Aleksander Sołtan –Litewski Jazon
Wiara w Boga i troska o honor, chęć poszukiwania przygód i zbawienia, pragnienie nauki i doskonalenia własnych cnót oraz zwykła ciekawość – oto motywy prywatnych wypraw rycerskich w dalekie kraje.
Wędrując, szlachetnie urodzeni pomnażali swoją sławę i zaszczytne tytuły oraz własnym przykładem poświadczali istnienie jednej, choć lokalnie zróżnicowanej, ponadnarodowej europejskiej kultury rycerskiej.
Obieżyświaty wszędzie podejmowani byli z szacunkiem i niekłamanym podziwem, obsypywani nagrodami i cennymi upominkami, gloryfikowani za swoje męstwo i dokonania.
Z królewskiego obowiązku rozważyliśmy w duszy, że ci szczególnie szlachetni mężowie, którzy liczni wdziawszy szaty Homerowego Ulissesa i odrzuciwszy lenistwo, z wielkim mozołem przez zaszczytne ćwiczenia próbują zyskać sławę i chwałę, gnani pragnieniem poznania wszystkich zwyczajów licznych ludów i miast, badają najdalsze krainy, przez co łatwiej, dzięki tak wielkiemu wyborowi różnych spraw, wszystkie najpiękniejsze obyczaje wprowadzają ze sobą do swojej ojczyzny, nie przy pomocy łask królewskich, lecz także własnych honorowych zasłóg- tak w dokumencie z 4 czerwca 1469 roku król Anglii Edward IV wychwalał podejmowanego w Windsorze wyjątkowego gościa, podróżującego po Ziemi Świętej i Europie prawosławnego Litwina, Aleksandra Sołtana.
Rodzina Sołtanów h. Syrokomla należała do ścisłej elity społeczno-politycznej Wielkiego Księstwa Litewskiego. Podskarbi wielki Aleksander Jurewicz Sołtan był cenionym współpracownikiem Kazimierza Jagiellończyka i on to właśnie w 1454 roku przywiózł królowi 80 tysięcy florenów, zebranych na Litwie na potrzeby wojny z Krzyżakami. Była to suma znaczna, zważywszy, iż księstwo oficjalnie ni znajdywało się w stanie wojny z Zakonem, a jej zgromadzenie i dostarczenie powierzone zostało najbardziej zaufanym urzędnikom. Czterej synowie Aleksandra Jurowicza: Michał, Andrzej, Aleksander oraz Iwan także sięgnęli po wysokie godności i cieszyli się łaską monarszych nadań. Aleksander Aleksandrowicz Sołtan odziedziczył rozległe dobra szeszkińskie, a pod koniec życia obdarowany został Aleksandra Jagiellończyka majątkiem w Żyrowicach, słynnym z odnalezienia tam cudownego wizerunku Najświętszej Marii Panny, uznawanej za patronkę unii polsko-litewskiej (niedużą, jaspisową płaskorzeźbęMadonny z dzieciątkiem znaleźono ok. 1480 roku w lesie zawieszoną na drzewie) Był nadwornym podskarbim (1476) i marszałkiem (1483-1490) oraz namiestnikiem, czyli wojewodą (tytuł ten występuje dopiero od 1507 roku) słonimskim i nowogródzkim. Zanim sięgnął po te wszystkie zaszczyty, zyskał ogólnoeuropejską sławę dzięki trwającej ponad dwa lata podróży po najważniejszych chrześcijańskich sanktuariach i najwspanialszych królewskich i książęcych dworach.
Rycerze podejmujący długie wędrówki nie byli niczym niezwykłym w krajobrazie ówczesnej Europy, choć oczywiście nie było ich wielu. Część z nich szukała w ten sposób sławy i okazji do honorowych czynów, inni wysyłani w młodym wieku przez rodzinę poznawali świat, nowe obyczaje, a zwłaszcza sztukę wojskową. Starsi i już dobrze zasłużeni z kolei posłowali w królewskich misjach aż na krańce obszarów chrześcijaństwa. Takimi właśnie podróżnikami byli znani na polskim dworze Gilbert de Lonnoy-flandryjski rycerz –dyplomata w służbie burgundzkiej- i Kastylijczyk Alfons Mudarra, który w latach 1411-1412 odwiedził także Litwę, Nowogród i Mołdawię. Z Polaków wymienić np. rycerzy Piotra (być może Piotra Świdwę z Szamotuł h. Nałęcz, który w 144 roku był jednym z rycerzy wiozących Kazimierzowi Jagiellończykowi zaproszenie do objęcia polskiego tronu, a później z woli tegoż władcy, sprawował urząd kasztelana kaliskiego 1447-1450 i poznańskiego 1450-1473) i Szymona przemierzających w latach 1439-1942 Węgry, Francję, i kraje Półwyspu Iberyjskiego i Anglię. Nic dziwnego, że do tak znakomitego grona postanowił dołączyć ambitny przedstawiciel litewskiej arystokracji.
Najważniejszym celem Aleksandra było odbycie pielgrzymki do Ziemi Świętej, a przy okazji odwiedzenie i poznanie katolickich państw Europy. Była to podróż zarówno w wymiarze religijnym, jak i edukacyjnym, mająca dostarczyć energicznemu magnatowi, duchowych wzruszeń, ale i rozrywek, a ponadto sprzyjać wzajemnemu poznaniu i zbliżeniu się przedstawicieli bratnich religii chrześcijańskich. Kazimierz Jagiellończyk w swoich listach polecających napisał, że prawosławny litewski szlachcic podróżuje w celu nawiedzenia pobożną pielgrzymką najświętszego Grobu Pańskiego, a ponadto, by jeszcze lepiej przyjęto Sołtana, wspomniał, że jest on rycerzem pasowanym i jego wiernym dworzaninem. Niewykluczone , że wyprawa Litwina nie była wyłącznie jego inicjatywą, lecz wiązała się z jakąś misją, powierzoną mu przez króla.. Najprawdopodobniej jej celem było zbadanie stosunku papieża i zachodnioeuropejskich władców do idei wprowadzenia w życie w państwie polsko-litewskim postanowień unii florenckiej.
Swoją wyprawę Aleksander rozpoczął wiosną 1467 roku. 20 kwietnia w Grodnie uzyskał z kancelarii królewskiej wspomniane listy, adresowane do ogółu władców, dostojników duchownych i świeckich, rycerzy i mieszczan oraz do wymienionych z imienia monarchów, np. króla Francji Ludwika nawiasem mówiąc, błędnie nazwanego w tekście imieniem swego ojca, Karola zmarłego w 1461 roku, wzywające ich odbiorców do udzielenia gościny, okazania wszelkiej pomocy, umożliwienia swobodnego, bezpiecznego i bezpłatnego przejazdu litewskiemu szlachcicowi i jego orszakowi, prowadzącemu ze sobą konie oraz wozy wyładowane żywnością, pieniędzmi, klejnotami, strojami i wszystkim, co niezbędne do jak najgodniejszego i najwystawniejszego zaprezentowania się za granicą. Obciążony takim taborem rycerski orszak niespiesznie acz wytrwale przemierzał znane i nieznane Sołtanowi ziemie, z upodobaniem korzystając z transportu wodnego, znacznie szybszego i wygodniejszego niż podróżowanie po błotnistych i wyboistych drogach. Z Grodna pielgrzymi udali się do Kłajpedy, gdzie zaokrętowali się najprawdopodobniej na statek do Gdańska, następnie, przez Pomorze i Wielkopolskę, dotarli na Śląsk, do Wrocławia i dalej, do czeskiej Pragi. Być może tam zboczyli na krótko z drogi do Włoch i skierowali się na Węgry, bowiem w cesarskim Wiedniu zjawili się dopiero pod koniec listopada. Przybycie litewskiego rycerza na krótki czas zdominowało życie na dworze Fryderyka III.
Najwyższy rangą świecki władca Europy wystawił Sołtanowi własne listy polecające tym razem już z poprawnym imieniem króla Francji, nazwał szlachetnego wędrowca umiłowanym sługą swoim i cesarstwa oraz podkreślił religijną i rycerską motywację do podjęcia dalekiej i trudnej podróży. Choć cesarz bardzo się starał okazać swój podziw i łaskawość, egzotyczny gość nie zabawił długo w Wiener Neustadt i, po otrzymaniu stosownych dokumentów, wznowił pobożną podróż, przekraczając zimą Alpy, by w marcu 1468 roku dotrzeć do Rzymu i stawić się przed obliczem papieża Pawła II.
Spotkanie biskupa Rzymu z prawosławnym szlachcicem miało wyjątkowy przebieg. Było to zetknięcie dwóch bardzo bliskich a jednocześnie różnych światów, w których np. całkowicie odmiennie wyglądały relacje między władzą duchową i świecką. Bez powtórnego chrztu Sołtan został przyjęty do Kościoła, choć według gorącego zwolennika rebabtyzacji, dyplomaty biskupa płockiego Erazma Ciołka, (1503-1520) w rzeczywistości nie przyjął całej katolickiej nauki. Aleksander odżegnał się jednak błędów Greków i potwierdził to uroczystym ślubowaniem w którym zobowiązał się, że będzie wiernym poddanym Kościoła Rzymskiego, po czym przyjął komunię świętą z rąk papieża. Autorski komentarz, dodany do kopiariusza Ciołka-zbioru papieskich dokumentów, dotyczących Polski i Litwy, zebranych podczas dwóch pobytów duchownego w Rzymie na początku XVI wieku – podaje w wątpliwość zasadność papieskiego gestu, którym później szczycił się Aleksander, i widzi w nim poważną przeszkodę w nawracaniu Rusinów wrogo nastawionych do powtórnego chrztu i przekonanych, że głowa kościoła uważa go za niepotrzebny. Na prośbę Sołtana, wspartą papieskim rozkazem, kardynał Bessarion sporządził odpis aktu unii florenckiej, jednoczącej wyznanie katolickie i prawosławne. Także w wiecznym mieście Sołtan uzyskał kolejny list polecający, po czym ruszył na południe. Na początku maja w Pozzuoli był gościem króla Aragonii, Sycylii i Neapolu. Ferdynanda I, a następnie z któregoś południowowłoskich portów: Bari, Brindisi lub Otranto pożeglował do Palestyny. Ten odcinek podróży w najmniejszym stopniu nie był ryzykowną wyprawą w nieznane , bowiem w późnym średniowieczu zorganizowany ruch pielgrzymów do Ziemi Świętej był źródłem pokaźnych zysków dla wielu nadmorskich miast, od Marsylii do Wenecji. Na ożywionym religijnym duchem wędrowców czekały hospicja, odpowiednio przygotowane statki, a u celu podróży rezydenci ułatwiający im pobożne nawiedzenie najważniejszych biblijnych miejsc – świątyni Grobu Pańskiego, Golgoty, Góry Oliwnej, Betlejem, a nawet Jerycha, brzegów Morza Martwego i góry Synaj. W Ziemi Świętej Aleksander na pewno odwiedził Jerozolimę, ale znając jego ciekawość świata można przyjąć, że nie poprzestał na tym. Ponadto zyskał prawo do tytułowania się mianem rycerza Grobu Bożego, przy którym to świętym miejscu ponownie został pasowany na rycerza i raz jeszcze powtórzył złożoną przed papieżem przysięgę wierności Kościołowi.
W drodze powrotnej bez wątpienia skorzystał z usług floty weneckiej, skutecznie monopolizującej transport pielgrzymów do oraz z Ziemi Świętej i na pokładzie jednej z jej jednostek dotarł do Republiki świętego Marka, skąd wyruszył do Lombardii i Sabaudii.
W grudniu 1468 roku w Mediolanie powitał go i godnie zaopatrzył na dalszą drogę książę Galeazzo Maria Sforza. Trasa wędrówki Sołtana wiodła następnie przez Prowansję, Langwedocję i Kastylię (z obowiązkową wizytą u króla Henryka IV Bezsilnego ) , tradycyjnym szlakiem pielgrzymek do Composteli. Modły tamże, u grobu świętego Jakuba, przyniosły Litwinowi prócz odpustów także ceniony tytuł rycerza hiszpańskieg, Aleksander nie zmniejszył szybkiego tempa wędrówki i w marcu 1469 roku zjawił się w Awiz, na dworze króla Portugalii, Alfonsa V Afrykańskiego.
Sława Sołtana rosła z każdą nowo odwiedzoną krainą i pęczniała jak wieziony przez niego plik listów polecających i glejtów. Król Aragonii, Sycylii i Neapolu wspominał w swoim dokumencie o skarbach, kosztownych szatach i zdobnych drogocennymi kamieniami przedmiotach, wiezionych przez Litwina, książę Mediolanu zapewnił mu honorową eskortę 12 konnych i 12 pieszych żołnierzy do granic swego państwa, król Portugalii sławił pochodzenie Aleksandra ze szlachetnego rodu, jego rycerze przymioty: męstwo i siłę oraz wyszukaną dworność postawy, gestów i słów. To ostatnie świadczy, że rycerz z dalekiego i nieznanego kraju szybko i dobrze przyswajał sobie najwymyślniejsze szczegóły obyczajowości zachodnioeuropejskich elit.
Nie obawiający się morskich podróży szlachcic przypuszczalnie tą drogą opuścil gościnną Portugalię i, podobnie jak podróżujący trzy lata wcześniej czeski wielmoża Lew z Rozmitalu, dotarł do francuskiego Nantes. Dalej udał się przez ziemie dobrego króla Rene d’ Anjou ( słynnegoautora Księgi turniejów ) do Tours, gdzie na początku maja spotkał się z królem Francji Ludwikiem XI. Jeszcze w tym samym miesiącu dotarł do Kortrijk (Courtrai ), na dwor księcia Karola Śmiałego, który podjął Aleksandra jak oficjalnego wysłannika krola Polski. Władca bogatej Burgundii, której obyczajowość rycerska osiągnęła niespotykanie wyszukane formy, chętnie naśladowane w innych krajach, oprócz glejtu wystawił szlachetnemu gościowi, którego wierność, gorliwość i szlachetność obyczajów poświadczyło wiele godnych zaufania osób, dokument mianujący go książęcym doradcą i szambelanem. Sołtan złożył też Karolowi osobistą przysięgę. Przez długi czas badacze utrzymywali, że został także przyjęty do Zakonu Złotego Runa. Niestety,, tak się stało, choć byłoby to naprawdę wyjątkowe wydarzenie, stanowiące, ukoronowanie dwóch lat spędzonych w konnych i morskich podróżach. Rycerz z Litwy znalazłby się wówczas ekskluzywnym bractwie, do którego trudno było dostać się nawet wybitnym przedstawicielom zachodnioeuropejskiej arystokracji.
Ponadto ze wszystkimi powyższymi tytułami wiązały się liczne prawa, wolności i zaszczyty, z których - co zrozumiałe – nie mogł korzystać w rodzinnych stronach.
Aleksander nie został kawalerem Orderu Złotego Runa choćby z tego powodu, że akurat nie wakowało żadne miejsce w tym rycerskim zakonie. Uhonorowany został natomiast innym orderem – nie w Burgundii jednak, lecz w Anglii, dokąd dotarł przez Brugię bądź Calais.
Poprzedzająca go sława otworzyła przed nim drzwi królewskiego pałacu. Edward IV, po naradzie z doradcami oraz członkami najsłynniejszej rycerskiej konfraterni - Zakonu Podwiązki – obdarował Litwina złotym łańcuchem, który noszą nasi rycerze. Nie był to Order Podwiązki, który, tak jak Order Złotego Runa, mógł być nadany jedynie w przydatku wakatu po śmierci lub usunięcia rycerza z bractwa, lecz inne prestiżowe odznaczenie, np. takie, jakie otrzymał w 1488 roku brugijski mieszczanin Jose de Bul. Na jego złotym łańcuchu rycerskim, którego ogniwa tworzyły białe róże (herb dynastii Yorków, z której pochodził Edward) i słońca, dumnie wisiał symbol męstwa i odwagi –lew. Z Anglii Aleksander powrócił do ojczyzny, przypuszczalnie znowu część trasy pokonując na pokładzie statku, niestety, brak jakichkolwiek wzmianek o ostatnim etapie jego podróży.
Bilans prawie dwuipółrocznej wędrówki Litwina był imponujący i wśród średniowiecznych polskich rycerzy nie można znaleźć nikogo, kto przewyższyłby go liczbą uzyskanych za granicą tytułów. Materialną pozostałością podróży okazał się przywieziony do rodzinnego dworu order, pełne pochwały dokumenty i glejty, a i sam Aleksander zadbał, by jego czyny stały się znane tak herbowej braci, jak chłopskim poddanym.
Fresk z kopuły cerkwi w Żyrowicach przedstawiał go w dworskim stroju (zapewne burgundzkim) z orderem na szyi i cudownym obrazem Najświętszej Marii Panny w ręku.
Długa peregrynacja prawosławnego rycerza po świecie łacinników i jego ceremonialne podporządkowanie się papieżowi zaowocowały jeszcze gorliwszym wspieraniem przez
rodzinę Sołtanów idei ponownego zjednoczenia chrześcijaństwa.
Aleksander Sołtan razem z rodziną przez cały czas pozostawał zwolennikiem unii. Głosił,
niekiedy niepopularną i rozczarowującą w praktyce, ideę współpracy i porozumienia z łacinnikami, wyrastającą tak z potrzeby głęboko religijnego serca, jak z dobrze pojmowanej litewskiej racji stanu, wymagającej poświęceń dla utrzymania stanu posiadania w nieustającym konflikcie z Moskwą. Kiedy po śmierci Kazimierza Jagiellończyka (który postanowił, by trony w Krakowie i Wilnie objęli dwaj jego synowie), unia polsko-litewska realnie rozpadła się , Sołtan najpierw przekonał panów polskich do uszanowania woli zmarłego monarchy, a następnie wspierał radami swojego nowego władcę Aleksandra.
Zmarł w 1495 roku, otoczony szacunkiem i podziwem dla jego rycerskich i dyplomatycznych dokonań.
Z żoną Wasylisą, siostrą wpływowego marszałka litewskiego Iwana Litawora Chreptowicza ,litewski rycerz i podróżnik miał dwóch synów, z których każdy na swój sposób kontynuował starania ojca. Młodszy, Aleksander (zm.1549) obrał drogę świeckiej kariery- pojął za żonę Teodorę, ostatnią z rodu udzielnych niegdyś książąt smoleńskich, został podskarbim i marszałkiem nadwornym. Starszy, Józef (zm.1520) wznowił dzieło zbliżenia Kościołów: katolickiego i prawosławnego.
Obszerne fragmenty z Poczet rycerzy polskich XIV i XV wieku autor Dariusz Piwowarczyk