W Antowilu (Antaviliai) - Litwa ...............odzyskiwanie ojcowizny od lat nie daje żadnych wyników. Dlatego byli właściciele ziemi nie wykluczają możliwości, że upomną się za pośrednictwem sądu o swoją ojcowiznę razem z prawdopodobnie wybudowanym na niej tajnym więzieniem CIA na Litwie. czytaj więcej !!!! Jak mówią nam potomkowie byłych właścicieli ziemi, szczególnie — brakiem absolutnie zielonego pojęcia — wyróżniali się urzędnicy zajmujący się reprywatyzacją zarówno w stołecznym samorządzie, jak też w administracji powiatu. Od 2003 roku (kiedy znajdująca się w Antowilu stadnina koni była przebudowywana prawdopodobnie przez Amerykanów na tajne więzienie CIA) urzędnicy na pytanie byłych właścicieli „kto i co buduje na ziemi w Antowilu” nie udzielili konkretnej odpowiedzi. Bezradni(?) byli nawet ci urzędnicy, którzy z urzędu wydają pozwolenie na budowę oraz zobligowani są do kontrolowania przebiegu prac budowlanych.
— Jak zobaczyliśmy, że na naszej ziemi taka duża budowa się zaczęła, to poszliśmy do wicenaczelnika powiatu o wyjaśnienie. W odpowiedzi usłyszeliśmy tylko, że powiat o żadnych budowach nic nie wie. Wicenaczelnik poradził nam samym ustalić, kto i co tam buduje — opowiada „Kurierowi” Kazimierz Wołodko, potomek Jana Wołodki, właściciela kilkudziesięciu hektarów ziemi w przedwojennym Antowilu.
Z odpowiedzi wicenaczelnika można wnioskować, że on albo naprawdę nie wiedział o pracach budowlanych w Antowilu (co więcej, nawet nie chciał wiedzieć. Bał się tej wiedzy?), albo wiedział dokładnie, lecz był zobowiązany do milczenia. Wiedział również, że sami Wołodkowie nie będą też w stanie dowiedzieć się na temat budowanego obiektu. Jak już pisaliśmy przy okazji tematu tajnego więzienia CIA na Litwie, miejscowi mieszkańcy opowiadali nam, że podczas trwania budowy nikt nie mógł wejść na teren budowy, który był pilnie strzeżony za wysokim ogrodzeniem.
Zresztą gdyby mógł wejść, to i tak niczego raczej by się nie dowiedział, bo z wnikliwych obserwacji mieszkańców wynika, że robotnicy na budowie byli prawdopodobnie przywiezieni z USA, gdyż rozmawiali wyłącznie po angielsku, zaś prace budowlane były prowadzone głównie pod osłoną nocy.
Jak wynika z naszych ustaleń, po zakończeniu budowy obiekt na terenie byłej stadniny niewiele się zmienił wizualnie. Faktycznie pomieszczenia zostały zrekonstruowane według starych parametrów, dlatego niewiele tu się zmieniło. Wygląda na to, że jedynie hangar, gdzie był wcześniej maneż, podzielono na piętra. Ale nie powiem na pewno, bo nigdy nikogo tam nie wpuścili — tłumaczył nam wcześniej Dalius Endriukaitis, były właściciel ośrodka jeździeckiego, odsprzedanego tajemniczej firmie amerykańskiej.
Ta z kolei po „rekonstrukcji” (w czasie gdy w mediach światowych rozgorzał skandal o domniemanych tajnych więzieniach CIA w krajach Europy Wschodniej) budynek, jak też parcelę pod nim się znajdującą, przekazała na rzecz skarbu państwa litewskiego, ten z kolei na bilans litewskich służb specjalnych — Departamentu Bezpieczeństwa Państwa. Czyli instytucji, kierownictwo której — jak ustaliła sejmowa komisja śledcza — bez wiedzy najwyższych urzędników państwa współpracowało z amerykańskimi służbami specjalnymi, a w wyniku tej współpracy „były stworzone warunki do działania tajnego więzienia na Litwie”, bo komisja jednoznacznie tak i nie ustaliła, czy więzienie to na pewno było, czy też nie.
W każdym bądź razie Wołodkowie w 2004 roku niczego nie wskórali w administracji powiatu, ani też sami niczego nie potrafili ustalić w sprawie tajemniczej budowy na ich ojcowiźnie. Nie pomogli też im w urzędzie miejskim, którego dział regulacji rolnej zajmował się formowaniem parceli na potrzeby restytucji praw własności dla byłych właścicieli ziemi. Ówczesna wicedyrektorka Departamentu Rozwoju Miasta w stołecznym magistracie Raimonda Rudukienė, w piśmie z 17 grudnia 2004 roku poinformowała jedynie, że na terytorium posiadłości Antowil znajdują się „różne obiekty” wobec czego część ziemi zgodnie z ustawą o reprywatyzacji jej nie podlega, dlatego działki do zwrotu byłym właścicielom będą sformowane z wolnej ziemi, co nastąpi „po zatwierdzeniu planu detalicznego”, który „jest przygotowywany”. Również Rudukienė nie potrafiła odpowiedzieć Wołodkom, kto i co buduje na ich ziemi, więc poradziła z tym zapytaniem zwrócić się do administracji powiatu, który z urzędu prowadzi nadzór budowlany, więc powinien wiedzieć. Ale już wiemy, że powiat nie wiedział, lub wiedział, ale nie chciał powiedzieć. Czytaj więcej !!! http://kurierwilenski.lt/2010/01/29/taj ... lasnoscia/