Pasza kiszona. Na podwórzu, w bliskości stajni bydlęcej każ wymurować na wapno wądoły, okrągłe, 15 stóp głębokie, 8 stóp w średnicy mające, dno cegłami wyłożone i cementem wylane. Kto ma w podwórzu głęboki i nieprzepuszczalny pokład gliny, tak iż ani boki ani dno wody nie przepuści, może w miejscu murowanych na zwyczajnych przestać wądołach. W tych wądołach zakisza się dla bydła pasza zielona wprost tym samym sposobem jak kapusta. Można brać do tego wszystko cobądź, byle było zielone i świeże; łęciny kartoflane, wyka, lucerna, koniczyna, liście od kapusty, buraków, brukwi, marchwi, pasternaku — cobądź. powtarzam, byle niebyła trucizna a znajdowało się w stanie świeżym, niezwiędniałym i niezaparzonym. — Sposób zaprawiania, jak mówiłem, ten sam jak u kapusty. Warsztwami się kładzie, raz wraz ubija, przesypuje solą czerwoną (czerwoną bo tańsza jak biała) biorąc kilka garści na każdą warsztwę. Czem wyżej, tem sowiciej solić trzeba. Kto chce i tego kosztu oszczędzić, może wcale nie solić a dla tego kiszonka będzie dobra, byle warunki byty dopełnione, które już wskazałem i poniżej jeszcze wskażę. Aleć sól bydłu tak a tak się daje, więc nie należy skąpić trochę soli do zaprawy kiszonki.
Warunki niezbędne: Pasza musi być świeża; zwiędnięta na gromadzie i zaparzona niezawodnie popsuje się w zakiszeniu; o tem każda baba wie z doświadczenia przy kapuście.
Pasza zwiędnięta i nawet na pół przesuszona jeszcze się uda w zakiszeniu, byle na gromadzie nie była zaparzona. Wszelkie zaparzenie uważać tu należy za zaród zgnilizny. — Biorąc paszę lub liście zwiędniałe lub na pół sucho do kiszonki, trzeba tu już koniecznie warsztwy solą przesypywać i wodą co warsztwę polać. Woda musi tu zastąpić wilgoć, którą pasza i liście w zielonym i świeżym stanic sama z siebie przez ubijanie wydaje i która jest niezbędnym warunkiem do nieprzypuszczenia pleśni. — Nawet biorąc zupełnie świeżą zieloną paszę do wądołu, można trochę wody co warsztwę dolać, przesypując solą. Dodaję to głównie z tego względu aby nie sądzono, że pasza i liście idące do wądołu muszą być pogodnie zbierane; przeciwnie, śród ulewnego deszczu można te robotę robić, byle błota nie wrzucano w wądół razem z paszą.
Dopełni wszy wądołu, narzuć natychmiast i bezpośrednio ziemi dwie stopy wysoko, ubij doskonale, aby odciąć wszelki przystęp powietrza. Gdzie powietrze przystąpi tam będzie pleśń. — Nazajutrz, pasza rozparzywszy się upadać będzie; szpary robie się będą skutkiem tego w ziemi narzuconej. Te szpary trzeba codzień równać i ubijać, narzucając jeszcze trochę ziemi, aby pokrywa była szczelna i nie przepuszczała powietrza a w zimie mrozu.
Dopełnienie wądołu i pokrycie ziemią musi się stać jednym dniem. Skoro u dołu wądoła pasza się grzać
zacznie a u góry przystęp powietrza jeszcze nie wzbroniony, zaczyn i się proces fermentacyjny, który z przystępem powietrza wszystko w zgniliznę obraca.
Mróz neutralizuje kwas; więc miej baczność, aby mróz nie doszedł do kiszonki. Paszenie kiszonką też z tego powodu dopiero, kiedy już tęgie mrozy nie są spodziewane, rozpocząć można, bo otworzywszy wądół zapuścisz mróz a o ile kiszonka mrozu dostanie o tylę nstąpią z niej kwas i gazy.
Biorąc łęciny kartoflanne do zakiszenia, zważ abyś zawcześnie nie zrzynał, bo przez to ziemiaki ucierpią. Skoro łęcina już żółknie i zwiędniała ku ziemi się opuszcza, można ją brać; wtenczas każ je zsiec, natychmiast zbierać na wozy i zwozić do wądołów; nad wądołem każ te łęciny rznąć na długą sieczkę za pomocą kilku lad ręcznych chłopskich do sieczki i zaraz rzucać do wądołu. Tak samo z lucerną, koniczyną, wyką i t. d. robić trzeba, bo są za długie, aby je potem dla bydła z sieczką mięszać. Liście warzywne zakisza się w całkości.
Zwracam w końcu uwagę, że bydłu kwas bardzo służy i paszę kiszoną uważać należy nietylko jako doskonały surrogat, ale jako prezerwatywę i lekarstwo w głównych chorobach bydlęcych. Może kiszonka zapobieży księgosuszowi; wszakże w tej chorobie we wszystkie h przepisach lekarstw, kwas odgrywa główną role. Z tego powodu rozpisałem się nad kiszonką obszernie, aby polskim gospodarzym polecić kiszenie paszy, a wszystko co pisałem jest oparte na własnem i długoletniem doświadczeniu.
[Łyskowski Ignacy, Gospodarz, 1868 r.]