Okrążany przez moskali, dla zmylenia pościgu wysłał Dłuski kapitana drugiej kompanii Alekandrajtysa ku Telszom, sam zaś przerzucił się znowu w okolice Batok i Taurog. Po 11-to milowym marszu, od 30 godzin nic w ustach nie mając, przybył oddział dnia 30-go czerwca do lasu pożwirskiego o 4 wiorsty od Pojurza. Chwila spoczynku, marsz tylko jeden, a byłby w niedostępnych lasach. Ledwo jednak Dłuski miał czas rozłożyć się obozem w lesie wyciętym, formując czworobok, broniony tylko drzewem z sągów, już moskale uderzyli nań z dwóch stron równocześnie. Była to kolumna podpułkownika Puszkina z 2-ma rotami narwskiego pułku, 1 rotą estońskiego, szwadronem dragonów i 40 kozakami. Puszkin w pościgu za Staniewiczem dowiedział się, że Jabłonowski z czterystu niespełna ludźmi w nocy na 30. 6. szedł przez Tepele (Telsze ?), puścił się za nim i dopadł pod Pojurzem. Po dłuższym oporze powstańców nieprzyjaciel wdarł się na bagnety do obozu, rozbite plutony cofnęły się do ostatniej linii i odstępowały w porządku odstrzeliwając się. Moskale zaprzestali pościgu, co uchroniło oddział od rozbicia. Po tej potyczce Dłuski opuścił kraj, a oddział połączył się w części ze Staniewiczem.