sołtan (był to jeden z niewielu ziemian w Łatgalii, który pozostał przyjacielem Łotwy, dużo dla niej czyniąc w Polsce) i inni – działali w Tymczasowej Radzie Ziemi Łatgalii oraz zajmowali stanowiska naczelników powiatów. Z kolei ziemianina Antoniego Zalewskiego wybrano w październiku jako naczelnika zarządu cywilnego okręgu Łatgalii. W sytuacji, kiedy zdemoralizowane oddziały wojska niemieckiego cofały się, a Armia Czerwona się przybliżała, 25 listopada oświadczył on władzom niemieckim, że Łatgalia jest częścią proklamowanego 18 listopada w Rydze państwa łotewskiego (właśnie zanim to nastąpiło, do przyszłego premiera rządu tymczasowego w Rydze K. Ulmanisa przybył przedstawiciel Polaków z Łatgalii – hrabia Plater-Zyberg, skarżąc się na stosunek okupacyjnych władz niemieckich, które zabraniały mieszkańcom gotowym stawić opór Armii Czerwonej posiadania należytego uzbrojenia)[5].
Powody wywołujące taką właśnie postawę ziemian znacznie się różniły od powodów kierujących inteligencją łotewską, ze względów patriotycznych pragnącą połączenia Łatgalii z innymi ziemiami łotewskimi. Przede wszystkim ziemiaństwo – w swojej większości – bało się bolszewizmu, dlatego zgadzało się na stworzenie zjednoczonego państwa łotewskiego, ale pod warunkiem, że w państwie tym Polacy ziemianie zachowają pewne przywileje. Udowadnia to działalność Rady Polaków Inflant – w Polsce, do której przeniosła się pod koniec 1918 roku. Już w czerwcu 1919 roku Rada w memorandum deklarowała wobec rządu polskiego, że Łatgalia powinna zostać „zespolona” z Polską, ponieważ Polacy stanowią w niej „element dominujący”, zarówno w gospodarce, jak i kulturze. Tego chcą miejscowi Polacy, ale również Łotyszom katolikom nie jest bliska „kultura luterańska”, do której przynależą w innych częściach Łotwy. Jeżeli Łatgalia będzie w Polsce, otworzy się droga do portów łotewskich i będzie możliwie „wymuszenie, aby Łotwa była przyjazna”[6]. Ten dokument wymownie świadczy o stosunku części ziemiaństwa polskiego do Łotwy. W najlepszym przypadku określić go można jako wstrzemięźliwy. Prasa polska Wilna w końcu 1919 roku zaskoczona była, że na odczycie o Łotwie, który odbył się w przepełnionej sali, nie był obecny ani jeden przedstawiciel Łatgalii, których przecież w Wilnie „jest tak dużo”[7].
Osobistym zainteresowaniem Rady tłumaczyć można również jej deklarację w październiku 1919 roku, kiedy to potrzebując zbrojnej akcji Wojska Polskiego przeciwko armii Bermondta na Łotwie, uważała, że zapewni to uzyskanie możliwości tworzenia według własnej woli wschodniej granicy Rzeczpospolitej[8]. 1 listopada, kiedy rząd polski nadal obradował nad możliwością udzielenia pomocy Łotwie, w Wilnie ziemiaństwo polskie Łatgalii proponowało, aby „szybciej odzyskać Inflanty Polskie”[9]. Postawa rządu znacznie się jednak różniła od postawy Rady Polaków Inflant. Wobec tego również wśród ziemian Łatgalii poglądy na temat przyszłości tej prowincji nie były jednakowe, co potwierdziła również delegacja ziemian Łatgalii na czele z Platerem-Zybergiem do ministra spraw zagranicznych Łotwy Z. Meierovicsa w październiku 1919 roku, podczas jego wizyty w Polsce. W rozmowie przyznano, ze Łatgalia historycznie i pod innymi względami przynależy do Łotwy[10].
Na początku 1920 roku miała miejsce wspólna akcja wojskowa polsko-łotewska w Łatgalii, a później nastąpiła stopniowa komplikacja stosunków łotewsko-polskich oraz podjęto próby utworzenia Związku Państw Bałtyckich, które nie powiodły się z powodu nieporozumień dotyczących przyszłych granic pomiędzy tymi państwami. Znaczącą rolę w chwilach istotnych dla stosunków łotewsko-polskich odgrywała aktywna część szlachty łatgalskiej. Jej ambicje znalazły wyraz w kolejnych propozycjach Rady Polaków Inflant w marcu 1920 roku – zadań, które należy przedstawić rządowi Łotwy. Ich scenariusz był następujący: Łatgalia uzyskuje swój Sejm i autonomię, a Polacy – zapewnienie stanowisk w administracji; język polski znajduje się na prawach języka państwowego obok łotewskiego; polskie własności ziemskie są nienaruszalne; w rządzie Łotwy zapewnione jest dla Polaka z Łatgalii stanowisko ministra do spraw polskich; Polacy mają prawo wyboru obywatelstwa itd.[11] Tych przesadzonych „propozycji” rząd polski nie traktował poważnie, ale nie pozostały one nieznane dla strony łotewskiej, wywołując niepokój i szerząc ogólne niedowierzanie wobec Polski. Tym bardziej że wielu ziemian Łatgalii zajmowało wysokie stanowiska w Polsce – zarówno w resorcie cywilnym, jak i w wojsku. Przedstawiciel wojskowy Łotwy w Polsce M. Hartmanis w roku 1920 meldował, że ciągle zgłaszane są pretensje przeciwko stosunkowi rządu Łotwy do ziemian w Łatgalii, którzy są podobno niezasłużenie traktowani jak arystokracja niemiecka. Ale podobieństwo to – jak określał M. Hartmanis – było naprawdę duże: „Wszyscy bardzo lubią swoją małą ojczyznę Łatgalię, a tak naprawdę – źródło swego olbrzymiego bogactwa. Oni chcą zachować swoje duże majątki i żaden nawet nie myśli o przyjęciu obywatelstwa łotewskiego. Chętnie chcą tam jednak jechać i pracować jako działacze społeczni, pozostając na służbie polskiej. Mają nadzieję, że dla nich – Polaków – przyznane zostaną szczególne przywileje, i zadba o to rząd polski.”[12] Na pewno była w tym racja, ponieważ właśnie w roku 1919 i 1920 widać było olbrzymie różnice między mniejszością polską Łotwy w ogóle, nieliczną wielką arystokracją i szlachtą polską Łatgalii. Wielu Polaków służyło w Armii Łotewskiej. Dziewięciu z nich nadano ordery Lačplesisa (wysokie odznaczenie wojskowe Łotwy) za bohaterstwo w walkach przeciwko Bermondtowi i Armii Czerwonej. Wśród nich był tylko jeden szlachcic polski – porucznik Fabian Michałowski, który nie pochodził z Łatgalii, ale z Liepaji – z rodziny przybyłej z powiatu wiłkomirskiego guberni kowieńskiej[13]. Natomiast przedstawiciele arystokracji Łatgalii należeli do Wojska Polskiego. Ci nieliczni, którzy nie przyjmując obywatelstwa Łotwy już w roku 1920 powrócili do swoich majątków w Łatgalii, według oceny poselstwa polskiego – nie zawsze przynosili korzyści sprawie polskiej. Na przykład, jednym z powodów niepowodzenia listy polskiej w wyborach do Konstytuanty w kwietniu 1920 roku była, według jednego z posłów, działalność Antoniego Romera z Janopola oraz Platera-Zyberga z Krasławy, którzy usiłowali naprawić straty poniesione podczas wojny i rewolucji poprzez nałożenie dziesięciokrotnego czynszu za wykorzystanie ziemi[14].
Właśnie reforma rolna przysłużyła się do ostatecznego zwrotu w stosunku ziemiaństwa polskiego Łatgalii do państwa łotewskiego. W roku 1914 w trzech powiatach Łatgalii do Polaków należały 272 323 hektary ziemi w 326 majątkach, z których 58 przekraczało 1 000 hektarów (nie licząc olbrzymich obszarów w powiecie iłłuksztańskim gubernii kurlandskiej)[15]. W roku 1920 poseł polski B. Bouffal oceniał, że w Łatgalii i powiecie iłłuksztańskim do Polaków należy 50% ziemi, z czego połowa – do rodzin magnackich[16]. Z kolei historyk polski P. Łossowski mówi o mniej więcej 350 000 hektarów[17], co należy uznać za obliczenie prawidłowe.
Przed reformą rolną strona polska stale podkreślała, że reforma ta jest sprawą wewnętrzną Łotwy. Jesienią 1920 roku, kiedy stało się jasne, że reforma rolna obejmie wszystkich właścicieli ziemi, niezależnie od narodowości, uaktywniły się organizacje ziemian w Polsce oraz zmienił się stosunek do tej kwestii jej Ministerstwa Spraw Zagranicznych (MSZ).
7 października 1920 roku Związek Polaków Inflantczyków złożył protest w MSZ Łotwy i Polski przeciw „odebraniu ziemi żołnierzom Wojska Polskiego w czasie, kiedy oni przelewają krew za wolność Polski”. Dwa dni później ten sam Związek proponował rządowi Polski niezwłoczne przejęcie wszystkich majątków Polaków w Łatgalii, a 12 i 15 października poselstwo Polski w Rydze otrzymało podanie, które w imieniu tego samego Związku podpisał mieszkający w Janopolu, wspomniany już Antoni Romer. Prosił o nieujawnianie jego nazwiska, ponieważ uważał, że niepożądane byłoby, gdyby Łotysze „dowiedzieli się” o istnieniu tej organizacji. Myślą przewodnią jego podania było oburzenie na rząd polski, który „porzucił” ziemian Łatgalii, pozostawiając ich swemu losowi, „bez dyrektyw”, a oni nie są przeciwnikami łotewskiej państwowości, ale wobec „problematyczności” istnienia Łotwy w przyszłości, nierozumnie byłoby nie dbać o tę „wysuniętą najdalej na północny wschód placówkę polskości”. Romer prosił rząd polski o wywieranie odpowiedniej presji na rząd łotewski[18].
Również Rada Polaków Inflant w Warszawie kilkakrotnie skarżyła się rządowi Polski na doznane na Łotwie krzywdy. O stopniu zaangażowania pewnych kręgów byłych ziemian polskich Łatgalii świadczy oświadczenie dwunastu właścicieli majątków (A. Romer, B. Szachno, J. Salcewicz i inni) wydane wiosną 1921 roku, w którym wyrazili oni gotowość „do ofiar” w formie oddania części swojej ziemi w Łatgalii małorolnym albo bezrolnym chłopom narodowości polskiej. I to wszystko w tym celu, aby „bronić własności polskiej, zachowanej dla Polski przez wieki”[19].
Bezpodstawność argumentów ziemiaństwa, szczególnie o niszczeniu przez reformę rolną polskiej własności ziemskiej, udowadniają następujące liczby: w jej wyniku utworzono również 1 516 nowych gospodarstw, należących do chłopów narodowości polskiej; z byłej własności ziemian polskich 16 669 hektarów oddano chłopom polskim[20]; w roku 1929 Polacy byli właścicielami 4 572 gospodarstw rolnych i należalo do nich 2,11% ziemi, należącej do osób fizycznych w państwie[21].
Początek realizacji reformy rolnej zbiegł się z kolejną komplikacją stosunków łotewsko-polskich, wywołaną przez tak zwany problem Litwy Środkowej. Zbrojna akcja generała Żeligowskiego na Wileńszczyźnie znacznie uaktywniła szowinistów polskich. Właśnie w tym okresie i konkretnych warunkach szczególne znaczenie uzyskało ziemiaństwo polskie Łatgalii, poglądy którego były częściowo podzielane przez dyplomację i rząd Polski[22]. Na resort spraw zagranicznych Polski w kolejnych latach wywierana była pewna presja w formie zarzutu niedostatecznej obrony interesów ziemian polskich w Łatgalii. W roku 1922 A. Romer, B. Szachno i inni wnieśli swoje propozycje dotyczące problemu ziemi na Łotwie do sekretariatu Ligi Narodów, ale wobec polepszenia stosunków łotewsko-polskich strona polska twierdziła, że mają one jedynie charakter informacyjny. Niektóre centra majątków Łatgalii na razie pozostały w rękach obywateli polskich[23], a w roku 1929 między Łotwą a Polską zawarto układ handlowy, do którego dołączono również poufny protokół dodatkowy, przewidujący wypłatę przez stronę łotewską rekompensat byłym właścicielom ziemi na Łotwie – obywatelom Polski. Wynosiły one w sumie 5 milionów złotych łatów, a wypłatę zakończono w roku 1937. Z kolei strona polska zobowiązała się nie popierać w przyszłości żądań byłych właścicieli odnośnie rekompensat[24]. Charakterystyczne i znaczące jest sprawozdanie posła Polski w Rydze J. Łukasiewicza, w którym podkreśla on, że „przesadzone żądania” ziemian były powodem, który znacznie utrudniał zawarcie tego układu. Dopiero, kiedy wyjaśniono im, jakie straty mogą ponieść pozostając przy swoich żądaniach, można było ustalić wielkość rekompensat – 20 łatów za hektar. Poseł podkreślał, że w układzie celowo nie wskazano sumy, którą otrzyma rząd Polski, ażeby nie stworzyć podstawy do roszczeń ziemian do jej podziału[25].
W roku 1935 MSZ Polski poinformowało prezesa Związku Ziemian Inflantczyków w Wilnie B. Szachno, że nie ma możliwości uzyskania przedłużenia terminu likwidacji majątków w Łatgalii, mimo że rząd Łotwy zgadza się rozpatrzyć indywidualne prośby. Ostatni termin sześciu majątkom, właścicielami których byli W. Soltan, A. Romer, M. Romerowa, B. Szachno, H. Mohl i J. Plater-Zybergowa (która była jedyną przedstawicielką szlachty pozostającej na Łotwie również po okupacji kraju w roku 1940. W czerwcu 1941 roku, podczas akcji masowych aresztowań przez NKWD, została ona zesłana na Sybir), przedłużono do końca 1941 roku[26]. Jak wiadomo, wówczas Łotwa i Polska nie były już niepodległe.
W sumie należy przyznać, że drobne ziemiaństwo polskie Łatgalii w latach 20. odgrywało ważną rolę w polityce zagranicznej Łotwy i Polski. Do roku 1920 miało ono w Łatgalii tak samo duże znaczenie, jak arystokracja niemiecka w innych częściach Łotwy. Na temat znaczenia i roli historycznej szlachty polskiej w Łatgalii jest dostatecznie dużo świadectw autorów polskich. W roku 1920 działacz społeczny, należący do uchodźców wojennych z Polski – K. Keller zarzucał szlachcie łatgalskiej „trzymanie się egoizmu feudalnego” i brak zrozumienia chwili obecnej w historii[27]. Z kolei kierownik Polskiego Biura Prasowego w Rydze w latach 20. J. Cynarski, przyznajac historyczne zasługi szlachcie polskiej w zachowaniu „polskości” w Łatgalii, zarzucał jej słabe związki ze „zwykłymi rodakami”. Uważał on, że winą ziemian było to, że wielu chłopów Polaków w Łatgalii nie rozróżnia pojęć „narodowość” i „przynależność państwowa”[28]. J. Cynarski miał rację jedynie mówiąc o samoizolacji szlachty polskiej, ponieważ większa część tak zwanych chłopów Polaków w południowej Łatgalii miała pochodzenie łotewskie (co nie kwestionuje przynależności tych, którzy w toku wydarzeń dziejowych zdołali wydobyć się z kategorii w historiografii polskiej określanej jako „tutejsi” i stać się Polakami, do swoistej gałęzi narodu polskiego – Polaków Łotwy).
Były konsul Polski w Daugavpils M. Świerzbiński nie przypuszczał, że razem z likwidacją wpływu ziemiaństwa skazana będzie na nią również „polskość” na Łotwie. Historyk J. Albin cytuje M. Świerzbińskiego: „Przywódcy szlachty polskiej w Łatgalii często dziś mówią: «Jeśli my kraj opuścimy, polskości w nim nie będzie». Nie sądzę, żeby tak było. Gdyby jednak tak było, to by świadczyło, że szlachta polska w Łatgalii, wytrącona przez wypadki z roli dziejowej, nie umiała zostawić po sobie następców”[29]. Tak pisał M. Świerzbiński, któremu w takiej sprawie można wierzyć, ponieważ ten były ziemianin Łatgalii należał do najzacieklejszych wrogów niepodległej Łotwy. O utracie władzy przez ziemiaństwo mówił on: „Było w tym coś okropnego, gorszącego i depczącego godność Narodu, że przedstawiciele starożytnych rodów polskich byli pogardliwie traktowani przez niekulturalnych niższych urzędników łotewskich. Musieli cierpliwie to znosić i prosić ich o łaskę. Niezawodnie wszystko to odbijało się ujemnie na ogólnych stosunkach polsko-łotewskich, podważając powagę naszego państwa”[30]. Jest to jawna przesada, ponieważ dla Świerzbińskiego i jemu podobnych było poniżające już samo myślenie o możliwości jakiejkolwiek zależności byłego ziemianina od byłego chłopa – Łotysza (co dla wielu ziemian było synonimem). Jednocześnie należy przyznać, że niektórzy urzędnicy nowego państwa łotewskiego, np. kierując się chęcią zemsty lub innymi względami, nie zawsze odnosili się do byłych arystokratów do końca uczciwie. Uwarunkowane to było wysokim stopniem skomplikowania dróg rozwoju własności ziemskiej na Łotwie – naród łotewski dopiero w roku 1920 uzyskał pełne prawo do ziemi, na której od wieków musiał pracować, jednak nie dla siebie.
Twierdzenie polskiego publicysty J. Różyckiego, że polscy ziemianie Łatgalii ustosunkowali się do państwa łotewskiego życzliwie – podobnie, jak cały naród polski, ale Łotysze nastawienie to zepsuli, wprowadzając reformę rolną[31], nie jest uzasadnione. Potwierdza to działalność szlachty polskiej od samego początku istnienia państwa łotewskiego. Jej stosunek ogólny do Łotwy w porównaniu z poglądami reakcyjnej części Niemców bałtyckich był nieco bardziej liberalny, ale nazwać go przychylnym do narodu i państwa łotewskiego nie można. Szlachta polska najchętniej by widziała Łotwę ściśle powiązaną politycznie i ekonomicznie z Polską, która gwarantowałaby jej pewne przywileje (a najchętniej – jej podporządkowaną). Kiedy to nie następowało, część ziemiaństwa Łatgalii aktywnie włączyła się w nieliczny zresztą ruch antyłotewski w Polsce.
Do wielkiej szlachty polskiej w Łatgalii – liczącej około 120–130 rodzin, z których prawie wszystkie w latach międzywojennych mieszkały w Polsce – należeli ludzie o wielkiej inteligencji, jak również wysokim poziomie wykształcenia, połączonym z głębokim patriotyzmem polskim, stanowiąc pierwszą grupę. Wielu z nich było wybitnymi naukowcami, działaczami politycznymi i społecznymi w Polsce, jak na przykład członkowie wielkiego rodu Manteufflów, senator B. Limanowski, poetka K. Iłłakowiczówna, W. Sołtan i inni. Jednocześnie stosunek tych ludzi do Łotwy był neutralny, a w niektórych wypadkach pełen wyrozumiałości i nawet życzliwy. Drugą grupę stanowili ludzie, którzy nie mogli wybaczyć młodemu państwu odebrania im ziemi i mieli za to żal przez całe życie. Również ta grupa nie była jednolita i odpowiednio do stopnia swojej inteligencji formułowała zarzuty wobec państwa łotewskiego – albo uzasadnione i zrozumiałe, albo zupełnie bezpodstawne i kierowane jedynie ślepą nienawiścią do „byłych chłopów” oraz chęcią pomszczenia domniemanych krzywd lub nawet skrajnym szowinizmem. Takie właśnie poglądy reprezentowali: dobrze znany również na Litwie Władysław Studnicki, dla którego powstanie państw Litwinów i Łotyszy było jedynie „nieporozumieniem dziejowym”, a także wspomniany już Michał Świerzbiński, którego nawet ówczesny poseł polski w Rydze W. Jodko uważał za osobę niezrównoważoną i kontrowersyjną. Poseł musiał w lutym 1922 roku zwrócić uwagę konsulowi Świerzbińskiemu, że nie można traktować stosunków polsko-łotewskich jedynie przez pryzmat reformy rolnej w Łatgalii[32].
Poglądy właśnie tej części polskiego ziemiaństwa Łatgalii w dużej mierze zdecydowały o rozpowszechnieniu się poglądu, że cała ta gałąź szlachty polskiej nastrojona jest skrajnie reakcyjnie. Jak wiadomo kręgi endecji w Polsce przewidywały częściową restytucję granic sprzed 1772 roku – z Litwą jako krajem o ograniczonej autonomii i częścią guberni kurlandskiej w jej składzie. Natomiast konserwatystów, których aktywnie wspierało „ziemiaństwo polskie na Wschodzie”, jak notuje historyk polski J. Albin, nie zadowalały programy terytorialne ani obozu belwederskiego, który przewidywał niezależność państw sąsiednich i unię Polski z Litwą, Białorusią i Ukrainą, ani endecji. Oni chcieli pełnej restytucji granic sprzed 1772 roku – to znaczy również inkorporacji Łatgalii[33].
Niektórzy polscy historycy w postawie szlachty łatgalskiej widzą przede wszystkim dbałość o interesy materialne, w czym tkwi dużo prawdy. Ale nie był to jedyny powód powstałej orientacji. Szlachta Łatgalii, podobnie zresztą jak niemiecka arystokracja w innych częściach Łotwy, przez wieki znajdowała się w swoistej izolacji. I jeżeli szlachta na Litwie przynajmniej wewnętrznie odczuwała swoje powiązanie z narodem litewskim, bo przecież z niego pochodziła, to szlachta Łatgalii widziała w chłopstwie nie tylko inną kategorię społeczną, ale również zupełnie inny naród. Prowadziło to do prawie całkowitej samoizolacji, która po raz pierwszy wyraźnie ujawniła się podczas powstania w 1863 roku. Wtedy kierująca się patriotyzmem nieduża grupa ziemian Polaków nie zdołała pozyskać dla swojej idei chłopstwa i walczyła samotnie, ponosząc ciężką klęskę. Izolacja ujawniała się jeszcze w wieku XX, znalazłszy wyraz również w niesamowitej wrogości właśnie inteligencji łotewskiej Łatgalii do szlachty polskiej oraz straszeniu ludności ewentualnymi jej zamiarami (na przykład podczas akcji Żeligowskiego na Litwie w roku 1920). Często decydowała o ogólnym nastawieniu do Polski dużej części społeczeństwa Łotwy. Wspomnianą samoizolację doskonale widać w wydanym w 1995 roku unikalnym Dzienniku Eugeniusza Romera[34]. To niezrównane i wartościowe również dla historii Łotwy źródło pisane jest niewątpliwie przez człowieka o głębokiej inteligencji i reprezentującego poglądy wspomnianej pierwszej części ziemiaństwa Litwy i Łotwy, który wyraźnie przedstawił w nim zwarte i trudno dostępne środowisko ziemiaństwa. To samo wynika również z innego cennego źródła, którym są opracowane prez Ryszarda Manteuffla wspomnienia rodzinne[35]. Zresztą inna sytuacja w określonych warunkach dziejowych była niemożliwa.
Należy przyznać, że wielkiemu ziemiaństwu polskiemu w Łatgalii trudno było przyjąć wydarzenia dziejowe lat 1917–1920, ponieważ rujnowały one całe ich poprzednie, często patriarchalne życie oraz pojęcie o tym życiu.
Dowodem tego jest również stosunkowo duża liczba drobnej albo zubożałej szlachty polskiej w Łatgalii, która pozostała na Łotwie, przyjęła jej obywatelstwo i zajmowała się przeważnie rolnictwem na tak zwanych resztówkach, stanowiąc część 60-tysięcznej mniejszości polskiej na Łotwie. Już w latach 1919–1920 Polacy wznowili działalność polityczną i społeczną, stopniowo wrastając nią w życie państwa łotewskiego i dostosowując do wytyczonych przez nowe warunki potrzeb. W związku z relatywnym radykalizmem tych potrzeb (język łotewski po raz pierwszy w dziejach wkroczył we wszystkie sfery życia państwa), nie mogło być niezadowolonych wśród przedstawicieli mniejszości, również Polaków – szczególnie w Łatgalii i powiecie iłłuksztańskim, gdzie ich liczba i dotychczasowy wpływ utrudniał to dostosowanie. Ale pod koniec lat 30. osiągnięto taki stan rzeczy, w którym przeważająca większość Polaków na Łotwie, utożsamiając się z narodem polskim, jednocześnie utożsamiała się z państwem łotewskim.
Dzisiaj możemy mówić o polskiej szlachcie w Łatgalii jedynie w czasie przeszłym, ale ta kategoria ludzi niewątpliwie pozostawiła swój wybitny ślad w historii (a w pewnej mierze odcisnęła się również na teraźniejszości) Łotwy, będąc jednocześnie swoistym odzwierciedleniem wydarzeń dziejowych nie tylko na Łotwie, ale w całym rejonie bałtyckim i ogólnie w Europie. Dlatego musimy pamiętać o roli, jaką odegrała, analizować ją i prawidłowo ocenić
http://www.wyklady.ekpu.lublin.pl/wykla ... sonsw2.htm