Władysław Sołtan,
syn Stanisława (marszałka nadwornego W-go X-wa Lit., gorliwego współpracownika Konstytucji 3-go maja, więzionego w Smoleńsku w 1794 — 1796 roku, prezesa Rządu tymczasowego Litewskiego w 1812 r.) i Konstancji z Toplickich, urodził się w 1824 r. w „Użukrew nie", majątku matki swojej, do gimnazjum uczęszczał w Mitawie w 1835 — 1842 r., dokąd na ostatek lat schronili się jego rodzice, po skonfiskowaniu ojcu jego dóbr „Zdzięcioł" w słonimskiem (o których wspomina Mickiewicz w Panu Tadeuszu). Studja odbywał w uniwersytecie petersburskim na wydziale kame ralnym w 1843 — 1844 r. Ożenił się w 1849 r. z krewną swoją Oktawją Sołtanówną (córką Józefa i Walentyny z Kublickich) i zamieszkał w dobrach żony swej „Prezma" w Inflantach polskich, gdzie w 1854 r. uwolnił od pańszczyzny i oczynszo wał włościan prezmieńskich. W 1858 — 1859 r. wyjeżdżał za granicę, gdzie konferował z ks. Adamem i Witoldem Czartoryskimi i hrabią Zamoyskim o ówczesnym stanie Litwy i Białejrusi. Sołtan był naówczas przeciwnikiem zbrojnego powstania, uważając, że kraj doń nie jest przygotowany. Gdy jednak powstanie wybuchło, Sołtan, nie mogąc go powstrzymać, z całą energją przyłączył się do niego, poświęcając mu wszystkie swe siły i środki i biorąc w niem nader czynny udział, jako komisarz Województwa Inflanckiego. Na wytłumaczenie swego postępowania cytował niejednokrotnie zdanie Brodzińskiego, które tu z listu przytaczamy: „Jeżeli większość, mimo silnych przestróg, sama polityczny błąd popełnia, nie można jej dla tego porzucić, — jeden oddalony od wszystkich nic nie sprawi... A nawet, gdy zło jest bez ratunku, trzeba pozostać w tym okręcie, który niebacznie w niebezpieczne skierowali miejsce. Jednostka i zdanie jej niknie — i obowią- zana jest wolę większości, jak swoją własną uważać, aby na tern polu, choćby dla siebie obcem, jeszcze coś dobrego zdziałać". Szczegółów działalności Sołtana, jako komisarza
W-wa Inflanckiego, nie posiadamy, wiemy tylko, że była ona bardzo ciężką, gorączkową, napotykającą ciągle na brak ludzi, brak środków, otoczona nieustannie grożącem je] zewsząd niebezpieczeństwem. Z pomiędzy pomocników Sołtana, rekrutujących się z przeróżnych warstw społecznych, wymienić należy Stanisława Romańczuka, wójta gminy prezmieńskiej, Lotysza- katolika, włościanina wsi prezmieńskiej Mamolnica, który z za- parciem się siebie nieraz najniebezpieczniejsze wypełniał rozkazy Sołtana i do końca życia w blizkich z Sołtanem pozo- stawał stosunkach. Władze stale na Sołtana miały zwrócone oczy, żadnych jednak dowodów przeciwko niemu nie mogły pochwycić, — trzykrotna rewizja w Prezmie nic nie wykryła. Mimo to Soł- an aresztowany został w Witebsku 5 czerwca 1863 r. Zarzą- dzone śledztwo nie dało żadnych rezultatów; jednak, na za sadzie administracyjnego rozporządzenia Murawjewa został zesłany do Ufy. Charakterystyczny jest poniższy ustęp tego rozporządzenia, cytowany przez Wł. S — a synowi. „Chociaż zarządzone śledztwo nie mogło udowodnić winy Władysławowi Sołtanowi, to jednak zważywszy: 1) że w kraju jest on osobistością wpływową i 2) że rządowi znane są jego anty- państwowe przekonania, postanowiono zesłać go na osiedle- nie do Ufy". Do Ufy został wywieziony Sołtan 18 sierpnia 1863 r. i przebył tam do 1866 r. Stamtąd pozwolono mu przez wpływy zacnego ks. Suworowa, z którym łączyły go dawne przyjazne stosunki, zbliżać się stopniowo do kraju, przez Wołchow, Twer, Razań (gdzie mu umarła żona 1871 r.), następnie był internowany w Rydze (1872 — 1875), a z Rygi pozwolono
mu w 1875 r. wrócić do pozostałego po żonie majątku Prezma w Inflantach Polskich, gdzie umarł w 1900 roku.
Z pomiędzy współwygnańców w najzażylszych stosunkach pozostawał Sołtan z Jakóbem Gieysztorem, prof. Dybkiem, Szetkiewiczem. Pozostawił synów: Wojciecha Stanisława i Władysława oraz Marję (za Bohdanem Sołtanem). Szczegóły powyższe zawdzięczamy uprzejmości p. Władysława Sołtana (syna), w którego posiadaniu znajduje się nader ciekawy dokument, świadczący o szczególnie serdecznych stosunkach, łączących Wł. Sołtana (ojca) z ludem wiejskim. Jest to list włościan prezmeńskich, napisany do Wł. S — a
na wieść o jego uwięzieniu (zachowujemy pisownię oryginału): „Jaśnie Wielmożny Panie, Gromada prezmienska, czując swoje sierotstwo najczulej żegna swego dobrodzieja i prosi Boga o prędszy powrut a tym czasem przesyła przez niże] podpisanych gospodarzy swe ukłony z życzeniem zdrowia i wszelkiej pomyślności. Starszyna Jonik Mialdar, starosta Jo- nik Tiarwia, wsi BykownikoW' Mikrl Dzień, Ignat Zacharewicz, Andrzej Tiarwia, wsi Uzuliszki Adam Slesar, Justyn Strod. Antonij Strot, Franka Wilium, Antoni Romańczuk, wieś Puzbary Piotra Romanowski, Stanisław Romańczuk, Antom Slesar, Juze^)^ (sic!) Romanowski, Antoni Ogrodnik. 14 sier- pnia 1863 r. — List ten zbiorowy tern bardziej zasługuje na uwagę, iż podpisani mogli się obawiać, że władze nieprzychylnie spojrzeć mogą na to pożegnanie więźnia. Szczegóły zawdzięczamy synowi p. Władysławowi Sołtanowi.
[Pamiętniki Gieysztora]