[herb_lewa]behemZachariasz Józef Bem (Behm), herbu własnego (Behem). Używał imienia Józef - i tak jest znany w literaturze. Ur. 17.3.1794 Tarnów, zm. 10.12.1850 Aleppo. Syn Andrzeja, adwokata w sądzie szlacheckim tarnowskim i Agnieszki Gołuchowskiej.
Wywodził się z lwowskiej rodziny Behm, z której jego pradziadek Chrystian, siodlarz, przybył ze Świdnicy. Rodzina szybko zyskiwała dobre stanowiska miejskie, bowiem dziadek Józefa - Wojciech był nawet krótko burmistrzem, zaś wuj Jakub był proboszczem katedry lwowskiej, infułatem i kanonikiem.
Po dzieciństwie w Tarnowie uczył się w Krakowie. Mieszkał w Kamienicy Włoskiej przy Rynku 7, lato zaś spędzał w nabytym przez ojca Gaju pod miastem (dwór istnieje do dziś). W wieku 10 lat osierocony przez matkę (ojciec po 11 dniach od jej śmierci ożenił się powtórnie, mając już dziecko z przyszłą żoną). Skończył gimnazjum św. Anny (obecnie "Nowodworek"), a później został przyjęty do Szkoły Aplikacyjnej Artylerii i Inżynierii w Warszawie, gdzie z racji pewnej nieśmiałości nazywany był "Panienka".
Mało wiadomo o kobietach w życiu młodego Józefa. Wiadomo, że spodobała mu się niejaka Kostusia z Łęczycy, lecz nie odważył się sam zabiegać o jej względy i ubiegł go jego kolega, które zresztą prosił o pomoc. Znana jest historia płomiennej miłości do zamężnej pseudo-kuzynki, lecz z racji na źródło wywodzące się do fałszerza historii jego rodziny - należy mocną w nią wątpić. Miał bwać często wówczas na Lesznie (ulica i rejon w Warszawie), gdzie poznał ponoć Różę Bem de Cosban, córkę Franciszka, którego jego ojciec uważał za krewnego z racji noszenia tego samego nazwiska (choć z przydomkiem). Znajomość skończyła się wielką miłością i planami ślubu. Z racji oddelegowania do baterii kpt. Ostrowskiego młodzi mieli jednak mniej szans na spotkanie. W 1812 roku wziął udział w kampanii napoleońskiej gdzie walczył pod Rygą w korpusie McDonalda, a następnie w ramach niesubordynacji zaatakował oddział rosyjskich dragonów i 50 wziął do niewoli - za co otrzymał karę więzienia i pochwałę. Za zasługi w heroicznej obronie Gdańska otrzymał Legię Honorową. Okres ten, w którym nie mógł widywać się z rzekomą ukochaną wykorzystał rotmistrz wojsk cesarsko-rosyjskich Sebastian Balicki, który wmówił Róży, iż Józef ją zdradza i przestał ją kochać. W efekcie Róża poślubiła Sebastiana i powiła mu dwójkę dzieci. Gdy Józef wrócił do Warszawy w 1814 roku sprawa się wydała i Róża odtrąciła Sebastiana, zamieszkując z Józefem na Lesznie. Brak jest jednak jakichkolwiek potwierdzeń tej historii, a wyjazd do Galicji z tak idyllicznego gniazdka podważa wiarygodność przekazu.
Józef zajął się rozwijaniem rac bojowych, w wyniku czego omal nie stracił życia, a przez pewien czas groziła mu ślepota. Wydał jednak cieszące się uznaniem opracowanie na ten temat. Pojedynkował się dwukrotnie - efektem było degradacja skazanie na więzienie (do czego jednak nie doszło). Przynależał też do Polskiego Wolnomularstwa Narodowego Łukasińskiego. Za te poważniejsze zarzuty powtórnie groziło mu więzienie, którego jednak uniknął. Szybko poprosił o dymisję i 11 lutego w randze kapitana artylerii przeniósł się do Galicji. Wydzierżawił majątek Basiówka, od wuja Jakuba - infułata i proboszcza katedry lwowskiej, a następnie (1826-1830) został administratorem majątku Franciszka Stanisława Potockiego w Brodach (Nie Franciszka Salezego!). Dokonał tam wielu innowacji, m.in. wprowadzając maszyny parowe do gorzelni i cukrowni. W 1829 wydał książkę "O maszynach parowych". Był też projektantem i kierownikiem przebudowy zespołu klasztornego karmelitanek trzewiczkowych we Lwowie na potrzeby Ossolineum.
W czasie wybuchu Powstania Listopadowego wrócił do Królestwa. Początkowo dowodził 4. Baterią Lekkokonną. Prowadził strategię z niezwykłą zręcznością, uzyskując za aktywność pod Iganiami stopień pułkownika. Jego słynna szarża pod Ostrołęką ochroniła od klęski wojsko polskie i umożliwiła bezpieczny odwrót. Dosłużył się stopnia generała brygady. Przez pewien czas był nawet naczelnym wodzem powstania. Działał też na Woli pod Warszawą. Za ten okres otrzymał Złoty Krzyż Orderu Virtuti Militari.
Po upadku powstania udał się do Niemiec a potem Francji, gdzie współpracował z Hotelem Lambert i zakładał towarzystwa polskie - m.in. Towarzystwo Literackie i Towarzystwo Politechniczne Polskie. Próbował też założyć legion polski poświęcając się nieszczęśliwie w służbie cesarza Brazylii Piotra I walczącego o tron portugalski. Zabiegi rosyjskie doprowadziły go jednak do 2-miesięcznego aresztu.
Wraca do Lwowa, gdzie próbuje przygotować powstanie, aż w końcu bierze we Wiedniu udział w Wiośnie Ludów w 1848. Wybucha wówczas powstanie węgierskiej gdzie staje na czele wojsk. pokonuje nieprzyjaciół pod Czuczą, Koloszwarem, Betlenem, Naszodem i Piskią, gdzie jego słowa stają się sławne "Odbiorę most albo zginę. Naprzód Węgrzy! Nie ma mostu, nie ma Ojczyzny." Pomimo ostatecznej klęski, zyskuje tu olbrzymią popularność która zostaje w narodzie na zawsze i walnie przyczynia się do rozwoju trwałej przyjaźni polsko-węgierskiej. Tworzy tutaj też dwa polskie legiony marząc wciąż o walce ku odzyskaniu Ojczyzny. Za działania na Węgrzech zostaje odznaczony m.in Orderem Zasługi Wojskowej I klasy z diamentem korony św. Stefana.
Na skutek upadku powstania musiał podążyć dalej na emigrację w kierunku Turcji, gdzie widzi dla siebie możliwość dywersji na tyłach Rosji. Aby pełnić funkcje marszałka w armii przyjmuje Islam i imię Murad Pasza. Zostaje wysłany do Alleppo, gdzie udaje mu się stłumić powstanie Beduinów przeciwko Chrześcijanom. Ma wielkie plany zarówno strategiczne jak i konstruktorskie - m.in. planuje uregulować bieg Tygrysu i Eufratu aby tworzyć gospodarczą przeciwwagę na świecie dla Rosji, liczy też na wywołanie działań międzynarodowych wobec Rosji. Niestety w trakcie podróży zapada na febrę i umiera. Jego ostatnimi słowami było "Polsko, Polsko! Ja cię już nie zbawię". Zostaje pochowany na Dżebel el Isam - miejscu zwanego po turecku Góra Wielkich Ludzi. Do Polski zostało jego ciało sprowadzone w 1929 i pochowane w specjalnym mauzoleum w Parku Strzeleckim w Tarnowie.
Stał się postacią legendarną już za życia, bohater różnorodnej twórczości - na czele z wierszem Cypriana Kamila Norwida "Bema pamięci żałobny rapsod". Jego postać jest żywa dzisiaj, czego dowodem jest np. utwór "Armia Siedmiogrodzka" węgierskiego zespołu "Hungarica". Z racji na wszędzie okazywaną troskę o żołnierzy nazywany był często "Bem apó" - czyli "tatuś Bem". Jest patronem licznych szkół, placów, ulic, ma pomniki i tablice w Polsce, na Węgrzech i Rumuni.
[1] Lasocki Z., Rodzina generała Bema, Warszawa 1934 [2] Chudzikowska Jadwiga, Generał Bem, PiW 1990 [3] Kozłowski Eligiusz, Generał Józef Bem, Warszawa 1958 [4] Chrzanowska Paulina, Wizerunki Generała Bema, Tarnów 1983 [5] Fijałkowski Wiesław, Śladami generała Bema, MON, Warszawa 1988 [6] Danielewicz, Generał Józef Bem, sylwetka dowódcy, MON, Warszawa 1951