Nazwisko Elsnera tak silnymi skojarzyło się węzłami z historyą opery polskiej, jego wpływ na rozwój naszej muzyki w pierwszych dziesiątkach wieku bieżacego był tak wielki, on sam tak wiernie przez długie lata służył polskiej scenie, dzielił z nią dobre i złe losy, nakoniec tak ścisłymi związał się stosunkami z naszem społeczeństwem, że lubo był Niemcem z pochodzenia, wszyscy pisarze polscy uważali go, dziś poczytują i niewątpliwie w przyszłości zaliczać go będą do grona kompozytorów polskich.
Tak chciało przeznaczenie, a raczej tak ślepy przypadek zrządził, że założycielami naszej opery narodowej byli nie Polacy, lecz trzej cudzoziemcy: Słowak — Maciej Kamieński, Czech — Jan Stefani i Niemiec — Elsner. Może ów ślepy przypadek źle przysłużył się naszej dumie narodowej, ale za to błogosławiony wywarł wpływ na dalsze losy opery polskiej. Tej bowiem trójcy cudzoziemskiej zawdzięcza ona niewątpliwie swe narodziny, rozwój, a więc i świetność dzisiejszą. Józef Ksawery Elsner urodził się w Grotkowie, miasteczku śląskiem, w dniu 29 czerwca 1769 roku. Jego ojciec był stolarzem z zawodu, zajmował się wszakże i wyrobem narzędzi muzycznych, głównie klawikordów, arf pojedynczych (bez pedałów), małych organów i t. p. Czy to że firma zakładu nie miała wziętości, że fabryka była małą, a może i sam wyrób instrumentów nieosobliwy, dość, że stary Elsner, lubo pracował od świtu do zmierzchu, nietylko nie dobił się grosza, lecz nawet skromnego utrzymania nie mógł zapewnić swej rodzinie. Dla zabezpieczenia przeto losu swemu ukochanemu synowi, postanowił przeznaczyć go do stanu duchownego. W tym celu umieścił go w klasztorze Dominikanów w Wrocławiu, gdzie młody Elsner obok innych nauk, udzielanych w szkole klasztornej, kształcił się również w śpiewie chóralnym, w grze na skrzypcach, a nawet zapoznawał z podstawowemi zasadami teoryi muzycznej. Jakkolwiek nauka muzyki, jako przedmiot dodatkowy do ogólnej nauki szkolnej, nie była prowadzoną ani systematycznie, ani gruntownie, jednakże Elsner przy wrodzonych zdolnościach tak szybkie czynił w niej postępy, że już w 13 roku życia był w stanie skomponować motet «Ave Maria», który zwrócił na niego uwagę Schöna, rektora chóru kościelnego. Lubo Schön nie był muzykiem gruntownie wykształconym, o tyle się jednak znał na muzyce, że zarówno wartość motetu Elsnera, jak i jego zdolności kompozytorskie, należycie ocenić potrafił. Za jego staraniem Elsner pobierał odtąd lekcye general-basu od zdolnego organisty Janischa, teoryi kompozycyi od Dreirittnera, zaś sposobu urządzania partytur orkiestrowych od Maara, dyrektora orkiestry wrocławskiej. Nauka szła raźno, kompozycye sypały się jak z rękawa. Kilka z utworów religijnych wydał Elsner pod pseudonimem Lilietti, które nieskąpych doczekały się pochwal ze strony znawców. Zachęcony powodzeniem, napisał symfonię i tę wykonał publicznie, już nie kryjąc się z autorstwem. Wyniki wykonania tego dzieła były niemałe: dano mu wstęp wolny na przedstawienia operowe, wzywano na nauczyciela muzyki do zakładów i domów prywatnych, nakoniec ofiarowano mu posadę pierwszego skrzypka w orkiestrze kościoła dominikańskiego, która, choć skromna, zapewniła mu jakie takie utrzymanie. Mając lat 19, Elsner, za radą jednego ze swych przyjaciół, postanowił zerwać zupełnie z teologią, a poświęcić się medycynie. Zapisał się nawet w poczet uczniów słynnego profesora uniwersytetu wroclawskiego, doktora Morgenbessera. Los jednak nie sprzyjał tym zamiarom. Rychła śmierć Morgenbessera zagnała EIsnera do Wiednia w celu dalszego kształcenia się w nowoobranym zawodzie. Po kilku miesiącach pracy i ciężkiej walki o chleb powszedni, zapadł tam na zdrowiu. Choroba się przedłużała, szczupłe zasoby pieniężne wyczerpały; to też po wyzdrowieniu, Elsner znalazł się na bruku wiedeńskim bez dachu nad głową, bez grosza w kieszeni, a rozpaczą w sercu. Ale opatrzność czuwała nad przyszłym twórcą «Łokietka». W czasie jednej z takich wędrówek bezcelowych po ulicach Wiednia spotkał się z przyjacielem i kolegą z ławy szkolnej, Bundesmanem, który ofiarował mu przytułek w swem mieszkaniu, udzielił pomocy pieniężnej, a następnie namówił do poświęcenia się wyłącznie muzyce. Elsner zdrowej rady przyjaciela usłuchał, wszedł w bliższe stosunki z przedstawicielami wiedeńskiego świata muzykalnego, a następnie za jego pośrednictwem przyjął ofiarowane mu miejsce skrzypka orkiestry teatru w Bernie. Ta posada, acz skromna, dobrą podała mu sposobność do uzupełnienia studyów muzycznych i praktycznego wyćwiczenia się w sztuce kierowania się orkiestrą. Echo pochwał oddawanych Elsnerowi, jako kompozytorowi i dyrektorowi orkiestry, dotarło aż do Lwowa. Bull, energiczny przedsiębiorca teatru niemieckiego we Lwowie, dowiedziawszy się o niepospolitych zdolnościach młodego muzyka, a potrzebując dyrektora dla tej części swej trupy operowej, którą zamierzał wysłać do Warszawy, zawezwał Elsnera z Berna i ofiarował mu posadę kapelmistrza. Ciężki mu wszakże warunek postawił: Elsner dopiero wtedy miał objąć godność dyrektora opery, gdy jego zdolności kapelmistrzowskie dostąpią uznania ze strony muzyków lwowskich. Warunek został przyjęty. Elsner, kierując przedstawieniem próbnem, tak zaimponował zarówno muzykom zawodowym, jak i ówczesnemu rządcy Galicyi, hrabiemu Brigido, że ten polecił Bullowi wysłać innego dyrektora do Warszawy, a Elsnera zatrzymać we Lwowie. Elsner, żądaniu hr. Brigido zadość uczyniwszy, przez siedem lat pracował dla sceny lwowskiej, kierując orkiestrą, bądź komponując różne kantaty, wstawki do oper, balety i t. p. W 1794 roku wystawił tam pierwszą swą operę: «Die seltenen Brüder», a w dwa lata później: «Der verkleidete Sultan». Niebawem po wystawieniu tej opery, zjechał do Lwowa Wojciech Bogusławski, a oceniwszy zdolności Elsnera, namówił go do komponowania oper polskich. Myśl podsunięta przez Bogusławskiego uśmiechała się wprawdzie do Elsnera, ale trudności przerażały go i odstręczały. Nie zbywało mu ani na dobrych chęciach, ani na zdolnościach, jeno choćby na jakiej takiej znajomości języka polskiego. Silna jednak wola, wsparta wytrwałą zachętą i pomocą ze strony Bogusławskiego, poważną tę przeszkodę usunąć zdołała. W krótkim przeciągu czasu Elsner o tyle przynajmniej wyuczył się po polsku, że mógł dobrze podkładać słowa tekstu polskiego pod muzykę. Na początek dostarczył mu Bogusławski libretta swego melodramatu: «Iskahar, król Guaksary», a gdy się Elsner dobrze wywiązał z zadania, — libretta opery «Amazonki». Powodzenie tych sztuk ostatecznie przekonało Bogusławskiego, że się na zdolnościach Elsnera nie zawiódł, niemniej w nadziei, że te zdolności dadzą się wyzyskać na rzecz sztuki ojczystej. To też wracając do Warszawy w 1799 r. zabrał z sobą Elsnera i ofiarował mu posadę kierownika opery polskiej. Na tem pozostając stanowisku, Elsner olbrzymią rozwinął działalność jako pedagog i kompozytor muzyczny. Uprawiał odtąd wszystkie rodzaje muzyki, zwłaszcza operową, oraz religijną, i wogóle wzbogacił ubogą wówczas naszą literaturę muzyczną wielu dziełami wartości niepospolitej. Pierwszą operą, napisaną w Warszawie, była: «Mieszkańcy Kamkatal (1804 r., do słów Dmuszewskiego). Następnie były wystawione: «Siedem razy jeden» (1804), «Stary trzpiot» (1805), «Wieszczka Urzella» (1805), «Andromeda» (1807, do słów Osińskiego); w 1808 roku: «Szewc i krawcówna», «Urojenie i rzeczywistość», «Echo», «Śniadanie trzpiotów» i «Żona po drodze» (pięć oper w jednym roku!); dalej: «Leszek Biały» (1809), «Benefis», «Wąwozy Sierra Morena» i «Kabalista», napisane w ciągu lat 1810—1812; «Król Łokietek» (do słów Dmuszewskiego, w 1818 r.), «Jagiełło w Tenczynie» (1820, do słów Chodkiewicza) Sułtan Wampun», oraz kilka baletów i melodramatów. Ze wszystkich tych oper kilka tylko, mianowicie: «Leszek», «Król Łokietek», «Sułtan Wampun», «Mieszkańcy Kamkatal» i «Siedem razy jeden» dłużej gościły na scenie: pozostałe rychło schodziły z repertuaru, bo nie trafiły do gustu publiczności warszawskiej, zepsutego na płynnych i wdzięcznych dla ucha melodyach Paisielli’ego, Salieri’ego, Dalayrac’a, Nicola i innych mistrzów cudzoziemskich. Niemniej, wszakże za wielką to zasługę poczytać należy Elsnerowi, że melodye urabiał na pieśniach ludowych polskich, że więc w kompozytorach naszych wzbudzał zachętę do tworzenia oper w duchu muzyki ojczystej. Nader też ważną i w skutkach owocną była jego działalność pedagogiczna. W 1816 r. założył w Warszawie szkołę operową, w której wykładano naukę śpiewu i wymowy. Z chwilą założenia konserwatoryum w 1821 roku ta szkoła została zwiniętą, a Elsner, objąwszy dyrekcyę nowej uczelni, wykładał w niej naukę kompozycyi. Z jego szkoły wyszli: Chopin, Dobrzyński, Stefani, Nidecki i wielu innych. Wraz z objęciem dyrekcyi konserwatoryum Elsner zmienił pole swej działalności kompozytorskiej: zamiast operze, poświęcił się odtąd wyłącznie muzyce religijnej, która najlepiej odpowiadała rodzajowi jego uzdolnienia i usposobieniu artystycznemu. A lubo, będąc wiernymi duchowi swego czasu, jego dzieła religijne, równie jak i tego rodzaju kompozycye Haydna, Mozarta i Schuberta, nie zupełnie odpowiadały wymaganiom czystego stylu muzyki kościelnej, wszystkie jednak były opracowane z wielką starannością, wszystkie były utrzymane w stylu szlachetnym. Wogóle Elsner napisał przeszło sto utworów religijnych (mszy, kantat, motetów, nieszporów, hymnów na głosy męskie i mieszane i t. d.) z towarzyszeniem organu bądź orkiestry, śród których naczelne miejsce zajmuje jego arcydzieło: wielkie oratoryum na głosy solowe, chóry i orkiestrę, pod tytułem: «Męka Jezusa Chrystusa, czyli tryumf ewangelii», które unieśmiertelniło jego imię na kartach dziejów muzyki polskiej. Z dzieł literackich napisał: «O zdolności do muzyki języka polskiego» i «Rozprawa o rytmiczności i metryczności języka polskiego, szczególniej o wierszach polskich we względzie muzycznym», z przykładami K. Brodzińskiego (Część I-sza, Warszawa, u St. Dąbrowskiego, 1818 r.). Józef Elsner był żonaty z Karoliną Drozdowską, śpiewaczką. Dorobiwszy się grosza, kupił niewielki mająteczek pod Warszawą, który nazwał Elsnerówką, i tu, w dniu 18 kwietnia 1854 roku, pracowitego żywota dokonał. Ciało znakomitego muzyka spoczywa na Powązkach, gdzie ze składek publicznych wystawiono mu pomnik.
Podług sztychu ze zbiorów A. Polińskiego. Album p0069b - Józef Elsner.jpg Aleksander Poliński.