Portal w trakcie przebudowywania.
Niektóre funkcje są tymczasowo wyłączone, inne mogą nie działać poprawnie.

Armiński Franciszek

30.12.2018 21:03
Franciszek Armiński.
Arminski  Franciszek * 1789 † 1848.

Album p0218a v3 - Franciszek Armiński.jpg

Nazwisko Armińskiego do głośnych bynajmniej nie należy, a ogółowi zgoła prawie jest nieznane, jakkolwiek sam wzniósł sobie pomnik widoczny, który, jak mówi biograf jego Józef Bełza, «w późne czasy z dziękczynnem wspomnieniem przekaże następcom imię jego założyciela».
 Pomnikiem tym jest obserwatoryum astronomiczne w Warszawie, obok którego tylokrotnie przechodzimy, które budzi w nas zawsze ciekawość dalekich stref niebieskich. Nie był to wprawdzie pierwszy w kraju zakład, badaniu nieba poświęcony, ale to nie zmniejsza bynajmniej zasługi Armińskiego, w epoce bowiem, kiedy żył i działał, Warszawa stawała się dopiero nowem ogniskiem naukowem, którego rozbudzanie i podsycanie troskliwej pieczy i niestrudzonej wymagało gorliwości.

 Niegdyś kwitła niewątpliwie astronomia w Polsce. Było to w czasach, gdy po pietnastowiekowem zatamowaniu budziła się na nowo myśl naukowa w Europie i do wielkiej gotowała przyszłości. Astronomia, jakby unieruchomiona od czasów Hipparcha i Ptolomeusza, zaczęła się odradzać do świeżego życia i do dalszego rozwoju, a wtedy właśnie, według świadectwa jednego z kronikarzy niemieckich, w całych Niemczech nie było sławniejszej nauki astronomii. aniżeli w akademii krakowskiej, której najwyższą chwałą był wielki jej uczeń, Mikołaj Kopernik; reformator i prawdziwy twórca nowej astronomii heliocentrycznej. N a tak wysokim poziomie nie utrzymała się wszakże odtąd astronomia w Polsce, a nauka Kopernika w innych już krajach dalej się rozwijała.
 Po tym upadku astronomii u nas, w wieku siedemnastym i ośmnastym, pierwsze jej rozbudzenie dostrzegamy dopiero, gdy w roku 1745 kosztem dawnego zapisu matematyka Bróżka, sprowadzone zostały do Krakowa nowe przyrządy i nowe książki; w kilka zaś lat później, w r. 1753, powstało istne już obserwatoryum w Wilnie, wzniesione szczodrobliwością księżnej Puzyniny, w którem Marcin Poczobut z pożytkiem dla astronomii gorliwe prowadził dostrzeżenia. Od r. 1765 istniało też pod kierunkiem jezuitów obserwatoryum w Poznaniu, zkąd po zniesieniu zakonu narzędzia przewiezione zostały w r. 1783 do Krakowa, gdzie nad podniesieniem astronomii pracował Jan Śniadecki, zanim pamiętną swą działalność rozwinął w Wilnie. Gdy więc w ten sposób, w drugiej połowie ośmnastego wieku, w Wilnie i Krakowie rozwijały się pomyślnie ogniska wiedzy astronomicznej, Warszawa, prócz drobnej dostrzegalni Stanisława Augusta na zamku królewskim, nie posiadając w ogólności wyższej instytucyi naukowej, nie miała też i zakładu astronomii poświęconego. Okazał się on potrzebnym dopiero, gdy ustanowiony został uniwersytet w stolicy nowego królestwa, powstanie zaś swe zawdzięcza jedynie zabiegom, wytrwałości i pracy Armińskiego.
 Franciszek Armiński urodził się w drobnem miasteczku karpackiem, w Tymbarku, dnia 2 października 1789 r., a początki życia jego w trudnych przebiegły warunkach. Rodziców stracił w niemowlęctwie i wychowywał się w domu wuja swego, gdzie nauczył się wprawdzie od podstarościego czytać i pisać, ale zagrożony chłostą za dziecinne przewinienie, w dziewiątym zaledwie roku życia umknął do Krakowa, a znalazłszy tam przytułek w klasztorze Pijarów, kształcił się w szkole normalnej i w gimnazyum, gdy zaś mógł sam się utrzymywać dawaniem lekcyj prywatnych, ukończył też pierwszoletnie kursy filozofii i matematyki. W ówczesnych wszakże warunkach, pod rządem austryackim, Kraków nie przedstawiał mu pola do dalszego doskonalenia się w warunkach, pociągnęło go bujniejsze życie księstwa warszawskiego i podążył do Warszawy, gdzie znalazł opiekę w domu kasztelana Linowskiego, niegdy posła na sejm czteroletni, a czerpiąc znowu dochody z lekcyj prywatnych, mógł uczyć się dalej matematyki w szkole inżynierów, oraz u Liveta profesora szkoły aplikacyjnej, dawnego ucznia szkoły politechnicznej w Paryżu. Ale dla żądnego wiedzy młodzieńca i widnokrąg naukowy w Warszawie rychło zbyt szczupłym się wydał, skoro więc zdołał drobny fundusz zaoszczędzić, podążył w r. 1812 do Paryża, który w owej epoce jaśniał nietylko polityczną swą potęgą, ale i chwałą nauce przodujących mężów. Tam, cudzoziemiec nieznany, zdolnościami swemi i wytrwałością jedynie, zdołał zyskać poparcie Delambre’a i Araga, którzy mu ułatwili dostęp do obsefwatoryum paryskiego, a rychło tak dalece udoskonalił się w astronomii teoretycznej i praktycznej, że w r. 1814 rząd francuski ofiarował mu stanowisko dyrektora założonej właśnie dostrzegalni na wyspie Isle de France.
 Zawód naukowy stał odtąd dla Armińskiego otworem, urzeczywistniały się marzenia jego i zamiary, mógł służyć nauce, którą umiłował, nad jej rozwojem pracować. Ale w tym czasie nastręczyła mu się inna jeszcze służba. W kraju jego własnym, tak klęskami dotąd skołatanym, rozpoczynał się okres dzieł pokojowych, potrzebni byli pracownicy, do wznoszenia gmachu oświaty przygotowani, a ówczesna dyrekcya wychowania narodowego, za pośrednictwem Adama Czartoryskiego i Kalasantego Szaniawskiego, wezwała młodego astronoma, by owoce wiedzy swej ziemi rodzinnej złożył. Propozycya ta w znacznej mierze zmieniała widoki Armińskiego, swobodną bowiem pracę naukową zastępowała jedynie zawodem nauczycielskim, nie wahał się on wszakże i »nie bez wewnętrznego z tej okoliczności najmocniejszego zadowolenia« zrzekł się natychmiast zaszczytnej w kraju obcym posady, a uzyskawszy od władzy edukacyjnej w Królestwie Polskiem zasiłek 300 złotych polskich, przez rok jeszcze pozostał za granicą, zwiedzając obserwatorya w Anglii i w Europie południowej.
 W r. 1815 wrócił Armiński do Polski, gdzie ówczesny Wydział Oświecenia Narodowego przeznaczył go tymczasowo do wykładu matematyki w wyższych klasach liceum warszawskiego i w kolegium księży Pijarów. W następnym roku mianowany został profesorem astronomii na mającym się otworzyć wydziale filozoficznym uniwersytetu, tymczasowo zaś rozpoczął wykłady dla kandydatów, których władza edukacyjna zamierzała wysłać za granicę dla wykształcenia się w matematyce, a przy tej pierwszej sposobności ujawnił już gorliwość swoją, podwajając dla korzyści uczniów bezpłatnie liczbę godzin na wykład przeznaczonych. W uniwersytecie, oprócz wszystkich części astronomii, wykładał różne działy matematyki wyższej, rachunek różniczkowy, całkowy, waryacyjny, wynagradzając nadmierną swą pracą początkowy brak profesorów w nowej wszechnicy, prócz niego bowiem był jeden tylko jeszcze profesor matematyki, ksiądz pijar Dąbrowski, który zresztą nauczał jeszcze w szkole wojewódzkiej.
 Przedewszystkiem wszakże zajął się Armiński gorliwie sprawą założenia w Warszawie obserwatoryum, a natarczywa jego w tym celu zabiegliwość nieraz na nieprzewidziane narażała go przykrości; niczem jednak niezrażony, doczekał się wreszcie pociechy, że wyznaczono fundusz na wybudowanie gmachu i na zakup niezbędnych narzędzi. Pierwsze przyrządy, jak koło południkowe lunetę paralaktyczną, heliometr, już w r. 1816—1817 zamówione zostały w słynnych warsztatach monachijskich Reichenbacha, Utzschneidera i Fraunhofera, zegary zaś i chrometry u doskonałego zegarmistrza warszawskiego Gugenmusa, ale dopiero w r. 1820 rozpoczęto budowę gmachu, który żądaniom Armińskiego niezupełnie zresztą odpowiadał, budowniczowie bowiem, Kado i Eigner, stosować się musieli do wymagań artystycznych ministra oświecenia, Stanisława Potockiego. oraz do istniejących już w tem miejscu zabudowań dawniejszych. Do umieszczenia narzędzi przystąpić można było dopiero w r. 1824, a w braku biegłych w kraju mechaników, uciążliwą tę pracę wykonać musiał sam Armiński, po całych dniach i nocach prowadząc roboty rzemieślnicze, w czem dopomagali mu, naprzód Józef Bełza, którego wszakże wkrótce pochłonęła zupełnie chemia, a następnie adjunkt obserwatoryum, Stanisław Janicki.
 W r. 1825 przygotowania tak daleko już były posunięte, że można było rozpocząć dostrzeżenia prawidłowe, a do obserwatoryum przybyły narzędzia dalsze, jak nowa luneta achromatyczna, teodolit, mikrometry, przyrząd do pomiarów zboczenia magnetycznego, oraz narzędzia meteorologiczne. Miejsce adjunkta po Jasińskim, który wyjechał za granicę w celu przygotowania się do katedry mechaniki w szkole politechnicznej, objął Jan Baranowski. W r. 1826 uregulował Armiński ostatecznie zegary, wymierzył zgięcie, jakiemu ulegała luneta południkowa przy ukośnem względem poziomu położeniu, a wreszcie oznaczył szerokość geograficzną Warszawy, 52°13′5″. W r. 1828 oznaczoną została długość geograficzna Warszawy, która okazała się względem Paryża równą 18°48′7,5″, czyli w czasie 1 godz. 15 min. 12,5 sek.; pomiary późniejsze Baranowskiego, dokonane na podstawie przewożenia zegarów do Pulkowy, wydały rezultat nieco odmienny: 18°41′24,75″ czyli w czasie 1 g. 14 min. 45,65 sekund. W tymże czasie ukończono ustawianie na wieżach bocznych lunet paralaktycznych, co umożebniło dostrzeżenia poza linią południkową, na obszarze sklepienia niebieskiego. W r. 1829 wszystkie więc narzędzia były już ustawione i uregulowane, a spostrzeżenia astronomiczne ze wszelką dokładnością zapisywane; tym sposobem zakończył się najmozolniejszy okres życia Armińskiego.
 Na tle tej pracy ciągłej i jednolitej wybijały się i zajęcia inne, do których Armiński był powoływany, on bowiem najlepiej mógł je spełnić. Tak w r. 1824—1825 ustawił i uregulował narzędzia w małej, ale wcale dobrze zaopatrzonej dostrzegalni, którą założyli w konwikcie swym na Żoliborzu księża pijarzy, by wykład astronomii udostępnić i bardziej dla uczniów zajmującym uczynić. Obserwatoryum to, mieszczące się w umyślnie zbudowanej wieży, istniało do roku 1830, a dostrzeżenia w niem prowadził pijar Ksawery Wręczycki, w młodym wieku zmarły, który ślady swej działalności pozostawił w kilku rozprawach, drukowanych w programach szkolnych konwiktu.
 Większej doniosłości była inna praca Armińskiego, dokonana w r. 1828 i 1829 na zlecenie ministra skarbu, a mianowicie pomiar położenia geograficznego kilku miejsc województwa sandomierskiego, w okolicach górniczych, a między innemi Łysicy, stanowiącej najwyższą wyniosłość Królestwa Polskiego. Rezultaty tych dochodzeń, p. t.: »Opis góry Ś-to Krzyskiej z uświadomieniem o czynnościach astronomicznych, dotyczących się pomiarów powierzchni fabryczno-górniczej,« podał w tomie II wychodzącego podówczas »Pamiętnika Sandomierskiego.«
 Po zamknięciu uniwersytetu i zmianie pomników krajowych prace Armińskiego ograniczały się do dostrzeżeń w obserwatoryum, którego dyrektorem pozostał do śmierci. Rezultaty tych obserwacyj przechowane są w obserwatoryum, niektóre ogłosił w wydanem przez paryskie «biuro długości» piśmie «Connaissance de temps. W Rocznikach Towarzystwa Przyjaciół Nauk zamieścił rys historyczny rozwoju astronomii starożytnej, oraz kilka rozpraw, tyczących się aberacyi światła, nutacyi czyli ważenia się osi ziemskiej, oraz paralizy gwiazd stałych.
 Dla uzupełnienia tego rysu naukowej i publicznej działalności Armińskiego, poznać należy jeszcze charakter jego, wartość jego moralną. Tu wszakże odwołać się musimy do naocznego świadka jego życia. «Nie dzielimy wcale zdania, mówi Józef Bełza, że o zgasłych albo nic się nie mówi, albo tylko chwalić wypada; bo głównym warunkiem historyi, chociażby i w najmniejszym jej zarysie, jest prawda; zaszczytne zaś wspomnienie, tą drogą zmarłemu oddane, jest dopiero największą nagrodą jego pamięci uczynioną. Wreszcie Armiński dopiero co ubył zpośród nas, i zbyt wielu pozostaje znających go, aby w razie potrzeby piszący przez poezye śmiał ubarwić rzeczywistość. Do sądu więc ogólnego odwołujemy się, utrzymując, że Armiński był jednym z najgodniejszych ludzi, a charakter jego prosty, otwartość, szczerość, niczem niewzruszona prawość jednały mu powszechny szacunek. Pomnąc na krótkość życia ludzkiego, żył ze wszystkimi w zgodzie, i nigdy podła zawiść lub nikczemna złośliwość życia jego nie splamiła; z pominieniem względów nawet na własne widoki, szedł zawsze drogą prawdy, a święta jej pochodnia wszędzie, nawet wobec wysokich osób, zawsze jego słowa oświecała, stąd też doczekała się jego pamięć tej najsłodszej nagrody, że w uznaniu jego prawości nie ma zdań różnorodnych.»
 Dotknięty chorobą serca, zmarł Armiński dnia 14 stycznia 1848; zwłoki jego złożone zostały w pieczarach powązkowskich. Pomnik, jaki sam sobie wzniósł, stanowi obserwatoryum warszawskie, które pomimo skromnych środków, jakiemi rozporządzał, umiał postawić na wysokości nauki ówczesnej; jeżeli zaś okoliczności późniejsze nie dozwoliły instytutowi temu oddać nauce usług, jakich po nim oczekiwano, nie jest to już zapewne winą jego założyciela.
 Żywot Armińskiego stanowi ustęp z dziejów astronomii w Polsce. Bujnemu rozrostowi nauk okoliczności mało u nas sprzyjały, astronomia wszakże miała w różnych czasach wybitnych przedstawicieli, a ze wszystkich gałęzi wiedzy ścisłej najdzielniej się rozwijała. Dowody tego najstaranniej zebrał Feliks Kucharzewski w pracy, zamieszczonej w II tomie «Pamiętnika towarzystwa nauk ścisłych w Paryżu.»
Stanisław Kramsztyk.