Franciszek Umiastowski został zmobilizowany do wojska w 1939 roku. Po 17 września 1939 r. trafił do obozu w Kozielsku. Stamtąd doszła do Wilna wieść, że żyje. – Pewnego razu przyszedł do nas żołnierz, który na małym skrawku papieru przekazał liścik od ojca: „Trzymajcie się. Mam nadzieję, że wrócę” – wspomina jego córka Irena. – Potem zobaczyłam na afiszach w Wilnie, że ojciec nie żyje. Może to była wiosna 1943 r. Nie powiedziałam o tym matce. W odkrytych wiosną 1943 r. w Katyniu masowych grobach zidentyfikowano w czasie ekshumacji zwłoki Franciszka Umiastowskiego. Był w mundurze. Miał przy sobie dwie wizytówki, świadectwo lekarskie i fotografię. Znalazł się na Liście Katyńskiej jako jedna z wielu ofiar sowieckiego ludobójstwa. Zginął tam za wolną Białoruś jako podporucznik Wojska Polskiego.
Wierzył w braterstwo narodów, któremu zaprzeczała rzeczywistość okupacji sowieckiej. Przynajmniej Franciszkowi Umiastowskiemu pokazała ona, że miał rację, pisząc ponad dziesięć lat wcześniej o naiwnej wierze w bolszewicką ideologię. Końcowy epizod jego życia jako ofiary zbrodni katyńskiej na wiele lat skazał go na zapomnienie, a jednocześnie na traktowanie go jako drugorzędnej postaci w ruchu białoruskim. Tak jak wcześniejszy jego dystans do Hromady i jej krytyka nie pasowały do budowania jej mitu. Jego hasło pozytywistycznej pracy nad świadomością narodową i kulturą Białorusinów poszło w zapomnienie. Dlatego w bibliograficznym słowniku „Biełaruskija piśmienniki” (Mińsk 1995, t. 6) podano o nim „bardzo skąpe informacje”. Dotychczas nie spotkałam opublikowanego też jego zdjęcia. We wspomnieniach Antoniego Łuckiewicza o początkach ruchu białoruskiego „Za dvadcać piać hadou (1903 – 1928)”, bogato ilustrowanych portretami działaczy, brakuje Franciszka Umiastowskiego, chociaż w tekście autor przedstawia rodzinę Umiastowskich jako bardzo zaangażowaną w tworzenie Białoruskiej Rewolucyjnej Hromady w 1903 r., także ze względów lokalowych. Jan Umiastowski miał dom na ulicy Mińskiej (róg z Warszawską). W działalność BRH zaangażowali się jego synowie Franciszek i Witold. Ich dom na uboczu sprzyjał działalności konspiracyjnej. Jan Umiastowski miał pięciu synów i dwie córki. Franciszek za działalność białoruską w BRH, następnie w Białoruskiej Socjalistycznej Hromadzie, był trzykrotnie sądzony i siedział w carskim więzieniu bądź pozostawał pod nadzorem policyjnym. Łącznie zajęło to pięć lat. Dzięki dobrym adwokatom oraz żonie uniknął zsyłki na Sybir. Z Heleną Marcinkiewicz ożenił się jeszcze jako student Instytutu Technologicznego w Petersburgu. Marcinkiewiczowie mieli dom w Wilnie przy ulicy Beliny 30 i tam zamieszkali młodzi Umiastowscy. W 1912 r. urodził się syn Włodzimierz. W przededniu I wojny światowej Franciszek Umiastowski został wcielony do armii rosyjskiej – początkowo przebywał na Łotwie, a później w Persji, gdzie przeżył dwa trzęsienia ziemi. W 1919 r. znalazł się w Wilnie. Urodziła się wtedy córka Irena. Zaangażował się w pracę Białoruskiej Komisji Wojskowej i tworzenie białoruskich oddziałów u boku Józefa Piłsudskiego. 11 września 1920 r. na mocy rozkazu Naczelnika Państwa Franciszek Umiastowski został mianowany przewodniczącym Białoruskiej Komisji Wojskowej, która stacjonowała w Łodzi. Po pokoju w Rydze, w maju 1921 r., zlikwidowano ją na mocy rozkazu ministra spraw wojskowych.
Po powrocie do Wilna Franciszek Umiastowski pracował jako chemik w akcyzie. Będąc człowiekiem o dużym zacięciu społecznikowskim, nie był zadowolony z tej pracy. Zaangażowany w działalność białoruską, dokładał do niej własne środki finansowe. Jak wspomina w jednym z listów jego córka Irena, „w okresie, jak mój ojciec wydawał ten dziennik i miał tzw. „redakcję”, bardzo dużo ludzi się przewijało, tzw. Interesantów – różne sprawy, różne prośby, Białorusini ze wsi – ojciec dużo pomagał, doradzał, miał możność i duże kontakty. Właśnie przez mego ojca, a potem można powiedzieć, że i przez naszą rodzinę, został wychowany taki chłopak – Białorusin z „zabitej” wsi. Przyszedł do redakcji i powiedział, że się chce uczyć. Ojciec się nim zajął, miał internat, chodził do gimnazjum – u nas w soboty i niedziele był na obiadach, uczył się obycia, jak się je, po co nóż i widelec – ubierali go rodzice od stóp do głów – bo nic nie miał. Skończył gimnazjum (bardzo dobrze się uczył), ojciec załatwił mu chyba prawo. Wiem, że nazywał się Aleksander Kołodko. Miał stypendium zawsze. (...) Mój ojciec we wrześniu 1939 r., jak się z nami żegnał, prosił go (Kołodkę) o opiekę nad nami – zostałyśmy tylko my z mamą, brat też poszedł na front”. Aleksander Kołodko urodził się 14 grudnia 1911 r. we wsi Cierabosty w powiecie stołpeckim. W latach 1928 – 1932 uczył się w gimnazjum Adama Mickiewicza w Wilnie. W 1938 r. ukończył prawo na USB i podjął pracę w wydziale prawnym ubezpieczeń społecznych. W latach 1940 -1941 był nauczycielem w Wilnie. Od września 1941 r. pracował w komisariacie okręgowym w Wilejce. W 1943 r. został aresztowany przez policję niemiecką. Przebywał w więzieniach w Wilejce, w Mińsku, w obozach koncentracyjnych – m. in. w Oświęcimiu i Buchenwaldzie. Po wojnie, w 1948 r., osiadł w Australii. Tam był organizatorem ruchu białoruskiego.
Zmarł 15 listopada 1985 r. w Melbourne. Czy pamiętał o swym dobroczyńcy? Franciszek Umiastowski w 1939 roku pracował w inspekcji pracy. Jego dzieci także studiowały prawo na USB, syn ukończył je jeszcze przed wojną, córka Irena (Janicka) – po wojnie na Uniwersytecie we Wrocławiu. Pani Irena w jednym z listów pisze: „Wszystkie dokumenty dotyczące rodziny zginęły w czasie wojny. W Wilnie jeszcze”. Zachowało się natomiast w zbiorach rodzinnych kilka zbiorach rodzinnych kilka starych zdjęć, przedstawiających Franciszka Umiastowskiego – na jednym jest jeszcze studentem Instytutu Technologicznego w Petersburgu, na drugim – z żoną Heleną z Marcinkiewiczów. Trzecie – z 1917 r. – przedstawia Franciszka Umiastowskiego w płaszczu i czapce. Są one tym cenniejsze, że dotychczas nie były nigdzie publikowane. U Jerzego Olechnowicza w Gdańsku zachowało się zdjęcie ślubne Franciszka Umiastowskiego z Heleną Marcinkiewiczówną. Poza parą młodych przedstawia ono gości weselnych – rodziny Umiastowskich, Marcinkiewiczów i Olechnowiczów, m. in. Franciszka Olechnowicza. Obok Pana Młodego stoi jego matka Anna z Olechnowiczów, ciotka Franciszka Olechnowicza. Nieznane jest także znajdujące się w zbiorach rodzinnych Jerzego Olechnowicza zdjęcie Anny Umiastowskiej i Adolfa Narkiewicza, dedykowane Franciszkowi Olechnowiczowi. Pani Irena Janicka wspomina ojca jako romantyka, uroczego człowieka, towarzyskiego – „pięknie przemawiał, deklamował i nawet śpiewał romanse (np. jak byli goście na imieniny)”. Na moje pytanie, dlaczego Franciszek Umiastowski przerwał działalność białoruską, pani Irena Janicka nie potrafi odpowiedzieć – była zbyt mała, w 1928 r. miała 9 lat. „Może miał z tym bardzo dużo kłopotów i problemów. Sądzę, że między innymi moja mama była przeciwna tej jego pracy. (...) Nie było to przecież łatwą sprawą i nie wiem, czy była popierana przez ówczesne władze – a ze strony finansów ojciec stale dokładał, pomagał ludziom bezinteresownie, był wielkim społecznikiem. Zawsze uczył nas szanować każdego człowieka, bez względu na jego pochodzenie, narodowość czy stan majątkowy i tak zostało u mnie do dziś. (...) Jeżeli rzeczywiście coś dobrego, choć na tak krótko, zrobił mój ojciec dla kultury białoruskiej, to bardzo się cieszę”.
Helena Kozłowska
Biografia z czasopisma Białoruskiego "Czasopis"’ nr 5 / 2007