Od zwycięskiej potyczki pod Panasówką parli moskale bezustannie oddziały Borelowskiego i Cieszkowskiego. Siły otaczający Lelewela moskali powiększyły się 5-ma rotami i seciną kozaków podpułkownika Gołubiewa, z Lublina, ciągnących pod dowództwem Jełszyna, od Zamościa zaś 5 rot i secinę kozaków kolumny Emanowa wiódł Suchonin. Od boju pod Panasówką nie mógł zmylić Lelewel nieprzyjaciela, z którego podjazdami ciągle ucierać się był zmuszony. Kierowano się w głąb kraju, aby moskale nie odcięli i nie wyparli oddziałów z powrotem do zaboru austryackiego. Licząc razem 600 piechoty, w tej liczbie 50 kosynierów i przeszło 150 jazdy, oddział Lelewela i Ćwieka z oddziałem Grudzińskiego ścieśniane coraz natarczywiej przez koło przeważnych sił nieprzyjacielskich, stanęły dnia 6-go września o godzinie 9-tej rano w Otroczu.
Zaledwo rozstawiono pikiety i straże obozowe, gdy widety dały znać o zbliżaniu się nieprzyjaciela. Kozacy, poprzedzający kolumny piechoty, zaatakowali łańcuch widet. Lelewel dobiegł do 3-ciej kompanii, dowodzonej przez kapitana C. i kazał jej rozwinąć się w łańcuch tyralierów, a furgonom i oddziałowi Ćwieka kazał cofać się ku wsi Batorzu. Tyralierzy odegnali kozaków i wstrzymali atak moskali, umożliwiając oddziałowi wycofanie się z niedogodnej pozycyi na stromą górę po nad Batorzem leżącą. Kompania 3-cia formując straż tylną, utrzymywała ciągle ogień tyralierski i w ten sposób oddział doszedł do wsi Batorza, położonej w kotlinie między dwoma wzgórzami.
Lelewel i szef sztabu Walisz za radą Kozłowskiego, szefa sztabu Ćwieka, chcąc uniknąć walki i cofnąć się w porządku, postanowili zaatakować z czoła częścią oddziału nieprzyjaciela w wąwozie, którym moskale mieli przechodzić. Pierwszą i trzecią kompanią więc obstawiono wąwozy, będące jedyną komunikacyą między Otroczem a Batorzem, furgony zaś zasłonięto częścią oddziału Ćwieka, jazda Rylskiego i Zakrzewskiego stanęły w Batorzu. Wtem dały się słyszeć strzały armatnie, strzelcy powitali rzęsistym ogniem przednie straże moskiewskie. Kapitan Ć., dowodzący 3-cią kompanią strzelców, padł ugodzony kulą w nogę, a równocześnie zaczęły się pokazywać przed całym frontem i z boków oddziały piechoty moskiewskiej, rozpoczynając silny ogień. Niebawem Lelewel został lekko ranny w nogę, wskutek czego zaczęła się mieszać część jazdy Ćwieka stojąca na prawem skrzydle, lecz kompanie 1. i 3., zajmując lewe skrzydło, walczyły dalej niewzruszone. W tem druga kula ugodziła Lelewela w brzuch, a przeszywszy żołądek, wyrwała część kości pacierzowej. Śmierć dowódcy rzuciła popłoch w waleczne kompanie i zwiększyła zamieszanie w całym oddziele. Znajdujący się w pobliżu Walisz począł szykować na nowo mieszających się, lecz wkrótce także padł śmiertelnie ugodzony kulą. Mimo usiłowań oficerów zamieszanie wzmagało się w otoczonem przeważającemi siłami oddziele, który cofał się w coraz większym popłochu. Część moskali zabrała się zaraz do zwykłego rabunku, druga parła cofających się: było to już koło godz. 1. w południe.
Oddział Ćwieka, furgony i jazda cofały się ku Woli Studziańskiej i Studzianic, parte przez piechotę, a z bliska ścigane przez kozaków.
Zakrzewski, który objął komendę nad kawaleryą, gdy Skłodowski ranny musiał ustąpić z placu, na czele 60 ludzi wykonał szarżę, odpędzając kozaków i ocalając furgony prócz czterech, które dostały się w ręce moskali. Oddział Ćwieka wyszedł dosyć obronną ręką i ocalał. Część rozbitego oddziału Lelewela połączyła się z nim zaraz, resztę zebrali podpułkownik Grudziński i kapitan Tomicki i ruszono ku Studziannej, pewna ilość odciętych zaś przeszła kordon pod Lublińcem.
Zaraz po boju o godz. 2. po południu zaczęto zbierać rannych, a 30 poległych, odartych do naga przez zwycięzców, pochowano na miejscowym cmentarzu , ciała Lelewela i Walisza złożono w jednym grobie. Z oficerów sztabowych pułkownika pozostał tylko kapitan Stempkowski, na którego rękach skonał Lelewel, a i ten wkrótce otrzymał kontuzyę. Prócz wspomnianych zginęli oficerowie Kalita, Mrozowski, Mieszkowski, rotmistrz Bolba i inni. Straty powstańców, ściganych aż do Woli Studziańskiej, wynosiły prócz zabitych, 47 rannych.