Kilka słów o rodzinie dowódcy 3 kompanii KOP w Husiatynie - por. Tadeusza Gąsiorowskiego
Por. Tadeusz Gąsiorowski wraz z rodziną mieszkał w pobliżu stacji kolejowej w budynku należącym do greko-katolickiego popa Raczenki. U państwa Gąsiorowskich przebywała na wakacjach siostra Tadeusza - Alicja Gąsiorowska - lekarz z Warszawy. Powrót do domu nie był już możliwy, tak więc została u brata w Husiatynie.
W nocy 17 września 1939 r. porucznik Gąsiorowski otrzymał z koszar telefon, że sowieci przekroczyli graniczną rzekę Zbrucz i trwa walka oraz że bolszewicy podchodzą pod koszary. Porucznik kazał ubrać się rodzinie, tj. żonie Janinie i dzieciom (dwóch nieletnich synów) oraz siostrze i chciał ich zaprowadzić do koszar. Wybrał drogę przez pola do lasu Grabnik, by do koszar wejść od tyłu. Spodziewał się, że od strony lasu droga będzie jeszcze wolna. Niestety! W Grabniku byli już sowieci. Zabrali porucznika wraz z całą rodziną (pięć osób) i przewieźli do koszar po wschodniej stronie Zbrucza. Tego dnia po przesłuchaniu porucznik został zatrzymany, a rodzinę przewieźli na polską stronę Zbrucza i zwolnili do domu. Około południa 17.IX.1939 r. przewieźli por. T. Gąsiorowskiego do koszar KOP-u, gdzie zorganizowali punktu zborczy dla jeńców. W tym też dniu ktoś z Rosjan dał znać p. J. Gąsiorowskiej, by do koszar KOPu zaniosła mężowi ciepłą bieliznę, buty i płaszcz sukienny. Ta troska sowietów o ciepły ubiór i przemieszczenie z koszar do koszar wydaje się nieprawdopodobne. Jak przypuszcza p. K. Kurnik, por. Gąsiorowski musiał w czasie przesłuchania spotkać się z kimś, kto brał udział w rozmowach granicznych, które odbywały się na przemian - raz w Husiatynie polskim, a raz w Husiatynie sowieckim. Musiał być to ktoś przyjaźnie nastawiony do porucznika lub mający jakieś zobowiązania. Żona po raz ostatni widziała wówczas męża.
Panią Janinę Gąsiorowską wraz z dwoma małoletnimi synami i Alicją Gąsiorowską w kwietniu 1940 r. wywieziono do Kazachstanu. Ewakuowali się później na Bliski Wschód z Armią Andersa.
O losach porucznika Gąsiorowskiego brak jakichkolwiek wiadomości. Prawdopodobnie podzielił los innych oficerów Wojska Polskiego i pozostał gdzieś we wspólnej mogile Katynia, Ostaszkowa czy Charkowa. Przypuszczam [red. J. Ziobrowski], że jako oficer KOP był przetrzymywany w Charkowie.
Historia rodziny Gąsiorowskich podobna jest do miliona innych Polskich Rodzin Kresowych w czasie II-giej wojny światowej.
Wspomnienia p. Kazimierza Kurnika, p. Olgi Duszyńskiej i p. Marii Urban