Partya majora Lutyńskiego, od kilku tygodni wciąż ścigana po różnych powiatach województwa, schowała się d. 7. września do powiatu bialskiego niedaleko Chotycz. Tam uwiadomiony, że 2 roty piechoty i półseciny kozaków mają przechodzić przez las, postanowił Lutyński przyjąć walkę i ustawiwszy strzelców nad drogą w zasadzce, część kawaleryi i furgony wysłał w drugą stronę. Ta właśnie część oddziału, zmyliwszy drogę, wpadła na moskali a zawróciwszy, śpiesznie wróciła do tyralierów, donosząc, że moskale otaczają oddział. Wiadomość ta spowodowała popłoch między strzelcami, którzy natychmiast miejsca swe opuścili i rzucając broń i mundury, zaczęli uciekać mimo komendy i błagania dowódcy, który pozostawszy z 20 kawalerzystami i kilkudziesięciu strzelcami, wyszedł w pole i przez kilka godzin ucierał się z nieprzyjacielem. Mimo to straty w ludziach były ostatecznie nie wielkie: kilku zabitych i kilkunastu rannych, natomiast broni zebrali moskale 50 sztuk i pozbierali 100 mundurów.