W początku września naczelnik wojenny województwa płockiego usiłował podnieść powstanie na całym obszarze województwa, aby jednocześnie wystąpić na różnych punktach. I tak w puszczy myszynieckiej przygotowywali się do wystąpienia kapitanowie wojsk mosk Rynarzewski z Kurpiami i Nowicki, w Pułtuskiem Walenty Lasocki, b. marynarz i Jaskołowski (Radwan), w Mławskiem Gasztowtt i Cielecki, w Prasnyskiem Wiśniewski, b. oficer kawaleryi moskiewskiej, w Lipnowskiem Piotr Czarliński. Naczelnikiem wojennym po kilku zmianach, mianowanym został Jaskołowski, który pod koniec października zdał obowiązki b. kapitanowi moskiewskiemu Apolmaremu Romanowi (Sawie).
Jaskołowski zorganizowawszy oddział kawaleryi, urządzony i uzbrojony znakomicie, oddał go b. oficerowi moskiewskiemu Ziembińskiemu, który to oddział jednak, zwany „złotymi ułanami", w trzy dni po wystąpieniu rozproszony został przez kozaków pod Czarnostowem.
Po zebraniu rozbitków udał się Ziembiński do powiatu prasnyskiego. Tutaj dnia 8. września w czasie mustry zaatakował go wysłany przez Wałujewa z Płocka Szczerbaków w 180 kozaków. Wskutek ucieczki plutonu Wacława Szteinkelera powstał popłoch w oddziele, który cały poddał się bezładnej ucieczce w stronę Czarnocina. Uchodzący oddział Ziembińskiego wpadł na szykującego się do boju oddziałek Wiśniewskiego, stojący o 2 wiorsty dalej, zmieszał go i pociągnął w popłochu za sobą. Przytomność Jana Mościckiego, dowódcy oddziału żandarmeryi konnej, na czele której potrafił zasłaniać odwrót uciekających, uchroniła oddział od większych strat, choć i tak poległo 13, między nimi Mościcki, Ludwik Frycze, brat Karola i Ganczewski (Granczewski). Ziembiński z wielu podkomendnymi wyjechał do Prus.