[blok][imglewa]http://www.genealogia.okiem.pl/foto2/albums/userpics/10360/thumb_Monachium2.jpgElżbieta Dziubaniuk 1881-1944- malarka lwowska i paryska
Dziubaniukówna najprawdopodobniej była kuzynką mojej babci ze strony jej matki, czyli mojej prababci Franciszki Rogowskiej. Mogła tez uchodzić za kuzynkę, bowiem rodziny zesłańców styczniowych trzymały się razem, jak jedna wielka rodzina. Na pewno była koleżanką mojej babci Zofii z Jarockich z pensji Sióstr Ormianek . Jest razem z Zofią na jednym zdjęciu, nazwijmy to szkolnym z mniej więcej 1898 roku.
Znalazłam w rejestrze lwowskich realności kilka domów, które były własnością Józefa Dziubaniuka. Prawdopodobnie jej ojca.
Nie wiem nic o pierwszych latach XX wieku. Pierwsza kartka z życzeniami dla Zofii jest datowana na 1906 rok i wysłana ze Lwowa do Mostów Wielkich, gdzie po ślubie w 1905 roku przeniosła się moja babcia Zofia. Tam w randze kapitana wojska austriackiego, jako lekarz pracował mój dziadek Józef Świątkowski. Tam tez urodził się mój ojciec Włodzimierz, a Elżbieta Dziubaniuk i Jan Świątkowski zostali jego chrzestnymi rodzicami.
Jest jedną z założycielek stowarzyszenia polskich artystów, obok Olgi Boznańskiej i innych.
Kartka pisana przez Dziubaniukówną:
Paryż” X.1910
-piałam do Ciebie, a nie mogę się doczekać wiadomości. Dopiero od moich dowiedziałam się, ze wyjeżdżasz do Drezna...Mama odjechała przed 3 dniami, ja usiłuje tu rzeźby, jak Twój brat mi ongiś radził przez 2 mies. porządnie ryso-wać. W grudniu wracam do Monachium do... Wystawa jesienna nienadzwyczajna. Baut. Montparnasse Hotel de Nice 155Następne kartki są już z Monachium (1910) i z Paryża (1911) gdzie studiowała rzeźbę i malarstwo. W Monachium spotkała się z Luną Drexlerówna i być może pod jej wpływem poznała Rudolfa Steinera i zafascynowała się antropozofią. W czasie wojny wyjechała pod Bazyleę do Dornau, gdzie budowane było w owym czasie Geteanum. Z Bazylei przesłała tylko swoje zdjęcie, a w 1914 roku kartkę z Monachium. W czasie wojny, a na pewno w 1917 roku była w Bazylei.
Dziubaniukówna poświęciła się eurorytmi, czyli połączeniu tańca i filozofii, czy poezji wywodzącej się z antropozofii steinerowskiej. Po śmierci Steinera powstał w Paryżu instytut jego imienia, w którym Dziubaniukówna była liczącą się postacią. Na stałe została w Paryżu.
Tak wspomina spotkania z nią siostra mojego ojca Bogna, jeszcze wtedy Świątkowska:
Paryż 25. XII. 1930 r
Właśnie odnalazłam Elę i siedzę u niej i piszę. ......Odnalazłam ja z łatwością, mimo, że mieszka w innej całkiem dzielnicy. Mieszka w instytucie Steinera, który się tylko tak nazywa w rzeczywistości jest to mała salka, w której od-bywają się lekcje, a ona mieszka za kulisami. Gdy przyszłam właśnie świeczki przyczepiała na drzewku. Oczekiwała mnie już od wtorku i trochę była zaniepokojona moim niezjawianiem się na Montparnasie, gdzie się dawniej schodzili wszyscy artyści. Tym razem nie dużo ich było, ale w każdym bądź razie b. cie-kawa taka kawiarenka obwieszona obrazami na sprzedaż i rozmaite typki się tam widzi. Potem wróciłyśmy do Instytutu, gdzie przyszło kilka osób przeważ-nie Rosjan i przy drzewku jedna z uczennic Steinera odczytała jego rozprawkę o Bożym Narodzeniu. Potem było małe zebranie i 11,30 opuściła ją...... Ela klepie biedę. Musi być jej bardzo ciężko. Codziennie rano opiekuje się kilka godzin kilkuletnim dzieckiem i tak sobie pomaga. Ale w dobrym humorze, bardzo miła jak zawsze, serdecznie się mną zajęła.
30. 1930
....Potem pojechałam do Eli i zostałam u niej na przedstawieniu marionetek dla dzieci dane przez Rosjan w sali tam gdzie się mieści Inst. St. Potem poszłyśmy do baru rosyjskiego, gdzie też mówią po polsku. W takim barze siedzi się na wysokich stołkach, nieomal trzeba się na nie wdrapać, przy ladach tak się je. Zjadłyśmy barszczyk polski. Potem poszłyśmy wielkiej kawiarni)dzielnica arty-stów Montparnass). Ela, co chwila się z kimś witała ma tam dużo znajomych. Tak, że wciąż z kimś zawieram znajomość. Bardzo jest to miłe, że tak dużo tu Polaków. Często słyszy się jak mówią po polsku. Tak samo na ulicach, są re-stauracje też polskie. Nie takie podłe jak w Genewie, już jestem pół roku prze-szło a jeszcze ani razu ani w restauracji nie słyszałam mowy polskiej. W ogóle Paryż boskie miasto. Potem znów wróciłyśmy do Instytutu na wieczorne przed-stawienie dane przez trupę rosyjską. Ela przedstawiła mi warszawskiego malarza, Żyda, który szeroko mi objaśniał jak mam oglądać Paryż.
31.12.1930
........Naprzód poszłyśmy do małej restauracyjki, dawniej schodzili się tu wszyscy sławni artyści, jak Utrillo, Modiliani, Picasso. A jako że zawsze klepali bidę zostawiali obrazek nie mając, czym zapłacić. Właścicielka tej restauracyjki Rosalie nie przywiązywała wagi do tych malunków i przeważnie je wyrzucała nie przewidując, że kiedyś będą miały kolosalna wartość, I tak dzisiaj żałuje, bo mogłaby być bogata.
2.01. 1931
.........Pomogłam jej wczoraj przenieść się z jej pokoiku, z którego się wy-prowadza do instytutu. Wyglądałyśmy całkiem jak artyści cyganerii. Na głowy poubierałyśmy Eli duże kapelusze letnie na nasze zimowe i obładowane tobołami władowałyśmy się do Instytutu. Ela teraz mieszka w Instytucie za kulisami. Tam ma stolik, łóżko jakaś szafa i to wszystko. Oczywiście bez światła dzienne-go.
A tak w latach dziewięćdziesiątych XX wieku Bogna Świątkowska już Na-dolska wspomina Elżbietę.
.....Pani Ela Dziubaniuk rzeczywiście była wielką przyjaciółką Zofii Jarockiej Świątkowskiej. Była malarką, ale chyba mniejszego znaczenia. Wujko Władek (Jarocki) zawsze traktował ja pogardliwie. Zajmowała się eurytmią. Malarstwu mało się oddawała. Uwielbiała Jarockiego. Podobno była to jej wielka miłość.
Gdy byłam w Paryżu przed wojną, jeszcze ją odwiedziłam. Zawsze urocza, trochę ekscentryczna, bujająca w obłokach. Była to epoka wielkich przemian w sztuce. Ona obracała się w tej cyganerii paryskiej. Zdaje się trochę głodowa-ła........
Jej matkę staruszkę pamiętam i często się ją we Lwowie odwiedzało.I jeszcze kartki późniejsze
Paryż 21. X. 928
{-}Zastałam tutaj już drugi raz w przeciągu miesiąca przedstawienia eurytmii dla dorosłych i dzieci........
Paryż 19.IV.930{-}
Tu dużo mam zajęcia z przygotowaniem się do przedstawienia eurytmii, która co raz większe zainteresowanie tutaj budzi i malarstwem się też dość inte-resuję. Mam zamiar coś wystawić w salonie artystów francuskich. Nie mów o tem...Zmarła w Dornau w 1944 roku.
W jednym z pism Art. End Bi znalazłam Elżbieta Dziubaniuk 1881-1944
„Przyjaciółki” 1913 r. olej na tekturze 67x104 sygnowany, cena 16 mil/
"Z listów w archiwum Joli Tacakiewicz - Lipińskiej"
spis treści