GrabownicaCiekawe znaleziska grabownickie przypadają na młodszą epokę kamienia - neolit (5200 - 3700 lat p.n.e). Zabytkami archeologicznymi z tego czasu są dwie siekierki znalezione na terenie Grabownicy, które znajdują się w miejscowej szkole podstawowej - płaska czworo - ścienna i gruba czworo - ścienna o uszkodzonym obuchu.
W III i II tysiącleciu p.n.e. (późny neolit) Grabownicę zamieszkiwała ludność związana z kulturą ceramiki sznurowej, która zajmowała się głównie pasterstwem. Świadczyły o tym znalezione w Grabownicy, a także w pobliskiej Strachocinie toporki "sznurowe".
Okres wpływów rzymskich (początek n.e.-375 rok n.e.) upłynął na ziemiach Polski południowej pod znakiem dominacji kultury przeworskiej. W Grabownicy odnotowano punkt osadniczy pochodzący z tego okresu - stanowisko 13, w którym znaleziono cztery fragmenty ceramiki. Duże znaczenie dla ludności kultury przeworskiej stanowiły kontakty z Cesarstwem Rzymskim. Spośród tysięcy przedmiotów, które dzięki ożywionej wymianie handlowej napływały z terenu Imperium na ziemie polskie, największą część stanowiły monety. Rozrzut terytorialny monet świadczył o przebiegu szlaków handlowych, a także informował o skupiskach osad. W Grabownicy odnotowano najliczniejszy w Brzozowskiem skarb monet rzymskich. Złożony był z sześciu monet Wespazjana, Antoninusa Piusa i Marka Aureliusza, emitowanych w latach 69 - 180 n.e.. Ksiądz J. Reichel w napisanej przez siebie kronice wspomina o siódmej monecie z wizerunkiem Tyberiusza, która jednak zaginęła.
Po raz pierwszy nazwa Grabownica (Grabownicza) pojawiła się w akcie lokacyjnym wsi z 1377 roku. Etymologia nazwy wsi związana była z występowaniem na jej terenie lasu grabowego. W późniejszym okresie pisownia nazwy miejscowości ulegała kilkakrotnie transformacji. W 1646 roku po raz pierwszy pojawiła się funkcjonująca do dzisiaj nazwa - Grabownica Od XIX wieku nazwa wsi posiadała dodatkowo przydawkę Starzeńska, która pochodziła od nazwiska właścicieli wsi - Starzeńskich .
Akt lokacyjny Grabownicy został wystawiony w Sanoku 14 października 1377 roku przez wspomnianego Władysława Opolczyka, księcia opolskiego, wieluńskiego i Rusi . Z dokumentów wynika, iż książę nadał Grabownicę Piotrowi, zięciowi Gruszki.
W 1498 roku przez Grabownicę przeszła nawała turecka, docierając do Pakoszówki i Lalina . Wydarzeniem, które nie miało dotąd przykładu w Grabownicy, był najazd Tatarów w czerwcu 1624 roku na tereny Ziemi Przemyskiej i Sanockiej . 15 czerwca tegoż roku, oddział Kantymira najechał i zniszczył Grabownicę, gdzie oprócz domów spłonął również dom parafialny i kościół. Na domiar złego Grabownicę nawiedziła trzykrotnie zaraza (1633, 1652, 1653) a w 1650 roku powódź zniszczyła całkowicie zasiewy i dobytek.
W 1636 roku zmarł Hieronim Nagórski, dzieląc uprzednio Grabownicę między swoje córki. Najstarsza z nich Katarzyna poślubiła Jacka Krasowskiego i objęła wraz z mężem w posiadanie dwór górny, natomiast młodsza Salomea otrzymała dwór dolny i po śmierci rodziców (Jadwiga zmarła w 1640 roku) wychowywała się w domu Mikołaja Pełki. Wspomniane wyżej osoby były głównymi postaciami romantycznego a zarazem tragicznego w skutkach wesela grabownickiego : "Niezmiernie romantyczne było porwanie panny Salomei Nagórskiej z Grabownicy przez Stanisława Przedwojowskiego, towarzysza roty husarskiej Aleksandra Koniecpolskiego. Panna była posażną sierotą, a fakt porwania był tylko epilogiem intrygi rodzinnej. Panna Salomea po stracie rodziców wychowywała się w domu swego dziadka Mikołaja Pełki, który w 1650 roku odegrał także czynną rolę w krwawym dramacie familijnym, bo przechwytawszy macochę swoją na romansach z rękodajnym sługą Janem Nakielskim, przy pomocy swego brata przyrodniego, a rodzonego syna wiarołomnej - Nakielskiego porwał, uwiązał do drzewa, rozstrzelał, a zwłoki spalił.
Do opieki nad panienką rościł sobie pretensje szwagier, ożeniony z jej starszą siostrą Katarzyną - Jacek Krasowski z Grabownicy. Wiedziony chciwością chciał odebrać Pełkom pannę Salomeę, bo upatrzył dla niej męża Gabriela Boratyńskiego, który deklarował się kontentować trzecią częścią posagu panny, a z dwóch trzecich kwitować Krasowskiego. Kiedy raz Pełczyna była z panną na mszy w kościele franciszkańskim w Sanoku, wpadł Krasowski ze zbrojną czeladzią do świątyni i nie zważając na nabożeństwo, właśnie przy samym Podniesieniu, porwał Salomeę przemocą i zawiózł ją do Grabownicy. Aby faktem dokonanym ubiec opozycję krewnych, przyśpieszył termin ślubu z Boratyńskim, nie zważając na łzy i prośby panny, która serce swoje oddała Przedwojowskiemu. Zbliżał się dzień fatalny. Już pannę młodą poczęto stroić do ślubu, kiedy nagle , w przedostatniej nagle chwili wpadł do dworu Stanisław Przedwojowski z kilku towarzyszami swojej husarskiej chorągwi. Porwał Salomeę, uniósł ją na konia a następnie do kolasy, w której czekała już na nią jej druga siostra i jej ciotka pani Bylińska wraz z bratem stryjecznym - Nagórskim. Krasowskiemu i niefortunnemu panu młodemu Boratyńskiemu pozostała tylko ta wątpliwa satysfakcja i pociecha, jaką dać mogą pioronujące pretensje zaniesione do ksiąg grodzkich. Niestety niedługo cieszyło się swym szczęściem tak romantycznie skojarzone stadło. Romantyka dziejów rodzinnych tamtych czasów obfituje nie tylko w miłosne i liryczne, ale także tragiczne i krwawe epizody.
W 1645 roku napada nocą na dwór w Grabownicy sąsiad - Stanisław Kozłowski, podczaszy sanocki i pod szablami jego pachołków ginie gwałtowną śmiercią Stanisław Przedwojowski. Rozsiekano go na sztuki. Na jego zwłokach naliczono w grodzie dwadzieścia dwie rany. Stało się to za namową matki podczaszego Anny z Rytra Kozłowskiej - wdowy po Mikołaju, sędzi ziemi sanockiej. Było epilogiem krwawych i zaciętych wojen sąsiedzkich w jakie obfitowała ziemia sanocka. Kozłowską skazał trybunał za zbrojny napad i zabójstwo na dwa lata i dwanaście tygodni wieży. Nim ją jednak odbyła, dosięgła ja zemsta z ręki opryszków beskidzkich, którzy napadłszy na jej dom w Humniskach, a chcąc ją zmusić do wskazania kryjówki, gdzie ukryła złoto i klejnoty, wzięli ją na tortury i piekli pochodniami. Srodze skatowana Kozłowska manifestowała się przed aktami grodzkimi, że wieży odsiedzieć nie może, bo stan jej waży się między życiem a śmiercią. Tragiczny los męża nie na długo odebrał pannie Salomei ochotę do życia i miłości. W cztery miesiące po katastrofie jest już żoną Jana Fredry.
Olbrzymie zagrożenie dla ludności ziemi sanockiej stanowiły napady zbójców beskidzkich. W celu ukrócenia swawoli zbójników wydano 10 maja 1678 roku w Sanoku "Ordynacyę piechoty prezydyalnej sanockiej ziemi na obronę od zbójców". W myśl tej ordynacji ludność każdej wsi zobowiązana była do pełnienia straży przed napadami zbójników. Poszczególne miejscowości pełniły straże w określonych terminach i okręgach. Mieszkańcom Grabownicy obowiązek obrony przed zbójnikami przypadał w dniach od 15 września do 15 października . Do straży powoływano mężczyzn w sile wieku, którzy musieli być zaopatrzeni w siekierę oraz zapas żywności na 14 dni. Mieszkańcy napadniętej wsi mieli obowiązek poinformować okoliczne miejscowości poprzez zapalenie stosu smolnego drzewa.
Pozycja chłopa grabownickiego żyjącego w XVII i XVIII wieku w stosunku do wcześniejszego okresu czasu znacznie się pogorszyła. Rysowała się znaczna przepaść między szlachtą a chłopami. Ciekawe a zarazem tragiczne wydarzenie ilustrujące stosunki społeczne w Grabownicy odnotowano w 1709 roku . Chłop Wojciech Skowyrz, nie mając środków na utrzymanie a co za tym idzie nie mogąc odrabiać pańszczyzny, podjął próbę ucieczki do najbliższej wsi, zabierając ze sobą swoją krowę i jałówkę. Został jednak schwytany przez ludzi Piotra Górskiego, właściciela tej części wsi, w której żył ów kmieć. Zabrano mu wspomniany dobytek, a jego samego przywiązano powrozem do konia i prowadzono do dworu. Tutaj na rozkaz Piotra Górskiego rozebrano go do naga, przywiązano do kłody i bito kijami, następnie zakuto w dyby i rzucono do więzienia, gdzie trzymano go tylko o wodzie. W wyniku takiego traktowania Wojciech Skowyrz zmarł. Podobny los spotkał w 1714 roku innego chłopa - Simona Lenkowicza . Piotr Górski zapewne zdawał sobie sprawę ze swoich uczynków, skoro nakazał przedstawić siebie na obrazie (1736) jako dobrego łotra .
Bardzo ciekawe wydarzenie informujące o sposobie rozwiązywania konfliktów społecznych zanotowano w 1704 roku . Doszło wówczas do sporu między dwoma kmieciami Wojciechem Sobkowiczem i Pawłem Burnatem, którzy po pijanemu czynili względem siebie zarzuty. W obecności Marcina Kwiatkowskiego - młynarza z Humnisk oraz Walentego Chlebka - młynarza z Grabownicy doszło do ugody między stronami, mocą której osoba wzniecająca spór na nowo miała podlegać karze 30 "plag" w pośladek, przy obecności gromady ludzi. Dodatkowo uzgodniono, iż strona nie respektująca postanowień ugody będzie klęczeć w kościele, przed krzyżem, podczas mszy niedzielnej lub świątecznej na przestrzeni miesiąca.
Około 1714 roku miał miejsce pożar w posiadłości Piotra Górskiego w Grabownicy. Musiał on być groźny w skutkach, skoro "Laudum sejmiku wiszeńskiego" na posiedzeniach 5 lutego i 11 września 1714 roku postanowiło przyznać ulgi podatkowe dla właściciela .
29 lipca 1772 roku do Grabownicy weszły wojska austriackie , ustanawiając rządy zaborcze do 1918 roku. Od 1760 roku Piotr Starzeński był samodzielnym właścicielem Grabownicy. Ze związku z Marianną Rogalińską miał syna Ksawerego. Wielką pasją życiową Ksawerego była ichtiologia. Wokół pałacu, wybudowanego przez jego ojca - Piotra, zakładał stawy i sadzawki. Sprowadzał różne gatunki ryb morskich - nawet te najbardziej egzotyczne, wpuszczał je do słodkiej wody, a następnie krzyżował ze sobą poszczególne gatunki. Wnętrze pałacu zastawione było akwariami różnej wielkości. Nie poprzestając na badaniach i doświadczeniach, zajmował się także teorią, zgromadził w pałacu ogromny, specjalistyczny księgozbiór - jedyny tego rodzaju w Polsce oraz liczne kolorowe atlasy ryb. Będąc już po trzydziestce pojął za żonę 17 - letnią Katarzynę Jaworską z Góry Ropczyckiej. Ślub odbył się w 1799 roku, po czym młoda para zamieszkała w Grabownicy. Katarzyna Starzeńska, zwana "La belle Gabrielle" znana była ze swej rozwiązłości obyczajowej, napisano o niej: "była matką czworga nieślubnych dzieci, zaś w swym kalendarzu, skromnie licząc, miała zarejestrowanych ponad 60 ofiar naiwnej miłości" . W 1803 roku państwo Starzeńscy wyjechali do Paryża. Katarzyna zaczęła bywać w wytwornych salonach paryskich. Najwytworniejszym był salon Julii Recamier, przyjaciółki Józefiny. Pojawienie się w tym salonie piękności z Grabownicy zrobiło na wszystkich olbrzymie wrażenie, szczególnie zaś na płci męskiej. Podczas jednego z przyjęć Katarzyna poznała Eugeniusza Beauharnais, syna Józefiny i pasierba Napoleona., późniejszego wicekróla Italii. Państwo Starzeńscy bywali również u Napoleona i Józefiny. W czasie jednego z przyjęć Napoleon zainteresował się ichtiologicznymi badaniami Ksawerego, po rozmowie na ten temat zaproponował Starzeńskiemu osiedlenie się we Francji na stałe i kontynuowanie pracy badawczej . Miłość Katarzyny i Eugeniusza stała się głośna, w akcję postanowiła więc wkroczyć Józefina, która nie chciała, aby ten związek przeszkodził synowi w zrobieniu kariery politycznej. Zaprosiła zatem Katarzynę na szczerą rozmowę, w wyniku której Starzeńscy po kilku dniach opuścili Paryż. Po przybyciu do Grabownicy "La belle Gabrielle" urodziła syna pochodzącego ze związku z Eugeniuszem. Dziecko to jednak wkrótce zmarło. Kolejnym obiektem Katarzyny był angielski dyplomata Artur Paget. Owocem tego związku był urodzony w 1809 roku syn Kazimierz. Na liście uwiedzonych przez Katarzynę znaleźli się również: rosyjski generał Teodor Korff, a także o młodszy 11 lat kapitan Stanisław Prek z Nozdrzca, uczestnik wojen napoleońskich, brat pamiętnikarza Ksawerego Preka . Między tym ostatnim a Starzeńskim doszło do pojedynku, skutkiem którego właściciel Grabownicy został poważnie ranny. W 1828 roku Ksawery Starzeński zmarł. Żałoba Katarzyny nie trwała długo. W dwa lata po śmierci Ksawerego była już żoną Józefa Benedykta Pawlikowskiego z Medyki.
Olbrzymie znaczenie dla Grabownicy a także regionu brzozowskiego miała rewolucja 1846 roku. Jednym z przywódców organizującego się powstania w Sanockiem był Wojciech Teofil Ostaszewski, właściciel Wzdowa i Grabownicy. Ostaszewski znany był jako gorący zwolennik zniesienia pańszczyzny, którą w istocie sam zlikwidował przed rokiem 1848 w swoich dobrach oraz z pracy napisanej w Paryżu w 1842 roku pt. "Oswobodzenie Polski przez zniesienie pańszczyzny" . Sanockie pokryło się gęstą siecią konspiracyjną. Z polecenia Leona Mazurkiewicza - organizatora spisku w obwodzie sanockim i przemyskim, agitację w Brzozowskiem prowadził Franciszek Piątkiewicz z Grabownicy . 18 lutego 1846 roku przybył do Wzdowa Julian Goslar - emisariusz Rządu Narodowego, który polecił Ostaszewskiemu ogłosić rewolucję wśród chłopów zapewniając, że wybucha w całej Polsce powszechne powstanie chłopów i szlachty. Goslar ogłosił również zniesienie pańszczyzny. Ostaszewski obawiał się powstania, a dokładniej jego akcentów rewolucyjnych, dlatego też zaraz po odjeździe Goslara napisał list do władz austriackich donosząc o ataku na Sanok sił powstańczych.
Rankiem 21 lutego 1846 roku na znacznych obszarach obwodu sanockiego ogłoszono powstanie. Atak powstańców na Sanok, zgodnie z planem, miał pójść od północnego zachodu z okolic Brzozowa - Krosna pod kierunkiem Teofila Ostaszewskiego oraz od Przełęczy Łupkowskiej, z okolic Kalnicy i Leska pod dowództwem Jerzego Bułharyna siłami miejscowymi i przywiezionymi ze Słowaczyzny . We Wzdowie, gdzie był punkt zborny oddziału powstańczego, mającego od północy uderzyć na Sanok, wobec znanego nam zachowania się Ostaszewskiego oraz chłopskich rozruchów, zjechała się niespełna setka powstańców, wśród których byli mieszkańcy Grabownicy . Oddział majora Bułharyna po paru starciach z chłopami dotarł 21 lutego do Zahutynia, pod Sanokiem, nie mając jednak wsparcia od północy Bułharyn nakazał odwrót na Węgry. Przewidywania Ostaszewskiego, który obawiał się reakcji chłopskiej, sprawdziły się. Do Grabownicy nadciągnęła 3-tysięczna gromada chłopów z Lutczy . Chłopi ci zdemolowali i obrabowali dwór grabownicki. Obyło się jednak bez ofiar śmiertelnych.
Na domiar złego w latach 1847 - 1848 w Grabownicy panowała epidemia cholery a także tyfusu i czerwonki. W 1847 roku zmarło w Grabownicy 131 osób, zaś w 1848 roku 90 osób. Pasmo udręk trwało w latach następnych. W wyniku gradobicia a także powodzi w 1859 roku uległy zniszczeniu pola uprawne .
Pewne ożywienie gospodarcze nastąpiło w drugiej połowie XIX wieku i na początku obecnego stulecia. Znacznie wzrosła świadomość społeczna a także przywiązanie do tradycji narodowej. Wymownym tego przykładem był udział mieszkańca Grabownicy Teodora Kurza w Powstaniu Styczniowym (1863) .
Wzmianka z 1858 roku informuje, o tym iż w Grabownicy był jeden dom murowany, którego właścicielem był hrabia Starzewski . Pozostałe domy w XIX i na początku XX wieku były drewniane i najczęściej pokryte słomą. Usytuowane były w ten sposób, iż stanowiły zwartą zabudowę wsi. W warunkach takich dochodziło często do pożarów. Aby zniwelować skutki pożarów do minimum utworzono w 1888 roku w Grabownicy Ochotniczą Straż Pożarną . Inicjatorem i pierwszym naczelnikiem tej nielicznej, bo liczącej 12 osób drużyny, był Piotr Trześniowski.
Ostatnim właścicielem Grabownicy był Paweł Tyszkowski z Huwnik. Zmarł 17 września 1920 roku. Uprzednio testamentem opatrzonym datą 19 października 1912 roku uczynił Krakowską Akademię Umiejętności jedyną dziedziczką i spadkobierczynią jego dóbr obejmujących 18 miejscowości .
Bardzo ciekawie przedstawiała się sytuacja Grabownicy w momencie wybuchu pierwszej wojny światowej. 29 września 1914 roku wkroczyły tutaj wojska rosyjskie z dwóch stron: od Sanoka i Dynowa . 5 października wkroczyli Austriacy, zaś 11 listopada ponownie wojska rosyjskie. Sytuacja taka trwała do 23 grudnia, kiedy do Grabownicy ponownie wkroczyły wojska austriackie . Austriacy ustawili armaty za murami budującego się kościoła. Stwarzało to wielkie niebezpieczeństwo dla powstającej świątyni. Dzięki prośbom organisty Piotra Trześniowskiego a także Wojciecha Boka i księdza Winnickiego armaty zostały z tego miejsca usunięte . W nocy 23 na 24 grudnia Austriacy opuścili Grabownicę, a wkroczyły ponownie wojska rosyjskie.
Dwór w GrabownicyPałac wzniesiony został prawdopodobnie w XVIII/XIX wieku. Właścicielami obiektu były kolejno rodziny Starzeńskich, Ostaszewskich i Tyszkowskich. Pałac ten o charakterze eklektycznym został gruntownie przebudowany w drugiej połowie XIX wieku. Zwrócony jest frontem ku wschodowi, murowany z cegły, potynkowany, na rzucie prostokąta z trójosiowymi ryzalitami na osiach boków dłuższych; jednokondygnacjowy z wysokim przyziemiem; dwutraktowy, o częściowo przekształconym układzie wnętrz; w przyziemiu kilka pomieszczeń zasklepionych kolebkowo z lunetami; na osi od zachodu salon z sufitem z fasetą i z fragmentami parkietu z dwubarwnego drewna; od wschodu sień z neorenesansowym stropem kasetonowym i rozetami; częściowo zachowana klasycystyczna stolarka drzwi i boazerii; elewacje boków dłuższych dziewięcioosiowe, krótszych trójosiowe, z podziałami z XIX/XX wieku; dach czterospadowy nad ryzalitem zachodnim mansardowy, kryty blachą.
Na cmentarzu parafialnym w Grabownicy znajdują się nagrobki kamienne pochodzące zapewne z XIX/XX wieku. Wszystkie te obiekty architektoniczne charakteryzują się dość jednolitą formą. Są to figury o formach słupowych, obrobionych w formę graniastosłupa. Najczęściej składają się z kilku obrobionych bloków kamienia, zwieńczonych krzyżem. Teksty na nagrobkach są rytowane bezpośrednio w kamieniu, bądź też na umieszczonych tablicach. Na dwóch nagrobkach widnieją wykonawcy tej tzw. małej architektury, są to kamieniarze z Krosna W. Dudek i W. Wojtowicz. Analiza inskrypcji nagrobkowych pozwala stwierdzić, iż wykonawcy nie byli biegli w sztuce pisania. Świadczą o tym błędy ortograficzne: IAN, CURKA, PROSZOM. Niektóre wyrazy są ze sobą połączone : TUSPOCZYWAJĄ, AZMARŁEJ. Charakterystyczne jest to, iż w niektórych przypadkach, litery takie jak S, N, pisane są odwrotnie. Zastanowienie budzi pisownia samogłoski E. Można wnioskować, iż autor nie znał postaci drukowanej tej litery. Podobnie wygląda pisownia litery I.
Bibliografia
http://grabownica.webpark.pl/1024.html