Wielemański Władysław Kamil Ksiądz (1910-1999), o. franciszkanin. W dobie ostrej walki władz sowieckich z religią 24 lutego 1949 r. w Wilnie był aresztowany pod zarzutem zgubnego wpływu na młodzież poprzez kierowanie Sodalicją Mariańską. Wykazano w śledztwie, że był kapelanem organizacji harcerskiej. Został 25 maja tegoż roku skazany na 25 lat łagrów. Miał zasługi w przetrwaniu franciszkanów konwentualnych na Litwie. Po powrocie z zesłania kontynuował pracę duszpasterską. Po odzyskaniu przez Litwę niepodległości zwrócił się do przełożonych władz o zgodę na utworzenie klasztoru w Miednikach. Starał się o zwrot budynków sakralnych w Wilnie i w Kownie. Przyczynił się do odzyskania i generalnego remontu jednego z najstarszych kościołów w Wilnie pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, zabranego w 1949 r. przez NKWD. Za władzy sowieckiej świątynia pod pretekstem badań konserwatorskich i archeologicznych została zdewastowana. Zniszczono wtedy gmach, posadzkę, uszkodzono w wielu miejscach ściany, wyburzono podziemia wraz ze szczątkami spoczywających tam zakonników. Świątynię w nader opłakanym stanie zwrócono Kościołowi dopiero w 1955 r. Pierwsza msza została odprawiona 10.06.1997 r. Ostatecznie zakon franciszkanów przejął świątynię w maju 1998 r. Z maszynopisu nieopublikowanego wywiadu Danuty Piotrowicz z księdzem Wielemańskim z 6 kwietnia 1993 r.: Pierwsze wrażenie, że księdzu daleko jest do osiemdziesiątki, którą już przekroczył. Postać krępa. Zażyczył nie włączać dyktafonu, ani zapisywać do notesu, a więc na nic próba przypomnienia postaci księdza będącego niejako w cieniu w porównaniu z wiedzą ogólnie już z upowszechnioną o księdzu prałacie Józefie Obrębskim z Mejszagoły czy o księdzu zakonnym misjonarzu Adolfie Trusewiczu z Suderwy. Wielemański pochodził spod Lwowa, gdzie posiadł nauki. Potem przestrzeżono go, żeby czym prędzej uciekał. Tak w 1940 r. znalazł się w Wilnie. Gdy go zesłano, trasa prowadziła przez Moskwę-Workutę-Kotłas-Kołymę-Bajkonur. W 1957 r. wrócił do Litwy, gdzie trafił do Rudnik. Tam odnowił miejscowy kościół, posługiwał jednocześnie w Jaszunach. Na dziesięciolecia następnie utkwił w Miednikach, skąd dojeżdżał również do Murowanej Oszmianki na Białorusi. Wspominał w wywiadzie, jak z setkami młodych osób został zagarnięty na zesłanie. Co słabsi stopniowo poumierali, jemu jedynie dobra własna kondycja pozwoliła przetrwać wyczerpującą harówkę, szczególnie na otoczonym wysokim murem Bajkonurze, gdzie było i chłodno, i głodno. Napis na nagrobku księdza przy kościele kalwaryjskim w Wilnie, gdzie został pochowany: KS. WŁADYSŁAW-KAMIL / WIELEMANSKI / O. FRANCISZKANIN Z WILNA / 1910-1999 / IDŹMY, OJCIEC NAS WZYWA. Wojciech Piotrowicz