Mój Tata Jan Sobol urodził się w23,10 1923 roku w Borciach wraz z blizniakiem Wacławem na Grodzieńszczyżnie Jako bajstruk ???? Nie wiecie co to znaczy ?? Ja tez nie wiedziałam do czasu kłótni rodzinnej po ktorej domysliłam się , a dopiero jako osoba dorosła w pełni zdałam sobie sprawę. Moja babcia Anna Sobol nie wyszła za mąż - zmarła przy porodzie .( Po smierci Taty w 2005 r napisałam do rodziny na Białorusi i z tamtąd przysłano paszport - z niemieckiego biura meldunkowego DLACZEGO NIEMIECKIEGO????- co wówczas na tamtych terenach robili Niemcy ??)
Obu bliżniaków wychowywała ciotka Debieś Helena ( tzw Debiesicha ) i druga Janina ?? ( zabijcie nie pamiętam imienia skleroza ) która nie wyszła za mąż tylko dlatego , ze poświęciła sie dla sierot całkowicie Na razie sieroty mieszkały przy nich i dziadku w niskiej białoruskiej drewnianej chatce z małymi szybkami i polepą glinianą . Wszyscy spali w jednej izbie a czasami w zimie brali prosiaki - by nie zamarzły . Pózniej już mieszkali z bratam a bratem babci wujkiem Ignasiem i jego żoną ( bardzo chytrą i egoistką, ktora dzieciaki 4 letnie goniła do roboty - paśli krowy ) Ciotki << wyhodowały >> chłopaków codzienną przy nich pracą. Na warunki białoruskie- posłały do szkoły rolniczej - gdzie tata był 2 lata. Tam nauczył sie pielęgnowania warzyw , owoców , tzw motykowania . Opowiadał,że kapusta w domu rodzinnym była nad podziw duża i piękna bez robaków bielinka i bez chemii bez której w dzisiejszych czasach strach pomyśleć o warzywach i owocach Ludzie z Borć tłumem schodzili się by podpatrywać Taty działania w ogrodzie ogrodzonym chróściakiem Ze szkoły w nagrode za pilność był zabrany na wycieczke do Wilna . Płynęli statkiem po Wilejce . Tata już na Warmii do której dotarł po wojnie , kiedy moja mama chorowała tata pisał do ciotki by przyjechała , pomogła przy małych dzieciach, a Tata pracował obie zgodziły sie przyjechać ale władze wtedy rosyjskie nie dały pozwolenia . ( Był w wileńskim AK i w pewnym momencie wojny zostali okrążeni przez sowietów i nie było szans na wyjście z kotła zjawił się PEWIEN ŻOŁNIEŻ i krzyknął ,, nie idżcie tam bo tam ruscy idżcie w tamta stronę >> i dzęki temu ( przeznaczenie , anioł stróż , Bóg ??) wymknęli sie z okrążenia , uniknął Ostaszkowa czy Starobielska , Katynia ??) Chce podkreślić nieoceniona rolę Ciotek wielkich kobiet skrajnie oddanych dla drugiego człowieka swojej rodziny Potrzebie, Obowiązkowi.Czy dziś jeszcze takie uczucie jest obecne?? W tamtych czasach gdy nieślubne dzieci miały przegrane wstyd i pośmiewisko Wielkie Ciotki nie dały chłopaków na służbe i poniewierkę . Stanowili Jedność i razem się trzymali wspierając się nawzajem . Nie dały ich skrzywdzić, Dzieliły sie tym niewielkim przez co są tak Wielkie . Tata bardzo ciepło wiele razy wspominał swoje dzieciństwo, strony i choc praca bez dzisiejszych maszyn i techniki w rolnictwie była nieporównanie cięższa jeszcze pozwozili np siano choć wokoło grzmiało i zanosiło się na wielką burzę ale jeszcze jak mówi trzy godziny zanim deszcz lunął skończyli wozić wtedy zaczęło padać , U nas jeszcze nie zagrzmi a już pada na przemian ze słońcem Po ciężkiej pracy wróciwszy do domu wieczorem wystarczyło ,że ktoś zagrał na grzebieniu już stół i ławy szły pod ściane a oni na bosaka po tej polepie tańczyli. Tuman kurzu z gliny że nie widać było świata a oni tańczyli. I śpiewali. Gdzie na świecie jest piękniejsza muzyka jak białoruska z zawijasami , na głosy , czyste , melodyjne jak ich dusza bez latynoskich jak dzis postękiwań ( nie wiadomo czy to muzyka ,śpiew czy żałobne zawodzenie ) czy blues-a rodem z odgłosów dochodzących z ubikacji albo jazz przypadkowe alarmowe uderzenia na trwogę - bo wróg blisko . Na Białorusi śpiew i muzyka instrumentalna ( harmoszka) stanowia jedność z przyrodą jej oznakami siłą , grozą i spokojem , Białoruska muzuka jednoznacznie czytelna (a nie kreatywna co pogrzeb kreuje na bal a zabawe na katastroficzne wydarzenie ), Poza Białorusią Ukrainą Rosją muzyka jest kłamstwem ( KREACJĄ) bo śpiewaja Boże - Niedaj- śpiewaki nie umiejący śpiewać grają potrafiącytylko bębnić a i to tylko tyle ,że głośno . Do białoruskiego spiewu nie potrzebne sa kotły , bębny i << gra >> na perkusji. Białorusini Ci o których opowiadał Tata - jemu bliscy jak dawali- dawali wszystko jakby na przekór i na złość tamtejszym nieludzkim politykom - mordercom i ch nieludzkim mrocznym wnętrzom. Dlaczego Tata wyróśł na wrażliwego na biede i krzywde współludzi ? Dlaczego dziś wychowani przez instytucję niby do tego powołane Domy Dziecka żłobki , przedszkola szkoły srodowiska rodzą takie patologie ? Logika mówi , ze pracą i przykładem oraz modlitwą ( Tata był bardzo religijny ) i tylko tym jeśli się chce wartościowych następców . W innym wypadku zostawiając dziecko rób co chcesz pozwalając i zaspokajająć wszystkie zachcianki i co rusz to nowe przy bezstresowej hodowli produkuje się przyszłych penit entów adwokatów i więzień. NIE MA INNEJ DROGI I IM SZYBCIEJ TO SOBIE UŚWIADOMIMY TYM LEPIEJ DLA NAS WSZYSTKICH. Teresa Kowalczuk Wasilewska herbu Ostoja