Jednym z kluczowych pojęć w historii Polski była szeroko chwalona na świecie polska tolerancja. Dzisiejsze to pojęcie jest jednak niezmiernie dalekie od zjawiska, które w naszych dziejach tworzyło wielokulturowy i wielowyznaniowy naród. Przede wszystkim zmieniło się samo pojęcie tolerancji. Wg definicji słownikowych widać spłycanie i ewolucję od pojęcia bliskiemu miłosierdziu do pojęcia niemal tożsamego z akceptacją.
- Rok 1919: "znosić, cierpieć, zachowywać się biernie".
- Rok 1967: "nie sprzeciwiać się",
- Rok 1968: "wyrozumiałość, liberalizm",
- Rok 1997: "szacunek".
Jakób Lowenberg (niemiecki pisarz żydowskiego pochodzenia, zwolennik asymilacji) pisał (w Das enthulte Posen)
"Polska już o wiele dawniej prześcignęła w tolerancyji wiary najbardziej cywilizowane państwa". Jan Paweł II (Warszawa, 9 czerwca 1991 r. - Przemówienie wygłoszone w czasie nabożeństwa ekumenicznego w ewangelickim kościele Przenajświętszej Trójcy) mówił "
Wyróżniała się Polska rzadką w Europie tolerancją, co słusznie odnotowali dziejopisarze." i dalej "
Czytamy bowiem: >>Znosząc siebie nawzajem w miłości<< (Ef 4, 2). >>Znosić się (...) w miłości<< znaczy więcej niż tylko tolerować."
Zrozumienie tej polskiej tolerancji będzie nieprawidłowe bez zrozumienia podstaw z jakich ona wynikła. Była też błędnie rozumiana przez samych tolerowanych, gdyż nie zawsze potrafili oni zrozumieć jej przyczyny. Polska była wyjątkowym krajem opartym o wartości chrześcijańskie. Podstawą było przyjęcie wewnętrznej intuicyjnej zasady, że sucha sprawiedliwość, równość - są niewystarczające. Postawą bardziej hojną było miłosierdzie, miłość. To owa miłość nakazywała traktować każdego lepiej niż na to zasługuje ze względu jedynie na sprawiedliwość. Z punktu widzenia wiary katolickiej - inna wiara była pewną ułomnością, niedoskonałością. Ale tak samo jak nie traktowano ludzi słabych "jak na to sprawiedliwie zasługują" (dzisiaj np. są propozycje traktowania tak emerytów na zasadzie należy Ci się tylko taka opieka zdrowotna na jaką zapracowałeś) - tylko z miłością starano się objąć ich opieką, i umożliwić im pełną formę życia, tak samo traktowano przedstawicieli innych religii. Żyd, arianin czy kalwin dalej pozostawali (z punktu widzenia katolickiego) w pewnym sensie ułomni, niedoskonali, ale starano się umożliwić im pełne życie i funkcjonowanie.
Nie rozumieli tego niektórzy przedstawiciele innych wyznań. Dla nich najczęściej świat opierał się na sprawiedliwości. Za grzech była sprawiedliwa kara, nie wybaczenie, powodzenie było wynikiem sprawiedliwości za wierzenie, prawo państwowe i religijne nie mogło być miłosierne ponieważ prawo odzwierciedlało zasadę, na której oparty był świat. A świat podlegał wg nich zawsze zasadzie równowagi. Natura nie była miłosierna. Natura była sprawiedliwa. Traktowali więc polską tolerancję jako równość praw dla wszystkich i domagali się na tej podstawie sprawiedliwości. Czołowa postać kalwinizmu w wieku XVII, Krzysztof Radziwiłł, tak bardzo nie potrafił zrozumieć tej postawy, i tak bardzo sprzeciwiał się jej rozwojowi że doprowadził do zatrzymania niezwykle postępowych działań - co umożliwiło kilkadziesiąt lat później wyniszczające powstania na Dzikich Polach, potop szwedzki, a kto wie może nawet i rozbiory. W okólniku do kierowników politycznych kół żydowskich - rok 1898 (str. 173) czytamy "
Starajcie się po trochu usunąć Polaków ze wszystkich ważniejszych stanowisk i skupić w naszych rękach wszystkie nici władzy społecznej. Wszystko co do chrześcijan należy powinno stać się naszą własnością, związek izraelski dostarczy wam potrzebnych do tego środków". Do dzisiaj wielu historyków popełnia ten błąd, analizując polską tolerancję jako wyjątkowy rodzaj przyzwolenia na wszystko, na równych prawach i krytykując, że akceptacja ta nie była pełna i absolutna. Dzisiaj, gdy jest tendencja do traktowania "ułomności" jako "zdrowych inaczej" tendencja do takiego błędnego rozumienia polskiej tolerancji szerzy się coraz bardziej.
Było jednak wiele osób innych wyznań, które ową tolerancję, a więc postawę miłosierdzia większego niż sprawiedliwość, rozumiały i traktowały jako coś niezwykłego. Julian Unszlicht,(brat Józefa - bolszewika, członka Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski) w roku 1920 pisał "
Bólem i wstydem przejmuje nas Polaków pochodzenia żydowskiego, sama świadomość tego pochodzenia wobec niesłychanej w dziejach ludzkości zdrady przez żydostwo tak gościnnej zawsze ojczyzny naszej w wyjątkowo krytycznej chwili dziejów". Z kolei Henryk Nusbaum i Henryk Cylkow w liście otwartym, datowanym 19.7.1919 r. wyrazili opinię o traktacie mniejszościowym w Wersalu: "
Żywimy do mężów Kongresu Wersalskiego głęboki i gorzki żal za upokarzające dla narodu polskiego narzucenie mu w warunkach pokojowych klauzuli dotyczących mniejszości narodowych i wyznaniowych. (...) Pod wpływem nikczemnych oszczerstw jednej strony wygłosiliście (...) wyrok potępienia strony drugiej i względem wyroku tego wyrażamy, my Polacy wyznania mojżeszowego, najbardziej stanowczy protest. (...) zahamowaliście sprawę postępu i dźwigania z trudno wyobrażalnej ciemnoty i przedśredniowiecznego zastoju paromilionowej rzeszy zamieszkałych w Polsce Żydów, bo zahamowaliście doszczętnie wpływ uspołecznionych i poczuciem obywatelskim przeniknionych wyznawców starego zakonu na ciemne rzesze współwyznawców (..) językowi niemieckiemu jakim tylko dzięki fanatyzmowi religijnemu posługują się masy żydowskie (...) nadaliście na ziemi Słowiańskiej przywilej rozwoju i umocniliście grunt pod rozwój kultury niemieckiej w Polsce (...) ograniczyć chcecie w sercu Europy i w XX wieku życie społeczne narodu chrześcijańskiego klauzulami talmudycznymi wyznawców mojżeszowych. My postępowi wyznawcy religii mojżeszowej i my obywatele miłujący ojczyznę naszą najuroczyściej przeciw temu protestujemy! (...) albowiem nadzieje nasze na poprawę stosunków, po upadku zbrodniczego państwa carów - rozwialiście doszczętnie! Protestujemy uroczyście przeciw obdarowaniu nas rzekomymi przywilejami, dla ojczyzny naszej - dla nas zgubnymi."
Była to więc tolerancja oparta na zasadzie chrześcijańskiej miłości, i była tym większa im szerzej i głębiej była ona rozumiana. Tacy ludzie jak Radziwiłł, walcząc o tolero-akceptację przyczyniali się do upadku Polski, jak również i do upadku samej tej niezwykłej tolerancji, która umożliwiała im pełne życie. W stosunku do tych, którzy rozumieli, można powtórzyć za Mickiewiczem: "
Żyd poczciwy Ojczyznę jako Polak kochał!" - i nie tylko Jankiel, również i liczni wyznawcy innych wyznań, którzy potrafili czuć polską tolerancję, gdzie
miłość była większa niż sprawiedliwość.
Dyskusja na ten temat