Istnieje w Polsce miejsce zwane Trójkątem Trzech Cesarzy. Jest to miejsce na wschód od Myślenic, gdzie Czarna i Biała Przemsza łączą się w jedną rzekę i tam właśnie zbierały się do 1914 r. granice trzech zaborów (austriackiego, pruskiego i rosyjskiego). Według legendy tutaj mieli spotkać się władcy trzech mocarstw uczestniczących w rozbiorach Polski. Tu właśnie dwaj cesarze i car mieli pić źródlaną wodę ze złotych kielichów. W miejscu tym stały trzy podłużne słupy graniczne wzniesione w latach siedemdziesiątych XIX w. Gdy król Prus ogłosił się cesarzem, wzniósł na wzgórzu nazwanym Wzgórze Bismarcka wielką granitową wieżę z tarasem widokowym. Mówiło się, że jest to widok na austriacką nędzę, pruski "ordnung" i azjatycką satrapię.
Trójkąt trzech cesarzy był wielką atrakcją turystyczną, zwłaszcza że tam właśnie można było przekroczyć granicę bez wiz i innych dokumentów. Miejsce to właśnie wykorzystywali ci obywatele Austrii, którzy mieli być powołani do wojska, a służba wojskowa trwała długie lata. (...) Ludzie, którym groziła długa służba wojskowa uciekając przed nią często przekraczali granicę kierując się najczęściej do Niemiec (mówiło się: - "na Hamburg"), a stamtąd do Ameryki. Pożegnanie - często nielegalne - Europy odbywało się na "moście westchnień" łączącym stację kolejową z peronem. Nawet peron nosił nazwę "dla emigrantów".
Po 1918 r. Wieżę Bismarcka nazwano Wieżą Kościuszki. Później wieżę tę zburzono, a materiał z niej częściowo wykorzystano na budowę cokołu przy wyjściu z grobów królewskich na Wawelu".