Dzień w RzeczycyJeszcze ciemno jest na dworze
Gwiazdy świecą, księżyc świeci,
A w kożuchu już, mój Boże,
Na podwórze stryjcio leci.
Wszędzie zajrzy, wszystko sprawdzi
Dyspozycje swe wydaje
Potem wraca znów do łoża
I z innymi razem wstaje.
Wszyscy mieszkańcy Rzeczycy
W rozmaitych porach wstają
I dopiero przy śniadaniu
Ze sobą się spotykają.
A na stole należycie
Porcje już przygotowane
Jeszcze rano są o świcie
Przez Stefę usmarowane.
Co ta Stefa ma roboty!
By nakarmić naszą zgraję
Aż na głowie od kłopotów
Każdy włosek dęba staje.
Pierwsza to Mamusia z rana
Schodzą z góry pacierz szepce
Potem zaś Babcia kochana
Za nią jak cień Koko drepce.
I powoli się zapełnia
Rodzinką jadalnia cała
Wchodzą państwo Andrzejowie
(Z dala słychać krzyk Michała)
Słychać głośne powitanie
Każdy na swe miejsce leci
Przepycha się z tacą Frania
Niosąc śniadanie dla dzieci.
Tatuś często w łóżku jada.
Gdy dziewiąta już godzina
Do jadalni szybko wpada
Potargana trochę Nina.
Za nią idzie blondyneczka
Aż za bardzo nawet czasem
Roześmiane ma usteczka
Ponoć jest brydżowym asem.
Dziwną w sobie ma przekorę
(Że aż Stryjek czasem wzdycha)
Gdzie nie można i nie w porę
Tam Marysia zawsze - kicha
Za nią wchodzi inna postać
Głodnym okiem w stół spoziera
By największą porcję dostać,
Przy tem rączki swe zaciera.
Każdemu mówiąc dzień dobry
Przy całusie głośno mlaśnie
Skrzywi się, że chleb niedobry,
A na końcu cicho wrzaśnie.
Wtedy jego połowica
Siedząc obok niego w rzędzie
Zarumieni swoje lica
Krzyknie: "Paweł! cicho będziesz!"
Wbiega postać zagniewana
Trzęsą się na głowie loki.
Za nią głowa rozczochrana
Posuwiste stawia kroki
"Doduś nie rób mi zawodu!"
- Woła ważna robiąc minę
- "Pójdziesz dziś do ogrodu?"
- "Nie, pojadę dziś na Glinę".
"Daj mi spokój", Janek na to
"Ach Doduchna ma kochana
Kłócisz się przez całe lato
I zaczynasz znów od rana".
"Przyrzekłaś mi..." "Coś takiego
Także ważna mi osoba
Gdzie jadę nic Ci do tego
Robię jak mi się podoba".
Huk, trzask, prask, coś przewrócili
Trochę mleka się wylało,
Janek z Dodą się pobili,
Lecz nic złego się nie stało.
Ba za chwilę świetna zgoda
Znikły spory, znikły swary,
Już na Glinę jedzie Doda
I Januszek z nią do pary.
A na końcu Krysia mała
Co niebieskie ma oczęta
Że w łóżeczku długo spała
Jest różowa uśmiechnięta
Do śniadania wnet zasiada
(Panna Hania także przy niej)
I zapija i zajada
Aż się uszka trzęsą Kryni
"Jadę dziś gospodarować
Pawełku pojedziesz ze mną?
Wszystko będziesz kontrolować"
Stryjek prosi choć daremno.
"Tylko pójdę do gorzelni
Objazd dziś zrobimy sobie
Zajedziemy do cegielni
Do owiec na Paulinowie.
Rozweselisz sobie duszę
I nabierzesz lepszej cery!"
- "Niemożliwe! - związać muszę
Nitek sto sześćdziesiąt cztery!
Wszak dziś przyjazd mojej żony
Zimne na mnie biją poty,
Materiał miał być skończony!!
Ach, co ja mam dziś roboty!!!
Cóż to takie słychać stuki
Jakieś skoki i tupania
Potem trzaski i znów huki,
I drobne jakieś deptania?
Znowu szelest, coś się sypie,
Któż tak spokój w domu kłóci?
Kto tak parska, dmucha, sapie?
- Tatuś z Babcią łubin młóci.
Tatuś różne pasje miewał:
Budował w ogrodzie mosty
Stawiał komóreczki z drzewa
I wreszcie robi - komposty.
Co gdzie znajdzie to tam zbiera
Wszystkie chwasty, nawet osty
I konie czasem zabiera
Bo przerabiać trzeba - komposty.
A stryjowi pokazuje
Swój rachunek całkiem prosty,
Jak się wszystko kalkuluje
Gdy nawozem są - komposty.
A kiedy się to już znudzi
Wnet zaspały przyjdą nowe,
Inna pasja się znów budzi
Choćby drzewka owocowe.
A kiedy zima nadleci
To zapału też nie traci
Pełno w domu wszędzie śmieci
Bo nasz Tatuś wszystko - gaci.
Za górami, za lasami...
Za pięcioma pokojami
Tam, gdzie malcy pędzą radzi
Jest pokój Babci i Dziadzi.
Każde z wnucząt z wrzaskiem leci
Lecz dziadzie się nie gniewają
I dla grzecznych miłych dzieci
Coś dobrego nieraz mają.
I od sporo starszych także
Wizyty bywają liczne,
Wspomina się dawne czasy,
Dyskutuje politycznie.
Lecz nie wszyscy tam bywają
Jednych odstraszają schody
Inni ponoć astmę mają
Innych straszą w przejściu łu...
Wszyscy siedzą znów przy stole
Każdy swoje opowiada
Ten krzyczy gestykuluje
Jeden przez drugiego gada,
I wśród śmiechów, krzyków fali
Jak to zwykle przy kolacji,
Tylko czasem słychać z dali
Głosy strasznej "likwidacji"
Grzmiących słów istna ulewa
Potem cisza i trzask drzwiami
"gdzieś na kogoś stryj się gniewa"
Idzie szept pomiędzy nami.
Wszyscy milkną, gdy stryj wchodzi
(Już Marysia cicho kicha)
Srogo wzrokiem wokół wodzi
I raz po raz ciężko wzdycha.
Za głowę się ręką łapie
I przy stole ciężko siada
Zęby ściska, głośno sapie
Potem schrypłym głosem gada.
"Nie ma sprzedać co na lewo
Każdy po pieniądze pcha się,
A nie idzie wcale drzewo
I Janek ma pustki w kasie.
No bo każdy tu w Rzeczycy
Nie fachowiec, lecz amator
Nie mnie gospodarować
Nawet sam administrator.
W polu wszystko źle zrobili
Strach, jak płytko poorali...
Nie daj Boże jak młócili...
A świni dziś jeść nie dali...
A tamci znowu fornale
Bez rozkazu pojechali...
Temu nie sprzedałem wcale
I bez kwitu mu wydali...
Ten mi znowu zrobił kawał...
Ten mnie straszył, ten mnie zwodzi
Ten na krechę chce bym dawał
Ten znów skarży, ten znów szkodzi
Ten mi darmo kupki bierze...
Ten za drzewo nie zapłacił
Reszta mokre, całkiem świeże
Na świniach żem strasznie stracił
Kartofle nie obrodziły
Gorzelnia znów dzisiaj stoi
Temu też bym naurągał
Ale przyjść się do mnie boi...
Skąd gotówki, skąd pomocy
Jak ja mam się tu ratować
Czasem myślę późno w nocy
Że chyba zacznę szmuglować
A jak złapią? ...O la Boga
A jak donos będzie jaki?
To śliska ogromnie droga
Jeszcze wsadzą mnie do paki.
Psiakrew! Każdy na mnie dyba
Z tego wszystkiego wynika
Że już nie poradzę chyba
Nina, zagramy w brydżyka?
"Pas" - powiadam, widząc karty
A stryj mówi - "ja bez atu"
"Kontra" - Janek zawsze sparty
"Tatusiu, co Tatuś na to?"
"Co kto mówił? Ja bez atu"
Stryj bez atu licytował
Nic dziś nie uważa Tatuś
Janek nadto przykontrował
"Ach tak. Bardzo Cię przepraszam
No to ja mówię dwa kiery
Miszelciu tych makintoszów
Zamówiłeś trzy czy cztery?
Weź ich więcej, ja Ci radzę
Wszak wiesz, że nie wymarzają
Sam te drzewka Ci zasadzę
A jak piękny owoc mają
Posłuchaj mej dobrej rady
Świetne będziesz miał wyniki
Jakie drzewa! Jakie sady!
Co Ty na to? Ja dwa piki."
Janek - "Pas", a Tatuś pyta
"A ta Scarlett zuch dziewczyna
w którym teraz miejscu czytasz
to dopiero się zaczyna!
Zobaczysz co będzie dalej
Jak zakłada swe tartaki
Myśmy wszyscy przeczytali
Butler chwat nie byle jaki
Lub Miszelciu weź Whitoków
I z książkami zamień szyki
Wciąż się żenią i rozwodzą
Co Ty na to? Ja dwa piki.
Ty Januszku licytujesz
O tym potem pogadamy
Już recenzję nam darujesz
Bo tymczasem w brydża gramy"
"Ano dobrze - trzy bez atu
Pas" - Stryj patrzy na wyniki
(My już na to jak na lato)
Potem kropi - szlemik w piki.
Gdy nadchodzi pora spania
Wszędzie biegną szybkie kroki
Słychać głośne całowania
W gabinecie puste mroki.
Każdy swoją lampkę bierze
Gdzieś tam słychać klucza zgrzyty
Babcia mówi swe pacierze
Ktoś się kładzie już umyty
Słychać kartek przewracanie
Ktoś czyta tylko dom wiersza
A potem mocne dmuchanie
No i gaśnie lampka pierwsza.
Słychać mocne szorowanie
Gdzieś się leje wody struga
Potem cichnie już pluskanie
No i gaśnie lampka druga.
Gdzie tupoty, gdzieś biegania
Ktoś w koszuli gdzieś przeleciał
Cichną kroki i stąpania
No i gaśnie lampka trzecia.
Ktoś czytanie już odłożył
Bo i książka nic nie warta
I z westchnieniem się położył
No i gaśnie lampka czwarta
Ktoś znów przy pacierzu klęczy
Potem się w pokoju krząta
Potem łóżko stęka, jęczy
No i gaśnie lampka piąta
Ktoś znów pędzi ucieszony
Bo komórka wreszcie pusta
Idzie spać zadowolony
No i gaśnie lampka szósta.
Pisać by za długo było
Co kto robi zanim zaśnie
Papieru by nie starczyło
Bo lampek jest dziewiętnaście.
I Babcia z różańcem w ręku
Też na dobre się pospała
Wszędzie spokój, wszędzie cisza
Śpi słodko Rzeczyca cała.
wiersz napisany przez Ninkę SzweycerLegenda:Ninka - Janina Szweycer c. Janusza
Mamusia - Maria Szweycer dd. Kożuchowska
Tatuś - Janusz Szweycer s. Michała
Januszek - Janusz Szweycer s. Janusza
Marysia - Maria Szweycer c. Janusza
Stryj - Michał (Miszel) Szweycer s. Michała
Stefa - Stefania dd. Konarska, żona Miszla
państwo Andrzejowie - Andrzej Szweycer s. Janusza i Hanna dd. Stronczyńska
Michałek - Michał Szweycer s. Andrzeja
Krysia - Krystyna Szweycer c. Michała i Stefanii dd. Konarskiej
Doda - Helena Szweycer c. Michała i Heleny dd. Suskiej
Paweł - Paweł Szweycer s. Michała i Heleny dd. Suskiej
połowica Pawła - Wanda dd. Lipińska
Babcia - Eufemia dd. Suska Szweycerowa, żona Michała Szweycera s. Wincentego
Dziadzio - Michał Szweycer s. Wincentego
Genealogia Szweycerów