Z forum.michalkiewicz.pl
>>Adres: Do Nieba Bram - List Otwarty
przez Marian Jan K. » 14 kwi 2010 15:40
Adres: Do Nieba bram – List Otwarty.
Prezydent Najjaśniejszej Rzeczypospolitej
Pan Lech Aleksander Kaczyński.
Panie Prezydencie, nie pisuję do osób publicznych prywatnych listów tym bardziej wydaje się być niezrozumiałym pisanie do nich po odwołaniu na wieczną służbę.
Chwila jest wyjątkowa odwołano Pana Prezydencie podczas pełnienia zaszczytnego obowiązku reprezentowania Majestatu Rzeczypospolitej. Majestatu w pańskiej osobie poniżanego do niewyobrażalnych rozmiarów, do zanegowania potrzeby urzędu prezydenckiego i jednocześnie zabiegano wszelkimi sposobami o jego zawłaszczenie.
Wmówiono Polakom, wmówiono młodzieży, że Pańska osoba jest winna wszystkiemu złu, w stosunkach wewnętrznych państwa i w polityce zagranicznej. Wylansowano obraz prezydenta i człowieka, którym skutecznie można było straszyć dzieci w Polsce i narody sąsiednie. Straszono Europę i straszono Rosję. Jeszcze dzisiaj były ambasador w Moskwie nie może wyjść z tych kolein myślowych przeciwstawiając wspaniałe narody: polski i rosyjski jej klasie politycznej w domyśle, (...)?
Na szczęście (wybaczy pan ten zwrot) z wyroków opatrzności Wasza ofiara, wszystkich pasażerów lotu, zostawia nam niezamierzonym testamentem wasze biografie, wasze czyny i wasze rozmowy.
Zadaje kłam opinii jakoby Prezydent Lech Kaczyński i szerzej bracia Kaczyńscy prowadzili nas na wojnę ze wszystkimi, na wojnę z narodem rosyjskim... Tymczasem w niewygłoszonym przemówieniu nad grobami świadków naszych stosunków polsko-rosyjskich w Katyniu, czytamy: „Katyń stał się bolesną raną polskiej historii, ale także na długie dziesięciolecia zatruł relacje między Polakami i Rosjanami. Sprawmy, by katyńska rana mogła się wreszcie w pełni zagoić i zabliźnić. Jesteśmy już na tej drodze. My, Polacy, doceniamy działania Rosjan z ostatnich lat. Tą drogą, która zbliża nasze narody, powinniśmy iść dalej, nie zatrzymując się na niej ani nie cofając.
Wszystkie okoliczności zbrodni katyńskiej muszą zostać do końca zbadane i wyjaśnione. Ważne jest, by została potwierdzona prawnie niewinność ofiar, by ujawnione zostały wszystkie dokumenty dotyczące tej zbrodni. Aby kłamstwo katyńskie zniknęło na zawsze z przestrzeni publicznej. Domagamy się tych działań przede wszystkim ze względu na pamięć ofiar i szacunek dla cierpienia ich rodzin. Ale domagamy się ich także w imię wspólnych wartości, które muszą tworzyć fundament zaufania i partnerstwa pomiędzy sąsiednimi narodami w całej Europie.”
Czy te słowa można porównać do słów marszałka wybierającego się na „podbój Europy po trupie Polski?”
Zdania: „My, Polacy, doceniamy działania Rosjan z ostatnich lat. Tą drogą, która zbliża nasze narody, powinniśmy iść dalej, nie zatrzymując się na niej ani nie cofając...” powinny być trwale wyryte na ścianie polskiego parlamentu, bo to się Panu i Polsce należy, jako trwały kierunek polityki zagranicznej „w imię wspólnych wartości, które muszą tworzyć fundament zaufania i partnerstwa pomiędzy sąsiednimi narodami w całej Europie.”
Amen!
Panie Prezydencie, wmówiono milionom, że w stosunkach międzynarodowych ważny jest wzrost, i anatomia umożliwiająca uśmiechy od ucha do ucha i szczerzenie całego garnituru zębów. Oprócz wyżej wymienionych mitów i te zabiegi socjotechniczne dawały argumenty nieodpornym za „topieniem kaczorów” (Była w internecie instrukcja tym duchu w czasie kampanii parlamentarnej 2007 roku) i „dożynaniem watahy”... Stawały się one jedynym argumentem za emigracją, ale cóż się dziwić – przykład szedł z wysoka, głosili go ludzie legitymujący się autorytetem...?
Panie Prezydencie dawno już za czasów „Wojny na górze” i Porozumienia Centrum rozmawiałem z jednym z braci Kaczyńskich, (Nie wiem???) na rynku swojego miasta i nie rozumiałem jej, tak jak nie rozumiałem wojny (podsycanej i prowokowanej) w koalicji parlamentarnej 2005/2007, nie podpisałbym jeszcze Traktatu Lizbońskego, nie podzielałem pańskiej determinacji zasypywania „rowów” pomiędzy Polską i Ukrainą – mam wątpliwości, czy naród ukraiński już dojrzał do zrozumienia naszych racji i jest zdolny odpowiedzieć w tym samym duchu?
Po tej „hekatombie” przekonuję się, że wbrew tropicielom pańskiej „małości” - miał pan świadomość swojej osoby i nie szukał poklasku, potwierdzają to z okazji batalii krakowskich radnych o nadanie honorowego obywatelstwa wypowiedziane słowa: "Pragnę Państwu podziękować za ten jedyny w swoim rodzaju wyraz uznania. Jednak ze względu na zaistniałą wokół tego wydarzenia atmosferę napięcia i nieporozumień, czuję się w obowiązku prosić o zaniechanie tego projektu"
Panie Prezydencie nie był pan człowiekiem „letnim”, ani „zimnym” był „gorącym” co pozostało niejako udokumentowanym testamentem, przerzucanym z ust do ust i wyrzucanym niczym z rąk do rąk, gorący „kartofel”.
„Przytomni” czuwają, krzyczą tytułami „Lech Kaczyński spocznie na Wawelu” i pytają „Czy ta decyzja skłóci czy połączy Polaków?” "Czy na pewno godzien królów?"
"Powązki", "Powązki! Nie Wawel", "Hipokryzja", "Kardynale zmień decyzję" - skandują demonstranci pod "papieskim oknem".
Jestem daleki od tych dylematów, ale konsekwentnie myślę, że to jest ostatnie co można Panu przypisać: chęć dorównania królom i też myślę sobie, że to najlepszy sposób powetowania poniżonego w pańskiej osobie Majestatu Rzeczypospolitej.
Pytają rodacy, czy ta ofiara była potrzebna? „Wiedzą”, jak jej można było uniknąć i zminimalizować. Jedni godząc się z wolą boską, mówią „Bóg tak chciał” inni gorsząc się twierdzą, że na pewno nie chciał. Każdemu wolno słuchać głosu na własny rachunek, więc korzystając z tego prawa, sądzę, że Bóg chciał pozapisywać wasze aktywne życie we wzorce złożone w niebieskim sejfie. Nie wdając się w polemiki, wasze życiowe dokonania godne naśladowania i słabości nie obce żywym ludziom pozostaną niezmiennymi - wzorcami.
Reasumując, wpadając w żartobliwy ton, nie jest istotne czy kolejny prezydent Rzeczypospolitej będzie 0,8 czy aż półtorej długości „Lecha Kaczyńskiego”, ale czy będzie równie „gorący”, czy kolejny prezes IPN będzie grabarzem IPN, czy wzniesie się wyżej. Przytomnie zauważyłem, że zostaliście zapisani potomnym w rzeczywiste wzorce ze swoimi wadami... Oto mamy i wzorzec również do prywatnego powielania Ojca rodziny pana Krzysztofa Putrę...
I tak o każdym można powiedzieć wiele dobrego, a to wszystko mogło trafić pod strzechy za sprawą katastrofy. Ludzie pytają, czemu tego nie można było powiedzieć wcześniej?? Otóż to, czemu?? Czemu walka polityczna ma owocować politycznymi trupami?
A więc mimowolnie wyłania się zapisany wzorzec, niegodny do naśladowania: debaty politycznej, warsztatu dziennikarza, polemisty...
Z wyroków losu Wasza tragedia została nierozerwalnie związana z tamtą ofiarą polskiej krwi z przed siedemdziesięciu laty, i woła donośnym głosem, daje też porównanie tragedii - tu niespełna setka, a tam tysiące, dziesiątki tysięcy...
Wieczna Wam pamięć, cześć i miłosierdzie Boże. Spoczywajcie w pokoju! Amen!
Marian Jan K.<<