Chciałabym dodać co nieco do informacjach o rodzinie Kiedrzyńskich. Interesuję się tą rodziną gdyż poszukuję jednego Kiedrzyńskiego z Wielkopolski Józefa urodzonego ok. 1848 r. niestety nie wiem gdzie, a który w e wczesnej młodości słuzył w pruskim wojsku w Regimencie tzw. Czarnych Huzarów i brał udział w wojnie prusko-francuskiej 1870-1871. Może ktoś coś wie na jego temat.
A teraz o Kiedrzyńskich - wujach Narcyzy Żmichowskiej (1819-1876). Jest to fragment opracowania mego autorstwa:
..."Boniecki jak i Niesiecki utrzymują, że siedliskiem rodzinnym Kiedrzyńskich były tereny południowo wschodniej Wielkopolski. Rozradzające się rodziny przenosiły się w różne strony. Kupowali lub dziedziczyli wioski ruszając z rodzinnego gniazda nawet daleko, wżenili się i przenosili się z zaboru pruskiego do Królestwa Polskiego. Niewątpliwe miały na to wpływ także wojskowe i wojenne losy. Część szlachty polskiej, szczególnie tej, która walczyła po stronie Cesarza Francuzów Napoleona, obawiając się pruski represji, ale także dlatego że powstało Królestwo Polskie a potem Księstwo Warszawskie tam się przenosiła. Przykładem jest rodzina Narcyzy Żmichowskiej, której rodzice (matka była Kiedrzyńska z domu) przenieśli się do Księstwa z Rawicza w 1819 r. podobnie jak i jej wujowie Kiedrzyńscy, którzy po zakończeniu kampanii napoleońskiej osiedli w okolicach Łomży. Narcyza Żmichowska (4.03.1819 Warszawa – 24.12.1876 Warszawa) opisuje losy swej rodziny [Narcyza Żmichowska, Julia Baranowska, Ścieżki przez życie. Wspomnienia. Opr. Mieczysława Romankówna, wstęp Zofii Kossak z 1959r). Zakład Narodowy im. Ossolińskich - wydawnictwo Wrocłąw 2006 seria Skarby Biblioteki Narodowej], wspomnienia oddają atmosferę życia drobnej szlachty w Królestwie Polskim. Szczególnie zaciekawił mnie fragment jej wspomnień dotyczących jej wujów Kiedrzyńskich, które cytuję poniżej.
A to wprowadzenie do cytatu: Ludwik Kamiński (1786-1867) żołnierz napoleoński, tłumacz Popa i „Jerozolimy wyzwolonej” Torquata Tassa ożeniony z Barbarą z Walknowskich (z Poznańskiego) mieszkał w Górkach k. Węgrowa. W latach 1840-1843 częstymi gośćmi byli tam Janusz (Jan), Hiacynt i Narcyza Żmichowscy. L. Kamiński był naturalnym synem Michała Kazimierza Paca o nieznanej matce i podobno przyrodnim bratem ks. Michała Radziwiłła. Pac miał także ślubnego syna Ludwika Michała Paca. Wg. opowiadań Narcyzy:
„ Młody Pac w czasie oblężenie Gdańska [w czasie wojen napoleońskich w 1807 r. – przyp. MZ] zginął w pojedynku (…) właśnie z ręki mego rodzonego wuja Kazimierza Kiedrzyńskiego, bodaj czy nie najrozumniejszego i najzacniejszego z czterech braci Kiedrzyńskich . Słyszałam szczegóły tego nieszczęśliwego wypadku po kilka razy w rodzinie mojej opowiadane, lecz Erazm [brat Narcyzy – pryzp. MZ] tylko powtórzył mi je wprost z relacji samego Kazimierza zaczerpnięte. Wśród oficerów załogi gdańskiej utworzyły się, jak to bywa, dwie koterie: paniczów i plebsu. Paniczom naturalnie przewodził najbogatszy z nich, najżywszej fantazji, najhardziejszego obejścia się, syn magnata, Pac. Plebsem kierował mniej więcej Kazimierz Kiedrzyński. Piękny to był on jak Odyn z Walhalla mężczyzna, wysoki, szerokich piersi i ramion, rąk białych jak u kobiety, włosów jasnych jak u Febusa, postaci giętkiej, choć krzepkiej. (…) Erazm, (…) przez jakiś czas pracował u niego, wtenczas właśnie gdy Kazimierz był rządcą puławskiego klucza i w Końskowoli mieszkał. Tam brat, jak utrzymywał, pierwszą praktyczna szkołę demokracji przeszedł. Kazimierz nigdy się do towarzystwa książęcej pani swojej [ks. Izabeli z Flemingów Czartoryskiej – przyp. MZ] nie wciskał. Ograniczał się na ścisłych plenipotenckich stosunkach. Z kolegami żył po przyjacielsku, bez wyłącznej jednak przyjaźni, a dla niższych i podwładnych sobie oficjalistów miał zawsze imponującą, salonową iż tak powiem, uprzejmość obok istotnego w zwyczajach i postępowaniu braterstwa. Dla wszystkich wspólny stół u siebie zaprowadził: - - Bo my przecież wszyscy zarówno w służbie jesteśmy i wszyscy razem koło tego samego gospodarstwa pracujemy – powiadał. (…) Lecz wracając do pojedynku … Zbierały się nań chmury przez jakiś czas w cichości, na koniec raz na balu do wybuchu przyszło. Jedna koteria wołała do muzykantów, żeby grali mazura, druga chciała walca tańczyć. Kilka słów grzecznych, lecz ostrych, główni dowódcy między sobą wymienili, wyzwanie nastąpiło, a zaraz drugiego dnia pojedynek. Kiedrzyński z getyńskiego uniwersytetu wielką już wprawę fechtunkową i wielki rozgłos najznakomitszego mistrza w sztuce pojedynków wywiózł. Był on na nieszczęście mańkutem i to mu ogromna przewagę nad przeciwnikiem dawało. Że dużo Niemców pozabijał, to już ich wina, bo i z układu jego widziało się, i sam oddawał sobie to świadectwo, że choć bardzo w głębi duszy namiętny i gwałtowny, nigdy jednak w żadnej sprzeczce zaczepnie nie występował – a teraz nie z Niemcami była sprawa, ziomkowi trzeba stanąć oko w oko. No i stanął. Rąbali się na pałasze, w tej samej nawet sali, gdzie w wigilię tańczono. Kilka Niemek wiadomych całego zajścia przyszło na galerią przypatrywać się widowisku. Krwawo się sztuka zakończyła. Pac został tak silnie w bok ugodzony, że aż mu wątrobę widać było. Niezadługo tez umarł. Jedynak, bogaty, a według zapewnień [Ludwika –przyp. MZ] Kamieńskiego szlachetny i zdolny, umarł dla lichej burdy balowej. Dziwna rzecz. Pamiętam, że kilkakrotnie przy mnie wujowie to zdarzenie opowiadali, nigdy od żadnego nie usłyszałam słowa współczucia lub użalenia dla poległego, zawsze mówili o tym z pewnym akcentem zadowolonej miłości własnej, jak gdyby ich brat na laurowy wieniec zasłużył. Gdyby to jeszcze wuj Józef objawiał takie usposobienie, wcale by mię to nie zastanowiło dzisiaj. Józef był sobie domorosły kolos, lekkim życiem i złymi obyczajami na umyśle stępiony, lecz i od daleko lepszego i rozumniejszego Feliksa [Kiedrzyńskiego – przyp. MZ] nie przypominam sobie ani jednej protestacji. Nawet Kazimierz, jak się zdaje, ani jednego wyrzutu sumienia też nie miał. Znać, że długie wojny napoleońskie taką obojętną rozpowszechniły moralność. Kamiński przez całe życie żal do rodziny Kiedrzyńskich przechowywał.”
W przypisie do tej historii podano: „Jedynym członkiem rodziny Paców, który mógłby być owym przyrodnim bratem Ludwika Kamińskiego, jest Ludwik Michał Pac; lecz nie zginął on w pojedynku w czasie oblężenia Gdańska przez wojska napoleońskie w 1807 r., zmarł śmiercią naturalną w 1835 r., mając 35 lat."
Rodzina Narcyzy Żmichowskiej pochodziła z Poznańskiego – był to już czas zaborów. Jej babka Maria Franciszka Raczyńska wyszła za mąż za nieznanego z imienia Kiedrzyńskiego, z którym miała sześcioro dzieci: Wiktorię, Ksawerego, Józefa, Kazimierza i Feliksa. Ze skąpych danych biograficznych tej rodziny wnioskować można, że wiodło się im dobrze. Wiktoria otrzymała staranne wychowanie na pensji, starsi synowie ukończyli szkoły w Niemczech. Wiktoria Kiedrzyńska (ur. ok. 1780 r. Poznańskie – zm. 7.03.1819 r. w Warszawie) – młodość spędziła w Poznaniu, gdzie uczęszczała na pensję (nie wymienioną z nazwy we wspomnieniach). Była piękna, zdolna, dobrze wychowana i wykształcona jak na ówczesne czasy. Wyszła młodo za mąż za Jana Żmichowskiego - stryjecznego brata swego wuja - Józefa Żmichowskiego ożenionego z Teklą Raczyńską (siostra matki Wiktorii). Jan Żmichowski brał udział w wojnach kościuszkowskich, a następnie pracował jako podsędek w Rawiczu. Mieszkał tam z rodziną szereg lat do 1818 r. Rodzice Wiktorii, prawdopodobnie mieszkali w powiecie Nakło. Z „Tek Dworzaczka” dowiadujemy się, że Jan Żmichowski mł. zwarł ślub z Wiktorią Kiedrzyńską w dn. 5 maja 1801 r. w Kcyni, i że byli to miejscowi właściciele ziemscy pochodzący ze wsi Turzyn. Jan prawdopodobnie pochodził z Kalisza bo mam informację że Jan Żmichowski st. ur. ok. 1769 r. (zapewne ojciec Jana Żmichowskiego mł. męża Wiktorii), był sędzią powiatowym w Kaliszu i w latach 1821-1822 należał do miejscowej Loży Wolnomularskiej. Czy Kiedrzyński – mąż Tekli Raczyńskiej miał rodzeństwo, być może, w herbarzu Bonieckiego wymieniani są różni Kiedrzyńscy z interesującego nas okresu, ale trudno ich powiązać w rodziny.
Wiktoria Kiedrzyńska z Janem Żmichowskim miała dziesięcioro dzieci. Pierwsze dziecko o imieniu Narcyza zmarło w niemowlęctwie. Następne to Wiktoria (Lewińska), Kornelia (Glogerowa), Erazm (nie ożenił się), Hiacynt (zmarł w młodości), Lilia (Zaleska), Hortensja (Duninowa), Wanda (Redlowa) Jan (zm. 1843r. bezżennie) i ostatnia córka ponownie nazwana Narcyzą, przy urodzeniu której zmarła Wiktoria z Kiedrzyńskich Żmichowska.
Wiemy, że Wiktoria Kiedrzyńska-Żmichowska ze swą rodziną mieszkała do ok. 1818 r. w Rawiczu gdzie jej mąż był podsędkiem w lokalnym sądzie. Byli tam szanowaną rodziną, a potem, nie wiemy dlaczego , przeniosła się do Królestwa Polskiego do Nowego Miasta n/Pilicą gdzie jej mąż pracował jako magazynier w zakładach żupy solnej, a potem jako pisarz [urzędnik - przyp. MZ]. Wraz z Wiktorią podążyła jej matka Maria z Raczyńskich Kiedrzyńska - może była już wdową. Kiedrzyńscy bracia Wiktorii po wojnach napoleońskich osiedlili się w okolicach Łomży.
Kolejni Kiedrzyńczy ze związku Raczyńskiej i Kiedrzyńskiego to wujowie Narcyzy Żmichowskiej – bracia jej matki Wiktorii: Ksawery, Józef, Kazimierz i Feliks. Urodzeni i wychowani także w Poznańskiem. Ze wspomnień wynika, że trzej jej starsi bracia kończyli uniwersytety w Halle i Jenie (Niemcy), [Narcyza Żmichowska pisze że Kazimierz uczył się w Getyndze] wszyscy służyli wojskowo w czasie wojen napoleońskich także i później Józef brał udział w powstaniu listopadowym. Ksawery Kiedrzyński po zakończonej służbie rozpoczął karierę prawniczą, stając się jednym z najznakomitszych mecenasów warszawskich. Ożenił się, lecz nie znamy nazwiska jego żony. Jednak Klementyna z Tańskich Hoffmanowa w swoich pamiętnikach pisze, że Ksaweremu Kiedrzyńskiemu Polakowi, za złe miano że przyjął urząd pruski. W swym majątku w Ołtarzewie wprowadził maszyny z Anglii wzbudzające ogólną ciekawość tak że nawet ks. Konstanty przyjeżdżał je oglądać. Józef po skończonych przygodach napoleońskich biorąc udział w oblężeniu Gdańska, wrócił na rolę i do śmierci trudnił się gospodarką rolną. Ożenił się z Marią Skojewską (zm. w 1838 r.), mieli córkę Marię i syna Jana. Dzierżawili w l. 30 XIX wieś Mężenin w pow. Łomża. Kolejny Kiedrzyński - Kazimierz wraz z bratem Józefem zakończył napoleońską wojaczkę i wraz z nim gospodarował na wydzierżawionych przez Ksawerego dobrach w Kuflewie w pow. Nowomińskim. Bracia różnili się znacznie w poglądach na gospodarkę i rozstali się. Józef pozostał, a Kazimierz przyjął w l.30 XIX w posadę zarządcy klucza końskowolskiego rodziny Czartoryskich z Puław. W 1831 r. został organizatorem wojskowym. Po upadku powstania poślubił wdowę po swym zmarłym bracie Ksawerym, który zmarł między 1825 a 1828 r. Do 1845 r. Kazimierz zarządzał wsią Krakopol w pow. Kalwaryjskim k/ Suwałk. Józef żył najdłużej, przeżył swych braci.
Najmłodszy Kiedrzyński Feliks także walczył pod Napoleonem i uczestniczył w bitwie pod Berezyną w 1812 r. Wrócił chory i zabiedzony. Zamieszkał w Kuflewie u brata Józefa. Nie ożenił się , zmarł w marcu 1831 r. (N.Zmichowska podaje mylnie tę datę łącząc razem różne fakty). " MZachorowska