Ś.p. Władysław Dmochowski (Wspomnienie.)
Zmarły w dniu 14 stycznia ś. p. Władysław Dmochowski był w swoim czasie bardzo wziętym ilustratorom pism obrazkowych i stałym uczestnikiem wystawy Tow. zachęty, którą ozdabiał pełnemi charakteru rodzajowemi obrazkami.
Ze śmiercią jego ustępuję z areny życiowej jednostka, związaną blizkiem pokrewieństwem ducha z epoką, zapisaną w dziejach rozwoju sztuki polskiej imionami: Juliusza Kossaka, Antoniego Zaleskiego, Marcina Olszyńskiego, Józefa Brodowskiego, Andriollego; Dmochowski należał do grona, które w artystyczną atmosferę Warszawy wniosło w siódmym lat dziesiątku żywioł ruchu umysłowego i twórczej podniety.
Kossak był świetlnem ogniskiem tego ruchu; obok niego grupowali się ludzie gorąco miłujący sztukę rodzimą i pragnący wszczepie w jej konary żywotne soki bujnej imaginacji, szlachetnej fantazji, ludzie, w których działalności tlił się jeszcze płomień gasnącego już nieco na Zachodzie romantycznego zarzewia. Twórczość ich przedstawiała się jako odruchowy refleks uczuć całego narodu.
Władysław Dmochowski, potomek starej Czarneckiej, od dwu wieków na Litwie osiadłej rodziny. Urodził się w Wilnie, 1838 r., gdzie ojciec znany szeroko w całym kraju pejzażysta,
Wincenty Dmochowski z liczną swą rodziną zamieszkiwał.
Pierwiastkowe wychowanie otrzymał w niezwykle podniosłym nastroju, panującym naówczas polskich sferach wileńskiego towarzystwa. Odyniec, Kirkor. Syrokomla, Chodźko, malarze: Zamet, Rusiecki, muzyk Moniuszko, intelektualni młodzież ziemiańska jak: Antoni. Zaleski, Romer i wielu innych — stanowili elitę umysłową, utrzymującą na wysokim poziomie ideały i aspiracje społeczeństwa. Ideały te wsiąkły w młodociany umysł ś. p. Władysława i pozostały mu wierne przez całe życie.
W 1857 r. dla dalszego rozwoju malarskiego talent u wyjeżdża ś. p. Dmochowski do Paryża i tu wchodzi w bliski stosunek z mieszkającym naówczas w stolicy Francji Juliuszem Kossakiem. Wraz z rozpoczynającym swą genialną w następstwie karierę, Józefem Brandtem, jest on uczniem znakomitego artysty, uczęszczając jednocześnie do pracowni, utrzymywanej dla kształcącej się młodzieży przez niejakiego p. Suisse'a. W pracowni tej pozował zwykłe koń, wraz z jeźdźcem; tu też kształcili swoje talenty bataliści francuscy.
Śmierć ojca sprowadza w 1861 r. Dmochowskiego do kraju i wkłada nań ciężki obowiązek utrzymywania pozbawionej środków rodziny. Następuje wyczerpująca praca zarobkowa. W 1865 r. Kossak, jako kierownik Tygodnika Illustrowanego, wzywa dawnego swego ucznia do Warszawy i daje mu egzystencję za pomocą zamówień rysowniczych. W krótkim czasie staje się on bardzo czynnym ilustratorem, zamieszczając liczne kompozycje w Tygodniku i Klosach.
Jednocześnie na wystawie w Towarzystwie Zachęty zaczynaj a się zjawiać jego akwarele, wyobrażające przeważnie sceny z końmi jak: „Szczwacze, „Dorożka warszawska", „Sanki" itp. malowane w duchu kossakowskich utworów, pełno dobrze podpatrzonych, charakterystycznych motywów. W tymże czasie wykonał dla jednego z amatorów cykl, osnuty na tle życia obozowego.
Otrzymawszy posadę rządową, przez lat kilka do r. 1872 zajmuje Dmochowski stanowisko nauczyciela rysunku w Instytucie głuchoniemych, zkąd następnie przechodzi do gimnazjum w Częstochowie.
W r. 1884, otrzymawszy po śmierci stryja w spadku majątek rodowy Nahorodowicze—tak sympatycznie wzmiankowanego we wspomnieniu Odyńca—przenosi się do gub. grodzieńskiej i rozpoczyna nowe życie ziemianina. Maluje na wsi, ale coraz mniej; interesy majątkowo i rodzinne absorbują go w zupełności. Przed kilku laty w Tow. Zachęty wystawia niewielki, bardzo Misternie skończony, obrazek „Przed pankiem”, który jest jego ostatnią wykończoną pracą. W swej wiejskiej pracowni pozostawił dużo szkiców i kilka niedokończonych utworów.
Dla mnie, który piszę ro słowa, wraz z ś. p. Władysławem Dmochowskim znikanha zawsze żywe wspomnienie młodocianego mego okresu. Znalem go od 1809 r. i przez ten długi bieg czasu utrzymywałem z nim związek szczerej przyjaźni. Znalem go dobrze i dlatego śmiało mam prawo powiedzieć, że był to człowiek skończenie dobry, kryształowy charakter, jednostka silna zasobem szlachetnych uczuć, wierny syn ojczyzny, artysta szczerzą miłujący sztukę. Jeżeli w twórczości swej pozostał dyletantem, to winą tego były fatalne warunki, w bród których najlepsze jego lata przeszły w ciągiem borykaniu się z losem. Gby mógł odetchnąć swobodniej, mając byt zapewniony, stał się znowu niewolnikiem nowych warunków: należało pracować na roli. siać i orać—i znowu malarstwo stało się tylko wytchnieniem. W tej ciągłej walce z okolicznościami i z wewnętrznemi pragnieniami zeszło życie...
Na cmentarzu nahorodowieckim usypano nową mogiłę...
Z oddali ślę na nią najpiękniejsze ze wszystkich kwiatów—kwiaty wspomnień młodości i owijam je kirem szczerego, głębokiego żalu. Straciłem przyjaciela.
H. Piątkowski
[Kurjer Warszawski 19.1.1913]